Skocz do zawartości

Superkarpik

Użytkownicy
  • Postów

    548
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Superkarpik

  1. Dzisiaj na próbę wpisałem w google tytuł opowiadania z enklawy magii. Gdy zobaczyłem Utopię Abasara na pierwszym miejscu jakoś tak mi się wesoło zrobiło wiem że google przeszukuje wszystkie fora ale efekt jest ;D
  2. Superkarpik

    Seriale fantastyczne

    Myślicie, że mógłby powstać re-make serialu wiedźmin? Biorąc pod uwagę współczesną technikę wyszedłby na pewno o niebo lepiej niż teraźniejsza wersja
  3. Superkarpik

    Seriale fantastyczne

    wstyd się przyznać, ale nie widziałem ani jednego odcinka lostów
  4. Superkarpik

    Co czytacie?

    oczywiście że może stworzyć, ale mary-sue jest spotykana chyba tylko wśród tego niedoświadczonego grona piszących (patrz - mój fallout - opowieść bohatera) Doświadczeni pisarze potrafią stworzyć postać skomplikowaną, niejednoznaczną a przede wszystkim także nie wyidealizowaną. Zauważyłem jednak, że wielu autorów ma skłonności do umieszczania samego siebie, lub postaci stworzonej na swoje podobieństwo jako głównego bohatera. Tak robił np. Tom Clansy
  5. Dziennikarz nie jest równy i jednoznaczny ze słowem pisarz ale jeśli chodzi o postać fabularną są niemal identyczni. Oboje mogą jechać do zakazanego miejsca które King sobie wymyślił za sensacją, weną lub pomysłem na artykuł/książkę. Te dwa określenia nie są identyczne, ale wymagają podobnych umiejętności dlatego w tej dziedzinie wsadziłem je do jednej szuflady
  6. - Nie wiesz kim jest Abasar?! – Kazitimir nawet nie próbował ukrywać swojego zaskoczenia. – Naprawdę nie wiesz?! - No nie wiem… - Gabriel poczuł się, jakby zadał najgłupsze pytanie na świecie. - No dobra… Mógłbym skierować się z odpowiedzią do Magnusa, ale on opowiadałby przez trzy godziny to co ja ci powiem w trzy minuty. - Więc kim jest ten cały Abasar? - Dobra. Krótka lekcja historii. Wiesz co się zdarzyło prawie dziewięćset lat temu? - Nastąpił pierwszy kontakt innymi rasami. - Zgadza się dzieciaku. Dziewięć wieków temu Elfy i reszta postanowiły powiedzieć „cześć” gatunkowi ludzkiemu. - Wiem. Tak zwany „pierwszy kontakt”. Miałem to na historii. - A wiesz coś o „Wojnie Ludzkości” ? - O czym? Kazitimir wyglądał na wyraźnie zmieszanego. - Wojna Ludzkości. Mówiłeś, że uczyłeś się historii. - Ale nigdy nie słyszałem o czymś takim. Nie ma o tym informacji w żadnym podręczniku. – tłumaczył się chłopak. - Jakby ci to… Wiem. Jakieś trzysta lat po „pierwszym kontakcie” pojawił się tajemniczy czarnoksiężnik z wizją utopijnego świata. - Aha - No i ten czarownik uznał, że ludzi jest o wiele za dużo w porównaniu do innych ras. - Nie rozumiem mistrzu… - Zaraz zrozumiesz dzieciaku. Tajemniczy mag wypowiedział wojnę całemu gatunkowi ludzkiemu. Tutaj zaczyna się „Wojna Ludzkości”. Wszystkie narody, wszystkimi możliwymi środkami przeciwstawiały się temu potworowi. Nic go jednak nie zatrzymało. W przeciągu pięciu lat trwania wojny wymordował ponad sześć miliardów ludzi. Zrównał z ziemią większość państw. Ludzie zamieszkują teraz tylko kontynent Europejski. Zostaliśmy zamknięci w miastach, których nie możemy opuszczać. Kontakt z innymi rasami został prawie całkowicie zerwany. Wiele technologii, które uznał za „niebezpieczne” zostało zapomnianych. Teraz jak widzę nawet historia została ułożona na nowo… - Czy