Skocz do zawartości

Hazreth

Użytkownicy
  • Postów

    238
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hazreth

  1. Hazreth

    Próbka

    Przeglądam właśnie swoją wypowiedź i znajduję jeden fragment, który mógłby być być odebrany jako personalny atak (ten o interpunkcji). O resztę nie bardzo widzę, jak możesz się obrazić, jeżeli po prostu nie bierzesz skrajnie osobiście krytyki swojej pracy. A ja nie krytykuję ciebie, a twoją pracę właśnie. Za to jedno więc przepraszam, co do reszty - cóż, cytując tekst ballady z lat pięćdziesiątych, cry me a river. Ale misiem puszystym się nie zrobię. Aaaalso: dla zmiękczenia nieco negatywnego wydźwięku moich postów możesz sobie dodawać w wyobraźni emotki na końcu każdego zdania - od razu zrobi się jaśniej, i pewnie lepiej przekaże zakładany ton moich wypowiedzi - ja po prostu prawie emotek nie używam.
  2. Hazreth

    Próbka

    Jak? Nie obrażam cię, nie robię wycieczek osobistych, czepiam się jedynie tekstu i to w konkretnych miejscach. Fakt, nie gnę się w pokłonach przepraszając, że śmiem wyrazić krytykę, może o to chodzi? Nie, tak u nas nie wygląda korekta, ja się nią zresztą tutaj nie zajmuję. To wszystko moja prywatna wypowiedź. Poza tym wrzucasz tekst do korekty, czy próbkę swoich możliwości? Bo ten dział jest do tego drugiego raczej. Z ciekawości czytałem wcześniej coś twojego i widzę zwyczajnie, że ten tekst sporo słabszy. Jeżeli w którymś miejscu moją krytykę uważasz za przesadzoną i niesłuszną, powiedz i wskaż gdzie konkretnie. Mówiłem jedynie, że tytuł GotY nic dla mnie nie znaczy, bo gust mam specyficzny w kwestii komputerowej rozrywki. To jednak nie ma aż takiego znaczenia, bo czepiam się w tej chwili nie gry, a recenzji. No dobra, gry trochę też, ale jednak recenzji przede wszystkim.
  3. Hazreth

