Dishonored - recenzja

Szum medialny, jaki wytworzył się wokół premiery Dishonored przybierał iście monstrualne rozmiary. Ludzie spodziewali się po nim niemalże nadejścia Mesjasza, który wejdzie na rynek z hukiem i przewietrzy nieco zatęchły światek gier wideo. Sytuacja była o tyle dziwna, że za grę odpowiada studio Arkane, którego największym osiągnięciem jest „zaledwie” dobry Dark Messiah of Might & Magic. Czy autorom udało się dostarczyć produkt, który spełniałby te wybujałe oczekiwania, czy też po raz kolejny okazało się, że z dużej chmury spadł mały deszcz?

Gry cRPG - Galeria - Dishonored - Screeny

Akcja gry toczy się w fikcyjnym mieście o nazwie Dunwall. Metropolia, pomimo rozlicznych korzyści wynikających z rozpowszechnienia osiągnięć rewolucji industrialnej, boryka się z szeregiem problemów. Najistotniejszym z nich jest bez wątpienia przetaczająca się przez nią plaga szczurów. Nie dość, że gryzonie stały się niezwykle agresywne i w większych stadach nie wahają się przed zaatakowaniem człowieka, to jeszcze roznoszą śmiertelnie groźną zarazę. Cesarzowa Jessamine Kaldwin postanawia zasięgnąć pomocy w prowincji Gristol. Jako że jest to zadanie najwyższej wagi, z misją dyplomatyczną wysyła samego Lorda Protektora, Corvo Attano. Niestety, pomimo jego wysiłków sąsiedzi odmawiają wsparcia. To jednak jeszcze nie koniec złych wiadomości dla Dunwall. W wyniku zamachu przeprowadzonego przez zamaskowanych złoczyńców, cesarzowa żegna się z życiem, a jej córka, Emily, zostaje porwana. Cała wina spada, rzecz jasna, na barki Bogu ducha winnego Corvo. Bohater zostaje pojmany przez straż i wtrącony do więzienia, gdzie ma oczekiwać kary śmierci. Tylko od nas zależy, czy uda mu się zachować głowę i oczyścić niesłusznie zbrukane imię...

O fabule Dishonored można powiedzieć w zasadzie tyle, że jest. Pod tym względem gra to typowa przedstawicielka klasy średniej – historia toczy się jednotorowo, posiada obowiązkowy zwrot akcji i została przyzwoicie wyreżyserowana. Problem w tym, że brakuje jej czegoś, co zapadałoby na dłużej w pamięć. Mało wyeksploatowane realia steampunk’a to za mało, jeśli nawet przewijające się przez opowieść postaci nie wyrastają ponad poziom solidnej, rzemieślniczej roboty. Co ciekawie, zdecydowanie najsłabiej wypada główny bohater. Przez całą rozgrywkę nie wypowiada ani jednego słowa i bezrefleksyjnie podejmuje się wszelkich zlecanych mu zadań, przez co naprawdę ciężko się z nim utożsamić.

Gry cRPG - Galeria - Dishonored - Screeny
 

Pod względem samej rozgrywki tytuł prezentuje się na szczęście o niebo lepiej. Corvo nie jest wojownikiem i podczas podróży chętniej stawia na spryt i zwinność, niż na brutalną siłę. Podstawą jego działania jest ciche przemieszczanie się i eliminowanie niczego nie spodziewających się wrogów. W trakcie zabawy gracz musi wykazać się cierpliwością, niezbędną do zapamiętywania tras patroli, a także spostrzegawczością i inteligencją. Dishonored nie traktuje go bowiem jak idioty i nie trzyma za rączkę pokazując drogę, jaką należy podążać. Po otrzymaniu zlecenia bohater trafia na mapę i poznaje przybliżoną lokalizację celu, ale to jak do niego dotrze zależy wyłącznie od jego woli i inwencji. Przez wejście dla służby, ogród lub dachy? Proszę bardzo. A może jednak kanały, okno albo zsyp na śmieci? Żaden problem. Swoboda rozgrywki jest naprawdę ogromna i z pewnością dorównuje tej znanej z Deus Ex: Human Revolution.

Innym elementem zaczerpniętym z dzieła Square Enix, jest całkowita opcjonalność zabijania. Jeśli zechcemy, możemy przejść całą grę ani razu nie brukając rąk posoką. Warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do przygód Adama Jensena, dotyczy to nie tylko szeregowych żołdaków, ale także głównych szwarccharatkerów. Każdego z nich można wyeliminować w alternatywny sposób, np. podając do publicznej wiadomości ich polityczne machlojki. Decyzje w tej kwestii nie pozostają bez znaczenia dla świata – im więcej trupów znaczy szlag Corvo, tym mroczniejsze zakończenie przyjdzie nam oglądać.