ten czarnoksiężnik… - Tak dzieciaku. To właśnie Abasar. Potwór w ludzkiej postaci, który doprowadził naszą cywilizację na skraj zagłady. - Chwila! Ale to się działo kilkaset lat temu! Jak to możliwe, że on nadal żyje? - Jest na tyle potężny, że przeciwstawił się śmierci szczeniaku… - Jak to możliwe? Przecież… - Przecież to człowiek? Nie rozśmieszaj mnie! Ma tyle wspólnego z ludźmi co ja z wiewiórką, którą noszę na pasie! - Ale… - Nie wiem dlaczego on nadal żyje. Możliwe, że zna jakieś zaklęcie nieśmiertelności… Rozmowę przerwał im zdyszany Magnus, który jak burza wpadł na arenę. Był cały czerwony na twarzy. Widocznie szukał ich po całym kompleksie. - Kazitimirze! - Magnus ja… - Kozak zaczął się tłumaczyć z ucieczki ucznia. - Laminalos został zabity! Koniec Rozdziału Pierwszego. Mam nadzieję, że się podoba Niedługo mam zamiar umieścić drugi rozdział
  7. - Uriel jasna cholera! – Kazitimir był czerwony ze złości. – Ile razy mam ci powtarzać?! Jak mówię koniec, to koniec! Chcesz pojedynek ze mną?! Taki jesteś chojrak?! - Nie mistrzu! Wszystko zrozumiałem! – Białowłosy zwycięzca nagle zaczął panikować. W tym czasie kozak już zdjął swój płaszcz. - Co? Boisz się? No chodź! Chłopak odsunął się od swojego mistrza ze spuszczoną głową. Po ostatnim sparingu z Mistrzem Kazitimirem leżał zabandażowany przez prawie miesiąc. - A ty Samael?! Mózg ci wywiało w tych górach czy co?! To było chyba oczywiste, że Uriel będzie coś kombinował! Masz się spodziewać wszystkiego od przeciwnika jasne?! - Tak mistrzu… - Świetnie! Gabriel! Stawaj na środek! - Słucham? - Zobaczę co umiesz. - Ale ja nie potrafię czarować. Nie tak jak oni. – wskazał ręką na pozostałą dwójkę. - Nie martw się – uspokajał go starzec. – Przecież cię nie zabiję. Gabriel powątpiewał w szczerość tych słów. Nie miał jednak wielkiego wyboru. Po chwili stał już na środku Sali. Serce waliło mu jak oszalałe. Cały był zlany potem. Naprzeciwko niego stał teraz Kazitimir. Wcześniej sprawiał wrażenie krzykliwego, nieco dziwacznego starca. Teraz biła od niego siła. Chłopakowi zaczęły drżeć kolana. - Spokojnie dzieciaku! – krzyczał jego przeciwnik. – Wycisz się. Na początek sprawdzimy twoją obronę… - Obronę? - Specjalizujesz się w magii powietrza inaczej zwanej magią Shinto. Na pewno opracowałeś jakieś zaklęcie obronne prawda? Jakąś wietrzną tarczę albo coś w tym stylu? Spróbuj! Gabriel złączył dłonie. Wiatr zaczął kręcić się wokół nich. Gdy jednak wystawił je w stronę swojego przeciwnika, wiatr momentalnie stracił swoją formę. - Próbowałeś prosić duchy Shinto? - Jakie duchy? - Poproś duchy Shinto o pomoc. Na tym w większości polega magia wiatru. Poproś o tarczę z wiatru. Gabriel posłuchał rady Kazitimira. Ponownie złączył ręce. Duchy Shinto, pomyślał. Pomóżcie mi w walce z moim przeciwnikiem. Proszę was o tarczę z wiatru. Tym razem gdy wystawił dłonie do przodu wiatr zaczął obracać się coraz szybciej na powierzchni dwóch metrów. Po chwili obracał się już bardzo szybko. Biała smuga zaczęła przypominać okrągłą tarczę. Coraz więcej wysiłku kosztowało go utrzymanie tej tarczy w jednym miejscu. Z minuty na minutę tarcza powiększała się, ale wiatr w niej obracał się coraz wolniej. - Skup się szczeniaku! Panuj nad wiatrem! Zmniejsz tą tarczę! Gabriel zaczął skupiać się na zmniejszaniu tarczy. Szło mu to wyjątkowo opornie. W końcu jednak zmniejszył rozmiar