    Próbka

    Kto? Przecież nawet projektowanie lokacji to osobne stanowisko (level/environment designer), sami graficy nas nigdzie nie rzucają. Also, Słownik Ortograficzny PWN podaje jako poprawną łączną pisownię wyrazów z przedrostkiem "post-". Oba co? Tytuły? Fallout 3 i SERIA The Elder Scrolls, bo tylko ona została wspomniana? Spodziewam się że chodzi o Obliviona, ale to chyba powinno być powiedziane, bo na razie z tekstu wynika, że traktujesz TES-y jako jeden tytuł. Za to jeżeli Daggerfall i Oblivion powstały na jednym silniku (jak wynika z tekstu), to może trochę usprawiedliwiać brzydotę tego drugiego. Also, this: Spotkałem się niejednokrotnie z określaniem FO3 mianem 'TESV: Fallout' albo 'Oblivion with guns'. PRZYPADEK?! To pierwszy FO robiony przez Beth. Black Isle owszem, też było amerykańskie, ale miło byłoby zaznaczyć, że to jednak INNI amerykańscy programiści. Poza tym, technicznie rzecz biorąc, to czwarta gra nosząca tytuł Fallout (Fallout Tactics, does it ring a bell? Chociaż to jeszcze inni programiści; kwestia kanoniczności jest drugorzędna - tytuł 'Fallout' nosi). Tak, szególnie ci fani poprzednich FO byli wniebowzięci, a okrzyki 'I DON'T WANNA BETHSOFT RAPE MY FAVORITE GAAAAAAAHHAAMEEE!' to w istocie nic innego, jak głośny orgazm. A to ledwie jeden akapit... Let's go on. Po wojnie będącej skutkiem wojny. Urodził się, jak się domyślam, wskutek bycia urodzonym. Przez rodzoną rodzicielkę. Gdy przeskakujesz z backstory protagonisty do tego, co z tejże doświadcza gracz, może daj o tym znać? Bo na razie mamy kilkuletnie poznawanie życia w krypcie, które jest niedługim zwiedzaniem schronu...? Z tego co wiem, Wschodnie i Zachodnie Wybrzeże (West Coast, East Coast) to nazwy własne. Dalsze implikacje ortograficzne są stosunkowo jasne. Taaak, to brzmi tak adekwatnie do świata zrujnowanego wojną atomową, mrocznego i brudnego... Gyyy. Polish czy angielski? I see a slight niespójność w tym miejscu. Przekonany byłem, że decyduje jednak gracz. Ja, wiem, że interpunkcja, jest, ciężka do opanowania (sam, mam z nią, problemy). Ale ja, nie publikuję, tekstów. Atrybuty, umiejętności - nie, żeby to miało znaczenie, jak je sobie nazywasz. A nie, czekaj... Also, random Capitalization for The win. Jakiś synonim dla 'inwestuj' by się przydał, dontcha think? Nie wiem dlaczego, ale gdy o tym myślę, mam ciarki na plecach. I to nie jest dobry znak. Godne podziwu jest biznesowe wyczucie, jakim wykazali się chłopcy z Bethsoftu, kupując takie ciekawe uniwersum! Tylko mnie irytuje, że część z tych skrótów jest przetłumaczona, a część zostaje w wersji oryginalnej? Tak efektownie, że styl ci uciekł z wrażenia. Jak na RPG przystało. Czy tam na jakiś inny śmieszny trzyliterowy skrót. To w końcu te łby wybuchają, a ludzie klną, czy nie? Bo nie wiem, jak mam rozumieć 'lekką przesadę ze szczyptą metafory' w tym wypadku. To nie jest ten V.A.T.S.? Ten, któremu poświęcony został cały poprzedni akapit? Ulepszony i zmodyfikowany względem czego? Nie poinformowałaś nas, jaki to silnik i w efekcie nie wiemy, że jest to 'ulepszony i zmodyfikowany' engine Obliviona. O, a tu 'postapokaliptyczne' masz napisane już poprawnie. Zgodnie z definicją słowa 'wirtualny', to 'filmowy' także się tu łapie. Skąd - fakt, że to marka wypracowana lata przed premierą FO3 nie ma tu ZUPEŁNIE nic do rzeczy.
  4. Wow, that's one hell of an overinterpretation. Or a straw man, call it as you will. Jakkolwiek nie zgadzam się z wypowiedzią Zimka, tak ty popadasz w kolejną skrajność. Szczególnie wpychając rozmówcy pod palce słowa, których nie napisał. Reductio ad absurdum i straw man po raz kolejny. Bo czym innym jest zaprezentowany przez ciebie styl, a czym innym skrajnie uproszczona psychologia postaci, bezrefleksyjność, nastawienie na akcję. Srsly, Szklana Pułapka nie ma głębi psychologicznej ani filozoficznej i wcale tak nie wygląda (wiem, że przykład tyczy się innego medium, ale szklanopułapkowe analogi w książkach nadal spełniają wszystkie warunki). I mean, seriously, odkąd brak filozoficznego przekazu = drętwy styl? Tak, szczególnie, że Tolkien sam nie chciał, żeby jego dzieła odnosić do jakiejś sytuacji politycznej. Akurat u Tolkiena postaci nie są szczególnie psychologicznie złożone; są stosunkowo jednoznaczne, moralne wybory jasne i proste, a filozoficzna głębia - zło jest złe, ale dobre dobro je zwycięża! - daleka jest od złożonych traktatów i naprawdę nie jest szczególnie odkrywcza. Rozumiem tendencję do mitologizowania wręcz postaci autora Silmarillionu u jego fanów i stawiania jego twórczości na piedestale, którego cień okrywa całą niemal Ziemię, ale jednak nie podzielam takich zapędów. Czym innym jest oczekiwanie od książek, że postawią cię przed interesującym problemem moralnym, a czym innym szukanie w nich moralnych drogowskazów i ideologii. To, do czego zdajesz się dążyć jest równie irytujące jak brak głębi - dydaktyzm i ideologiczne wstawki to coś, co mnie od lektury odstręcza równie skutecznie, jak popisowa głupota w książce zawarta.