tarczy. Ręce paliły go z bólu. - Trzymaj dzieciaku! Sprawdzimy jak mocna jest ta tarcza! - Co?! – Chłopak spojrzał na kozaka z przerażeniem w oczach. Tarcza znów zaczęła się rozpraszać. - Nie dekoncentruj się! Skup się dzieciaku! - Staram się - Starać możesz się na kiblu! Tutaj masz to umieć! Zapanuj nad tą tarczą! Gabriel ponownie skupił się na swojej wietrznej tarczy. Przecież on mnie zabije! Co ja wyprawiam?! Ręce zaczynały mu już drętwieć. Coś jednak kazało mu utrzymać tarczę jak najdłużej. Coś kazało mu walczyć ze strachem i bólem. Tarcza ponownie zaczęła się zmniejszać. Jej obroty także znacznie przyśpieszyły. Kazitimir uśmiechnął się sam do siebie. Może jednak miałeś rację Magnusie, pomyślał. To może być on… Kozak wystawił dłoń do przodu. Pomiędzy jego palcami zaczęły przechodzić iskry. Po chwili przeskakiwały pomiędzy jego palcami tak szybko, że cała jego dłoń zdawała się świecić. Nagle machnął ręką jakby chciał rzucić piłką w kierunku Gabriela. Wyładowania powędrowały stronę tarczy. Iskry rozprysły się o obronne zaklęcie. Ich jedynym efektem był tylko cichy zgrzyt . - Już?! – Krzyczał nastolatek. Cały czas miał zamknięte oczy i zaciśnięte zęby. - Spokojnie dzieciaku! – Kazitimir wpatrywał się zaskoczony w tarczę. Powinna się rozpaść… - Zaraz zaatakuję! Skup się! Tym razem mistrz złączył palce tworząc pewnego rodzaju klatkę z obu dłoni. W klatce zaczęła tworzyć się mała burza. Wyładowania były tak silne, że zaczynały grzmieć, jak prawdziwe błyskawice. Nagle cisnął uformowaną burzą w stronę tarczy Gabriela. Pocisk Kazitimira zniknął razem z tarczą, która rozmyła się w powietrzu. Chłopak nagle otworzył oczy kompletnie zaskoczony. - Co się stało? - Zaklęcia się wzajemnie zneutralizowały. Nieźle dzieciaku. Trzeba jednak popracować nad twoją koncentracją. Powinieneś formować taką tarczę w kilka sekund. Do tego powinieneś móc się z nią przemieszczać. - Ale… - Dobra teraz spróbuj mnie zaatakować. Tylko staraj się atakować jak najszybciej. Nie jak najmocniej. - Nie rozumiem. – Gabriel zdawał się być nieco skołowany. - Zanim ty zamachniesz się mieczem, ja rzucę w ciebie sztyletem rozumiesz? - Ale… - Po prostu ciśnij we mnie jakimś najszybszym pociskiem z wiatru jaki znasz! Gabriel ponownie złączył dłonie. Zaczął się koncentrować. Duchy Shinto, proszę… Wokół niego zaczął wirować wicher. - Atakuj! – krzyknął Kazitimir Chłopak skierował obie dłonie w stronę swojego przeciwnika. Wicher zaczął pędzić w stronę kozaka. Ten wystawił rękę do przodu. Wiatr rozpierzchł się przed swym celem, bez żadnego efektu - Całkiem całkiem dzieciaku! Gabriel opuścił ręce. Drżał ze zmęczenia. - Aż tak cię zmęczyły te dwa zaklęcia? Popracujemy jeszcze nad tym. - Mam do pana tylko jedno pytanie proszę pana. - Mistrzu Kazitimirze. – Poprawił go starzec. - Dobrze mistrzu. Powiedz mi jedną rzecz. - Słucham? - Kim jest ten cały Abasar?