  5. Jeżeli gra nazywa się Grą w Odgrywanie Roli i jest pozbawiona takiego drobnego szczegółu jak 'odgrywanie roli' (rozwiązanego nie na poziomie wyobraźni gracza, bo tak to ja sobie mogę zrobić RPG-a z Serious Sama), to logicznie rzecz biorąc nie jest ona Grą w Odgrywanie Roli. I radziłbym na przyszłość ostrożniej z używaniem kwantyfikatora 'wszyscy'.
  6. Nie mówię, że musi być z góry narzucony, mówię, że stworzenie bohatera nie posiadającego żadnych ograniczeń nie powinno być wykonalne. Gracz powinien ponosić jakieś konsekwencje swoich wyborów, tymczasem rasa i klasa mają w Oblivionie charakter niemalże czysto kosmetyczny. Jakie cholernie ciężko? Da się zaliczyć wszystkie questy wszystkich gildii jedną postacią i jedną postacią osiągnąć wszystko - mistrzostwo w każdej dziedzinie. Wcale nie jest cholernie ciężko. Wiem, bo sam próbowałem - ah, mam teraz ochotę pograć złodziejaszkiem-łucznikiem. Co z tego, że moja postać jest altmerskim magiem? Bez łaski byłem w stanie przerobić go na coś innego, gdy tylko miałem taki kaprys. Całe odgrywanie roli poszło w cholerę, bo de facto nie mam roli, którą mógłbym odgrywać. Po prostu ot, robię co chcę. Gra cię nie ogranicza, to fakt. Gra pozwala robić ci, na co tylko masz ochotę bez względu na to, czy ma to sens, czy nie. Ale też robi tu błąd, który ją przekreśla jako RPG - nawet gdy zrobisz coś absolutnie pozbawionego sensu, to ci się uda. Żebyś przypadkiem się nie zniechęcił. I jaką definicję? Że gra RPG polega na odgrywaniu roli? Z nazwy: Role Playing Game, czyli, uważaj, Gra w Odgrywanie Roli. Są monologi NPCów i system słów kluczowych. Tak samo było w Morrowindzie, ale tam przynajmniej NPC-o-pedia była obszerniejsza, tutaj ze względu na ach! nagrane dialogi! obcięto nawet ilość tego, co NPC mają do powiedzenia, więc ze słabego systemu zrobiono beznadziejny system. Wybory można policzyć na palcach jednej ręki; konsekwencje jakie za sobą niosą - znikome, albo wręcz żadne, bo wszystkie wybory i tak prowadzą w to samo miejsce. Jaki jest sens bycia dwulicowym, skoro cały świat ma to gdzieś? Oblivion pozwala ci biegać, gdzie chcesz, robić, co chcesz i za wszystko głaska cię po główce. To nie jest role-playing - to jest zabawa w piaskownicy właśnie. Żeby nie było, Morrowind też popełniał ten błąd. Ale tam skilli było więcej, trenowało się je dłużej; można było zgubić ważne dla fabuły przedmioty, zabić ważne dla fabuły postaci; wreszcie - zacząć grę postacią, która musiałaby non-stop spierdalać ile sił w nogach, żeby w ogóle przeżyć i mógłbyś w pewnym momencie gry się zaciąć ze względu na błędy, jakie w rozwoju postaci popełniłeś. Oblivion te szczątkowe konsekwencje postępowania gracza eliminuje - uniemożliwiając wyrzucenie questowych itemów, unieśmiertelniając ważnych ludzi, dopasowując cały świat do postaci gracza, żeby nie było mu za trudno i żeby nie było sytuacji, że sobie nie poradzi. To, że możesz sobie "dowyobrazić" interakcje, konsekwencje, dialogi i całą resztę elementów, których w grze nie ma, nie czyni z niej RPG-a. To znaczy, że możesz się przy niej dobrze bawić - i to bardzo fajne, ale nie zmienia faktu.
  7. Nie, bo nie spełnia definicji. Odgrywanie roli oznacza, że możesz wcielić się w jakąś postać i ją odgrywać. Z jej mocnymi stronami i ograniczeniami, z jej charakterem. W Oblivionie filozofia gry wygląda tak, że nie możesz sobie w zasadzie niczego zepsuć, więc ograniczenia postaci są zniwelowane. Zacząłeś grać nordyckim przygłupim barbarzyńcą, ale w międzyczasie ci się znudziło? Spokojnie, nie musisz zaczynać gry od nowa, nadal możesz zostać największym magiem wszech czasów, albo niewidzialnym złodziejem. Albo jednym i drugim, bo czemu nie. Podobnie nie ma znaczenia jej charakter: raz - przez wzgląd na brak dialogów, dwa - bo możesz być złodziejem i zabójcą-sekciarzem oraz świątobliwym paladynem - a wszystko to jednocześnie. I nie ponosisz z tego powodu żadnych konsekwencji. W jaki sposób jest to Role Playing?
  8. Problem w tym, że Oblivion nie jest RPG. Morrowind w sumie też nie do końca, ale oferuje większe możliwości, które to w jakiś sposób rekompensują i przynajmniej nie odpycha sztampową do bólu stylistyką 'just another generic fantasy crap'. No i nie morduje lore tak spektakularnie.
  9. A tam, jest całkiem sporo pisarzy fantastów, szczególnie w gałęzi s-f, którzy poruszają różne ciekawe tematy i skłaniają do myślenia, oferując coś więcej niż prosta i przyjemna guma do żucia dla oczuf. Nie upraszczaj w tak paskudny sposób.
  10. Nie odmawiaj proszę fantastyce prawa do bycia głęboką, prowokującą filozoficzne przemyślenia, etc. Na półeczce fantastyki jest miejsce zarówno dla kolejnych tomów szmatławych powieści ze świata Star Wars jak i na Lema i Dukaja (s-f, nie fantasy, ale nadal fantastyka) - problem pojawia się wtedy, gdy takich jak ci drudzy zaczyna ubywać na rzecz tych pierwszych (jakby nie było ich i tak cholernie mało).
  11. Hazreth

    Smajl Korner

    Sympatyczne ;]
  12. Hazreth

    Co czytacie?

    Właśnie nie _tylko_ wśród niedoświadczonych. _Przede wszystkim_ wśród niedoświadczonych, ale nie _tylko_. Znaczy, można wyprodukować tonę książek i dalej nie umieć stworzyć interesujących, skomplikowanych postaci. Doświadczenie nie jest równoznaczne z umiejętnościami.
  13. Hazreth

    Co czytacie?

    Oczywiście, że nie. Można tworzyć postaci Mary Sue mając na koncie dziesiątki książek; posiadanie doświadczenia nie implikuje bycia dobrym w tym, co się robi. Przy czym Kot chciał was podpuścić, jak się spodziewam, bo chociaż postaci Kinga są płaskie jak deski (ale to nie zarzut, bo po prostu sprawdzają się w tej formie literatury), to nie są to Mary Sue.
  14. Hazreth

    Utarte szlaki

    A Ja nie dyskutuję z ludźmi, którzy nie darzą mnie choćby odrobiną szacunku. Następny proszę. I see what you did there: możesz się unosić dumą na zewnątrz, ale nie jestem idiotą - widzę, że po prostu nie masz nic do powiedzenia i wykorzystujesz każdą nadarzającą się możliwość, żeby nie musieć bronić swoich racji - bo nie umiesz tego zrobić nie uciekając się do zabaw z ad hominem i ad personam. Nic dziwnego, że nie jestem w stanie wykrzesać z siebie szacunku do twojej osoby. Zauważ, że nawet przy braku owego szacunku jestem, w przeciwieństwie do ciebie, w stanie argumentować merytorycznie i poprawnie logicznie. EDIT: @down Tylko się, proszę, nie obraź ;]
  15. Hazreth

    Utarte szlaki

    Zatem daj mi wytłumaczyć raz jeszcze. Nawet ci ponumeruję: 1. Utwory literackie mają fabułę. 2. Zgodnie z definicją, a fabule występują postaci, zdarzenia i związki między tymi zdarzeniami. 3. Opierając się tylko na tym, można uznać każdą opowieść za wtórną: ma bowiem fabułę, a więc i postaci i zdarzenia i te całe związki! 4. Oczywiście nie ma to sensu, bo obecność fabuły wynika z definicji opowieści jako takiej, czy będzie to powieść, czy opowiadanie. Czepianie się tego to pretensje do książki, że jest książką, a to z kolei jest zwyczajnie idiotyczne. 5. Można natomiast stworzyć bohaterów nowatorskich, zdarzenia w niespotykanej konfiguracji, o nowych związkach. 6. Możliwość kombinacji powyższych elementów dąży do nieskończoności. 7. Z czego wynika wniosek, że można stworzyć nowe i niespotykane dotychczas fabuły! Każda z nich będzie fabułą, co oznacza, że z innymi takimi tworami będzie mieć elementy wspólne, wynikające z definicji, ale to nie znaczy, że nie będzie oryginalna. Znaczy tylko, że będzie fabułą. I w wyniku rekonfiguracji tych zmiennych otrzymujesz nową fabułę, więc także nowy schemat fabularny (co wynika bezpośrednio z artykułu na Wiki, który zalinkowałeś); tworzysz nowe rzeczy operując na płaszczyźnie fabularnej. 8. ? ? ? ? 9. PROFIT! Grzecznie odnoszę się do ludzi, których darzę choćby odrobiną szacunku.
  16. Hazreth