  8. Uriel dotknął swych tatuaży na rękach. Jego dłonie zaczęły czernieć i gwałtownie zwiększać swoje rozmiary. Po chwili całe jego ręce przypominały demoniczne szpony. Następnie rzucił się z rykiem na swojego przeciwnika. Samael złączył dłonie. Gdy je ponownie otworzył, wokół niego utworzyła się kula wody. Uriel wbił szpony w kulę, lecz nie udało mu się dosięgnąć celu. Blondyn tylko na to czekał. Z wodnej bańki wystrzelił strumień wodny niczym gejzer. Atakujący został odrzucony do tyłu jakieś trzy metry .Demoniczne szpony zniknęły. Po chwili ponownie wstał. Szybko podniósł dłonie ku górze. - Bramo siedmiu kręgów przyzywam twoją… - Nie zdążył jednak dokończyć. Samael ciskał już w jego stronę coś w rodzaju biczów wodnych. Uriel zaczął ich unikać skacząc na różne strony. Gabriel był zaskoczony jego sprawnością. Nagle białowłosy mag wbił z całej siły palce w ziemie. W miejscu gdzie stał Samael wyrosła ogromna łapa. Uniemożliwiła Samaelowi dalszy atak zaciskając się na nim. - Nieskończoność na tym skończonym padole! – Uriel znów podniósł ręce ku górze. Zaczął kontynuować swoje zaklęcie. – Okryj swym całunem przeciwników moich by… - Nie pozwolę ci na to! – Samaelowi zajaśniały oczy na biało. Nagle demoniczna dłoń wyrastająca z ziemi rozpadła się. - Co on robi? – spytał Gabriel całkowicie zszokowany. - Przechodzi do kontrataku. – wyjaśnił mu Kazitimir. – Samael jest jednym z niewielu magów, który w stopniu zaawansowanym zrozumiał magię umysłu. Tak jak twoim darem jest magia wiatru tak jego jest umysł… Białowłosy przerwał swoje zaklęcie. Z całej siły tupnął w podłogę. W stronę jego przeciwnika zaczęła lecieć jakaś ciemna poświata niszcząca podłogę pod sobą. Samael, jakby od niechcenia wystawił rękę do przodu. Poświata wyparowała. Drugą rękę uniósł w kierunku Uriela. Ten po chwili wisiał już w powietrzu sparaliżowany. Blondyn złączył dłonie, jakby trzymał kulę. Nagle ściany, stoły, krzesła, nawet podłoga, wszystko zaczęło wyginać się nieregularnie. Wyginać w kierunku złączonych dłoni Samaela. - Co to jest? - Samael wytworzył w swoich dłoniach ciśnienie odpowiadające sile temu na dnie morza. Ta siła ściąga do środka wszystkie rzeczy póki on nie dokończy formowania swojej kuli ciśnieniowej. Gdy kula pęknie, wyzwoli ogromną energię. Coś jak dekompresja. Gabriel nie do końca zrozumiał to, co powiedział mu kozak. W tej chwili nie było to jednak istotne. Fascynowała go moc Samaela. Moc za pomocą której całe pomieszczenie zapadało się do środka. Nagle blondyn wyskoczył do góry. Już miał cisnąć swoją kulą w Uriela gdy nagle zawisł w bezruchu. - Sztywna bariera zgadza się? – Samael natychmiast zrozumiał swój błąd… - Myślałeś, że będę grzecznie czekał aż łaskawie trafisz mnie swoją kulką? Miałem dość czasu, żeby przyzwać przeciw zaklęcia, to chyba oczywiste? Białowłosy przyłożył dłoń do klatki piersiowej przeciwnika. - …By zwycięstwo dane mi było – Uriel dokończył swoje zaklęcie. Samaela zaczął pokrywać cień. Oczy przestały mu błyszczeć. Teraz były pełne przerażenia. Stracił kontrolę nad kulą, która zapadła się w sobie bez żadnego efektu. - Poddaję się! – krzyczał patrząc jak cień pokrywa coraz większą część jego ciała, Był już powyżej pasa. – Poddaję się! Słyszysz?! - Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej – Uriel uśmiechał się wyjątkowo szyderczo. - Wystarczy Uriel – Krzyczał Kazitimir. – Walka skończona! Uriel odwołał cień, gdy ten doszedł już do szyi Samaela. Obaj wylądowali na ziemi. Samael ciężko dyszał. - Pięć do jednego… - Uriel napawał się swoim zwycięstwem. Po chwili Samael doszedł do siebie. Wstał ze spuszczoną głową. Pojedynek magów dobiegł końca…
  9. - Wielu ludziom wydaje się, że magia to wyciąganie królików z kapeluszy albo ciskanie w smoki kulami ognia. Co za bzdura! Ze smokami walczy się za pomocą wody lub lodu! – Magnus od trzech godzin kontynuował w bibliotece swój wykład na temat „historii i podstaw magii”. Jego jedyny obecny na Sali słuchacz zdawał się być już ledwo żywy. Starcowi jednak to nie przeszkadzało. Ciągnął w najlepsze dalej. – Cóż, właściwie to każda szkoła magii jest dobra do walki ze smokami, jednak oprócz Pironautyki, czyli magii ognia… - Magnus! – do pomieszczenia wpadł zziajany Kazitimir. Miał na sobie płócienną koszulę, materiałowe spodnie i pas z głową wiewiórki pośrodku. – Pędź do piwnic! Cassandra znowu dostała ataku! Magnus natychmiast wybiegł z Sali. Kazitimir stał jeszcze chwilę na środku biblioteki nasłuchując biegu swojego starego przyjaciela. - Dobra Gabriel! Musimy pryskać. Nie dam mu zniszczyć kolejnego kreatywnego umysłu przez te gówna które ci opowiada. Gabriel nadal siedział jak wryty. Nowa sytuacja całkowicie go zaskoczyła. Stary kozak nerwowo rozglądał się po całym pomieszczeniu. - Wolisz spędzić kolejne trzy godziny na słuchaniu o „słuszności nauki magii we współczesnych czasach” czy poznać trochę praktycznego podejścia? - Chyba to drugie proszę pana. - Świetnie! Uciekniemy tylnym wyjściem. Magnus zaraz wróci. Kazitimir pociągnął za książkę przy najbliższym regale. W podłodze otworzyła się klapa. Po chwili obaj znaleźli się w ciemnym i ciasnym tunelu. - Te tunele były budowane jakieś trzysta lat temu. – zaczął wyjaśniać kozak. – są umieszczone pod każdym pomieszczeniem. Dzięki temu łatwo można się przemieścić zostając niezauważonym. Mieszkaniec kresów wschodnich nagle się zatrzymał. Gestem nakazał swojemu towarzyszowi ciszę. Nagle oboje znaleźli się w środku bardzo dużej pustej Sali. Na wszystkich ścianach jaśniały runy w niezrozumiałym języku. Na środku stało dwóch chłopaków w długich szatach. - Urielu! Samaelu! Jaki wynik? – spytał Mortimer widząc chłopaków. - Jak na razie cztery do jednego dla mnie mistrzu. – odpowiedział jeden. Wyglądał na dwadzieścia, może dwadzieścia dwa lata. Miał krótkie, śnieżnobiałe włosy. Był sporo wyższy od Gabriela i drugiego chłopaka. Nosił długą granatową szatę. Na dłoniach miał skurzane rękawice. Ramion nie krył żaden materiał, dlatego widoczne były liczne na nich tatuaże. Z której strony by nie spojrzeć prezentował się na czarnoksiężnika. Drugi był od niego niższy i gorzej zbudowany. Wyglądał na sporo młodszego. Miał dość długie włosy o kolorze słomy. Jego strój bardzo różnił się od jego kolegi. Ten bowiem miał na sobie długą tunikę jasnego koloru zakrywającą zarówno ręce jak i nogi. Sprawiał wrażenie niezwykle spokojnej osoby. - Gabrielu, chciałbym ci przedstawić nowych znajomych. – Kozak wskazał na obecnych w Sali dwóch chłopaków. – Ten białowłosy to Uriel, a ten blondynek to Samael. Ale nie przyszliśmy tutaj by gadać. Słuchajcie szczeniaki! Chcę, żebyście pokazali nowemu jak wygląda pojedynek magów zrozumiano? - Tak jest mistrzu! – krzyknął Uriel. Młodzi czarodzieje stanęli naprzeciwko siebie. Ukłonili się po czym odsunęli się na jakieś pięć metrów każdy. - Zaraz zobaczysz dzieciaku, na czym polega pojedynek między magami. – Kazitimir spojrzał na nieco oszołomionego Gabriela. – Młodzi magowie! Zaczynajcie pojedynek.
  10. nie mogę coś otworzyć w Adobe Raiderze. Wyślij mi jeszcze raz.
  11. W miasteczu Salem też jest chyba pisaż. Poza tym znajdują się pokrewne kingowi takie jak dziennikarz ( o ile dziennikarz jest pokrewny pisarzowi)
  12. Superkarpik