    Utarte szlaki

    Zdefiniuj "płaszczyznę fabularną".
  17. Hazreth

    Utarte szlaki

    Och, bynajmniej - oryginalne fabuły trafiają się nadal, ograniczenia, jak mówiłem, wynikają z zastosowanego medium, które umożliwia tylko taki a nie inny sposób prowadzenia narracji, a co za tym idzie, wymusza pewne elementy wspólne dla wszystkich przedstawicieli medium. Potem dochodzi gatunek ze swoimi ograniczeniami i choć nie są one tak sztywne i łatwiej mogą być naginane czy łamane niż ograniczenia medium, to nadal w jakimś stopniu odgrywają rolę. Kwestia polega na tym, żeby mieszcząc się wewnątrz tych ram złożyć coś, co będzie zaskakujące, niespotykane, i to nadal jest wykonalne - nie przeskoczysz pewnych rzeczy (np. tego, że jest jakiś BOHATER, który wykonuje CZYNNOŚCI i następują jakieś ZDARZENIA - mój Boże, ależ te książki wtórne, jedna w drugą!), ale już w ich ramach możesz operować z dużą swobodą. I te ramy nie mogą być usprawiedliwieniem dla pisania tego samego po raz zyliardowy, zmieniając tylko artwork na okładce i mówiąc, że skoro wszystko już było, to może być raz jeszcze.
  18. Hazreth

    Utarte szlaki

    'Schemat fabuły' to pojęcie tak szerokie, że nie ma sensu się do niego odnosić. Bo w ten sposób pakuje się w jeden worek podobieństwo, nie wiem, Ulissesa Joyce'a i Odysei (nie chce mi się myśleć nad przykładami; wiem, że tu to zaplanowane, odniesienia, aluzje literackie, blablabla) oraz podobieństwo kolejnych trzeciorzędnych pisarzy fantasy, co, rzecz jasna, nie ma sensu, bo na pewnym poziomie te podobieństwa wynikają z ograniczeń medium (chociaż i je się nagina, google: House of Leaves). To jak mieć wonty do gry komputerowej, że nie jest filmem, albo abstrakcyjnym malunkiem olejnym, bo to, że jest grą już było. Nadal można być oryginalnym, vide wspomniany Joyce, albo Vonnegut, albo właśnie House... (wszystko to XX wiek; House... sama końcówka, rok 2000), albo inni - nie brakuje ich. Można transcendentować granice, bawić się formą, grać z utartymi schematami - albo grać z grającymi utartymi schematami - i to nadal będzie interesujące. Pełno jest literatury ciekawej, także przy tym oryginalnej. A że sporo jest powtarzalności, braku kreatywności na rynku wydawniczym - cóż, tego jest pełno wszędzie, trzeba sobie tylko umieć selekcjonować to, co do nas dociera.
  19. Dwa słowa: concept art. Całkiem poprawny rysunek, generalnie. Fajne.
  20. Hazreth

    Co czytacie?

    Przez krótką chwilę mignęła mi w głowie myśl, że chyba zdurniałem ze szczętem wydając sześć i pół dychy na książkę, skoro na nadmiar pieniędzy nie narzekam w żadnym razie, ale wystarczyło, że zacząłem czytać i myśl ta znikła bez śladu. Drugi tom opowiadań zebranych Nabokova, w tłumaczeniu Leszka Engelberga i Michała Kłobukowskiego - jestem oczarowany.
  21. @Jedi: Zwracam ci tylko uwagę, żebyś był konsekwentny. Ty sobie bowiem bierzesz ludzkie zachowania w tej sytuacji i dzielisz na to, co jest autoterapią o przyczynach stricte egoistycznych, i na to, co ma wyższą wartość w sposób absolutnie arbitralny, nie mający żadnych podstaw poza twoim widzimisię. Reszty moich argumentów nie raczyłeś skomentować; mam przyjąć, że się z nimi zgadzasz?
  22. Jemu ten szacunek będzie już absolutnie na nic, cała symbolika związana z okazywaniem szacunku jest tylko i wyłącznie dla pozostałych przy życiu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...