    Co czytacie?

    Wydawało mi się, że doświadczeni autorzy są pozbawieni syndromu Mary-sue To się zdarza tylko początkującym pisarzom
  13. Czy nie lepiej jest pisać pojedyńcze opowiadania? Poprawianie całej książki to na pewno długi i ciężki proces. 130 na komputerze? jaka czcionka?
  14. Prześlij prześlij Bardzo chętnie przeczytam
  15. Językowo bardzo dobre. Co prawda zobaczyłem drobne błędy i powtórzenia ale nie wpłynęły znacząco na przekaz. Podobało mi się przejście z sielanki do masakry. Wstęp tylko wydaje się trochę za długi, przynajmniej dla mnie. Chłopak strasznie długo przejmuje się podartą koszulą jak w jakiejś telenoweli. Ojciec też wybuchł tak nagle jak on tylko wszedł do domu. Przydałby się opis w stylu "wstał, uderzył pięścią w stół etc." Dziadzio jak wszedł do jego sypialni i powiedział, że chłopak już dorósł, bałem się że będzie to kolejny gwałt na łamach EM Zaczyna się ciekawie. Czekam na następne części
  16. Superkarpik

    Co czytacie?

    Z pilipiuka czytałem na razie tylko sagę z Wędrowyczem. Nie zauważyłem tam jednak jakiejś przesadnie inteligentnej osoby ( no może z wyjątkiem samego wędrowycza) Wydaje mi się jednak, że każdy autor umieszcza w każdej książce jakąś stałą cechę. U Kinga na przykład większość głównych bohaterów to pisarze.
  17. praca ładna choć do shane się nie umywasz Trochę więcej emocji i cienia proponuję Ta pani wyglada jak manekin, chyba że taki miał być efekt
  18. Tak, w zupełności ;D Pomysł takiej sesji na forum jest ciekawy. Co prawda była już kiedyś sesja na łamach EM ale niestety nie wypaliła ( z mojej winy w większości )
  19. - Wielu ludziom wydaje się, że magia to wyciąganie królików z kapeluszy albo ciskanie w smoki kulami ognia. Co za bzdura! Ze smokami walczy się za pomocą wody lub lodu! – Magnus od trzech godzin kontynuował w bibliotece swój wykład na temat „historii i podstaw magii”. Jego jedyny obecny na Sali słuchacz zdawał się być już ledwo żywy. Starcowi jednak to nie przeszkadzało. Ciągnął w najlepsze dalej. – Cóż, właściwie to każda szkoła magii jest dobra do walki ze smokami, jednak oprócz Pironautyki, czyli magii ognia… - Magnus! – do pomieszczenia wpadł zziajany Kazitimir. Miał na sobie płócienną koszulę, materiałowe spodnie i pas z głową wiewiórki pośrodku. – Pędź do piwnic! Cassandra znowu dostała ataku! Magnus natychmiast wybiegł z Sali. Kazitimir stał jeszcze chwilę na środku biblioteki nasłuchując biegu swojego starego przyjaciela. - Dobra Gabriel! Musimy pryskać. Nie dam mu zniszczyć kolejnego kreatywnego umysłu przez te gówna które ci opowiada. Gabriel nadal siedział jak wryty. Nowa sytuacja całkowicie go zaskoczyła. Stary kozak nerwowo rozglądał się po całym pomieszczeniu. - Wolisz spędzić kolejne trzy godziny na słuchaniu o „słuszności nauki magii we współczesnych czasach” czy poznać trochę praktycznego podejścia? - Chyba to drugie proszę pana. - Świetnie! Uciekniemy tylnim wyjściem. Magnus zaraz wróci. Kazitimir pociągnął za książkę przy najbliższym regale. W podłodze otworzyła się klapa. Po chwili obaj znaleźli się w ciemnym i ciasnym tunelu. - Te tunele były budowane jakieś trzysta lat temu. – zaczął wyjaśniać kozak. – są umieszczone pod każdym pomieszczeniem. Dzięki temu łatwo można się przemieścić zostając niezauważonym. Mieszkaniec kresów wschodnich nagle się zatrzymał. Gestem nakazał swojemu towarzyszowi ciszę. - Jesteśmy pod piwnicami – szeptał z wyraźnym uśmiechem na twarzy – Dokładnie pod pokojem Cassandry. Gabriel słyszał tłuczone szkło i krzyk kobiety. - NIE MIAŁAM ŻADNEGO ATAKU ! NIECH WAS PROSTATA DOPADNIE ! - Cassandra, posłuchaj – Gabriel usłyszał Magnusa. Jak widać głos „biednego stetryczałego staruszka” tym razem mu nie pomógł - POWSTRZYMUJĘ SIĘ JUŻ OD PONAD PIĘCIU LAT ! - Wiem ale Kazatimir… - NIE MACIE DO MNIE ZAUFANIA ?! PO TYM WSZYSTKIM ?! CHCESZ OSIKOWY KOŁEK ?! - Kazatimir mi powiedział… - NIE OBCHODZI MNIE CO CI POWIEDZIAŁ TEN STARY KOZAK! - Czyli nie miałaś ataku? – Natężenie tłuczonych naczyń nagle wzrosło. - NAWET NIE SŁUCHASZ CO DO CIEBIE MÓWIĘ ! - słucham, po prostu… - NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ ! CZY TY CHOĆ RAZ W TYM SWOIM PADOLE KTÓRY TY NAZYWASZ ŻYCIEM WZIĄŁEŚ POD UWAGĘ TO CO MÓWIĘ ?! - Dobra, idziemy dalej… - polecił kozak, wyraźnie rozbawiony. - Kim jest Cassandra? - Krwawa pani Cassandra. Jest wampirzycą. Świetnie zna się na magii śmierci i magii natury. - Jest wampirzycą? - Aż tak dziwi cię fakt istnienia wampirów we współczesnym świecie dzieciaku? Zresztą nieważne. Jesteśmy na miejscu. Nagle oboje znaleźli się w środku bardzo dużej pustej Sali. Na wszystkich ścianach jaśniały runy w niezrozumiałym języku. Na środku stało dwóch chłopaków w długich szatach. - Urielu! Samaelu! Jaki wynik? – spytał Kazitimir widząc chłopaków. - Jak na razie cztery do jednego dla mnie mistrzu. – odpowiedział jeden. Wyglądał na dwadzieścia, może dwadzieścia dwa lata. Miał krótkie, śnieżnobiałe włosy. Był sporo wyższy od Gabriela i drugiego chłopaka. Nosił długą granatową szatę. Na dłoniach miał skórzane rękawice. Ramion nie krył żaden materiał, dlatego widoczne były liczne na nich tatuaże. Z której strony by nie spojrzeć prezentował się na czarnoksiężnika. Drugi był od niego niższy i gorzej zbudowany. Wyglądał na sporo młodszego. Miał dość długie włosy o kolorze słomy. Jego strój bardzo różnił się od jego kolegi. Ten bowiem miał na sobie długą tunikę jasnego koloru zakrywającą zarówno ręce jak i nogi. Sprawiał wrażenie niezwykle spokojnej osoby. - Gabrielu, chciałbym ci przedstawić nowych znajomych. – Kozak wskazał na obecnych w Sali dwóch chłopaków. – Ten białowłosy to Uriel, a ten blondynek to Samael. Ale nie przyszliśmy tutaj by gadać. Słuchajcie szczeniaki! Chcę, żebyście pokazali nowemu jak wygląda pojedynek magów zrozumiano? - Tak jest mistrzu! – krzyknął Uriel. Młodzi czarodzieje stanęli naprzeciwko siebie. Ukłonili się po czym odsunęli się na jakieś pięć metrów każdy. - Zaraz zobaczysz dzieciaku, na czym polega pojedynek między magami. – Kazitimir spojrzał na nieco oszołomionego Gabriela. – Młodzi magowie! Zaczynajcie pojedynek.
  20. Ulica Harnivala należy do jednych z najspokojniejszych w całym Herz. Mieszkają tu przede wszystkim bogaci obywatele miasta. Lekarze, prawnicy, radni i inni którym powiodło się w życiu. Nigdy nie było tu problemów z chuliganerią, włamaniami czy nawet pijakami. Jednak niecałe dwa dni temu wszystko się zmieniło. Dom na Harnivala 7 został niemal zrównany z ziemią. Ledwo można było dojrzeć fundamenty. Spalone podwórko usłane było zniszczonymi sprzętami domowego użytku jak pralka czy toster. Ogień dawno został ugaszony przez miejscową straż pożarną. Przed ruiną domu stało dwóch mężczyzn. Pierwszy wyglądał na starszego pana z siwą brodą. Miał na głowie brązowy melonik i brązowy płaszcz. Patrzył na zgliszcza bez żadnych emocji. Inaczej miała się sprawa jego towarzysza. Był to wysoki młodzieniec o prostych kasztanowych włosach miał na sobie brązową marynarkę podobną do płaszcza starca. Chłopak cały dygotał na ciele. - Nie ukrywaj łez Gabrielu. – Głos starca brzmiał ciepło i łagodnie. - Ja… - chłopak długo zbierał w głowie słowa do odpowiedzi. – też myślałem, że się rozpłaczę, gdy tylko tu się pojawię. Nie wiedzieć czemu jednak nie chcę… Nie wiem dlaczego… - Podświadomie uodparniasz się na ból, Gabrielu. Młodzieniec nic nie odpowiedział. Stał w milczeniu patrząc przed siebie. Próbował rozpoznawać poszczególne meble. Widział poczerniały już fotel na którym zwykle siedział jego ojciec przed telewizorem. Monitor od komputera na którym grał całe dnie i noce. Radio mamy. Zawsze puszczała starą muzykę, której nie cierpiał tata. Potem wyzywała go, że nie ma słuchu ani ogłady. On zaś twierdził, że ona jest przedpotopowa. - Moi rodzice… - Zginęli na miejscu Gabrielu – dokończył za niego Magnus. – Służby miejskie podają, że był to wybuch pieca. To jedyne co według nich mogło spowodować takie zniszczenie. Ale obaj wiemy Gabrielu, że wcale tak nie było… - Abasar… - Zgadza się Gabrielu. Nie stanąłeś po jego stronie, a on zabił niewinnych ludzi. Teraz rozumiesz zapewne dlaczego chcemy go powstrzymać. Ten potwór wiele razy dopuszczał się podobnych czynów. Ba! On przecież wymordował prawie wszystkich ludzi na świecie! Przez chwilę obaj stali w milczeniu. Patrzyli na zgliszcza domu. Dzieło potwora, który nie uznaje sprzeciwów. Destrukcyjną siłę celu niejednego maga Klanu Ukrytych. Sprawcę śmierci tak wielu, że trudno to sobie nawet wyobrazić… - Proszę mnie nauczyć… - Słucham? - Niech Pan mnie nauczy tej magii. Pokonam go. Za to co zrobił moim rodzicom. Znajdę go i zabiję. – W oczach Gabriela powoli zaczynała wzbierać wściekłość. Magnus z uśmiechem obserwował to zjawisko. - Dobrze Gabrielu. Zacznijmy szkolenie. Dwójka tajemniczych ludzi zniknęła po chwili. Wyglądało to tak, jakby nagle rozpłynęli się w powietrzu. Po ich zniknięciu dosłownie chwilę później w tym samym miejscu pojawił się inny człowiek. Nosił długą czarną szatę. Długi, czarny kaptur zakrywał jego oczy. - Zaczynamy…
  21. Moja historia z fantastyką w planie ramowym 1. w wieku 10 lat obejrzałem pierwszą trylogie Star Wars 2. w wieku 12 lat znałem te filmy na pamięć 2,5 Kreskówkowy władca pierścieni 3. Obejrzałem tetralogie Allien i obie części Predatora 4. Dużo grałem w gry komputerowe co wydaje mi się, że w znacznym stopniu przyczyniło się do mojej miłości do fantastyki. 5. poznałem tytół SW Jedi Knight 3 Jedi Academy 6 Owniłem w tą grę wszystkich i wszędzie 7. Zakochałem się w Fallout Tactics (przeszedłem tę grę 13 razy ) 8. Matrix i Władca Pierścieni 9. 2004 rok. zacząłem grać w warhammer 40000 dawn od war co diametralnie zmieniło moje życie. 9,5 Poznałem Enklawę Magii 10. Wyjazd na PGA (targi gier komputerowych i fantastyki w poznaniu) 11. Piernicon pierwszy konwent w jakim brałem udział (manga i anime) 12. Zahkon mój pierwszy konwent fantastyki (spotkałem na żywo Shane ) 13. Przeprowadzka do olsztyna ( tu się aż roi od fantastów ) Nie wiem czy czegoś nie pominąłem. To tak skrótowo mniej więcej jak to po kolei wyglądałem Mój Boże, zwracaj uwagę na błędy ortograficzne - SJ
  22. Ale czy nie wychodzi wtedy za łatwo? Nikt wtedy nie krzyknie "wychodzi smok" tylko co najwyżej wilk, bo nie chce komplikować sytuacji.
  23. Superkarpik

    Seriale fantastyczne

    Shak-ti ! rzeczywiście, jak mogłem tego nie skojarzyć?! Jeśli chodzi o Bękarta SW to wydaje mi się, że Asoka przebiła Jar Jara Binksa być może jest to spowodowane polskim dubbingiem. Nie wiem jak wygląda sytuacja w oryginale. Czy tam też asoka nazywa anakina rycerzykiem?
  24. Całkiem ciekawa konwencja Czy sesja wypaliła czy może zdarzało się że stała w miejscu. Bardzo ciekawi mnie to zjawisko
  25. Superkarpik

    Seriale fantastyczne

    Czy jest jakieś zbliżenie do jakiej rasy zalicza się ten bękart gwiezdnych wojen? Na początku myślałem że jest Twilekiem ale później zacząłem wątpić
×
×
  • Dodaj nową pozycję...