Gry cRPG - Galeria - Dishonored - Screeny

Jeszcze ciekawiej robi się, jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż w pewnym momencie bohater otrzymuje dostęp do magii. Warto przy tym zaznaczyć, że puryści mogą ją całkowicie zignorować – ukończenie gry w klasycznym, „thiefowym” stylu (istnieje nawet możliwość zaglądania przez dziurki od klucza i delikatnego wychylania się zza rogu) jest jak najbardziej możliwe. Postawienie na zdolności ponadnaturalne przynosi jednakże wymierne korzyści, jeszcze bardziej zwiększając pulę dostępnych możliwości. Przykładowo, za pomocą umiejętności Opętanie, Corvo może przejąć kontrolę nad umysłem szczura bądź ryby i przedostać się przez dostępne tylko dla nich przejścia. Ta sama zdolność rozwinięta do drugiego poziomu, umożliwia przejęcie kontroli nad strażnikami w celu oddzielenia ich od większej grupy lub dezaktywacji systemów obronnych.

Magia wiąże się bezpośrednio z koniecznością poszukiwania poukrywanych w najdziwniejszych miejscach run i amuletów. Te pierwsze służą jako waluta do nabywania kolejnych zaklęć, a drugie odpowiadają za pasywne bonusy, np. zwiększają ilość zdrowia regenerowanego przez żywność. W celu ich odnalezienia Corvo posłuży się tajemniczym mechanizmem nazywanym Sercem. Wskazuje ono kierunek, w którym należy się udać by natrafić na „znajdkę”, a jeśli podjedziemy wystarczająco blisko, zacznie pośpiesznie pulsować.

Gry cRPG - Galeria - Dishonored - Screeny

Bardzo ważną rolę odgrywa także bardziej tradycyjny sprzęt. Zniesławiony dysponuje m.in. pistoletem skałkowym, kuszą z różnorodnymi bełtami oraz składanym ostrzem. Każdy z gadżetów, za odpowiednią opłatą, może zostać usprawniony u zaprzyjaźnionego mechanika. Utożsamiana z grą maska głównego bohatera zyskuje w ten sposób np. ulepszoną optykę, która pozwala na przybliżanie widoku niczym w lunecie snajperskiej (towarzyszy temu bardzo ciekawy efekt nierównej soczewki).W trakcie rozgrywki natrafimy również na unikatowe, trudnodostępne schematy pozwalające na wyprodukowanie wybuchowych pocisków czy też wyciszonego obuwia.

 

Niestety, Dishonored nie jest produkcją idealną. Pomijając mocno przeciętną fabułę, na miano największej bolączki zasługuje niska sztuczna inteligencja przeciwników. Niejednokrotnie zdarzać się będą sytuacje, że nie reagują, gdy tuż obok nich pada kolega przeszyty bełtem lub ugodzony nożem. Miewają także epizody napadowej ślepoty – patrząc bezpośrednio na kucającego w oddalonym o 2 metry kącie Corvo, zdają się go nie widzieć i całkowicie ignorują jego obecność. Sporą dozę wątpliwości budzi także balans poziomu trudności. Na „normalnym” skradanie i wymyślne podchody są jedynie sztuką dla sztuki – pokonanie całego garnizonu w bezpośredniej walce nie nastręczy doświadczonemu graczowi większych trudności. Jedyną słuszną decyzją wydaje się być odpalenie gry na minimum „trudnym”, gdzie takie zachowanie jest już dość boleśnie karane.

Gry cRPG - Galeria - Dishonored - Screeny

Przed premierą produkcji, bardzo wiele mówiło się o jej rzekomo powalających wymaganiach sprzętowych. Całe szczęście opowieści te można włożyć między bajki. Komputer ledwie spełniający zalecane wymagania nie ma żadnego problemu z wyświetlaniem obrazu w maksymalnych detalach i nie zwalnia nawet podczas największej zadymy. To o tyle ważne, że grafika produkcji autentycznie urzeka. Twórcy przygotowali dla nas niezwykłe widoki – podziwianie architektury Dunwall oraz najdziwniejszych wynalazków doktora Sokołowa to czysta przyjemność. Animacje również zasługują na pochwałę: sceny skrytobójstwa, a nawet otwartej walki imponują płynnością i dostarczają niemało uciechy.
Zawodzi natomiast silnik fizyczny. Wygibasy jakie wyczyniają ciała pokonanych wrogów zawstydziłyby nie tylko człowieka-gumę, ale nawet zapomnianego ostatnimi czasy Turbodymomena. Wydaje się także, jakoby modelom przeciwników przypisano zbyt niską wagę – kilkukrotnie zdarzyło się bowiem, że trafiony bełtem oprych radośnie odlatywał w niebiosa niczym uderzony taranem. Nie trzeba chyba wyjaśniać, jak bardzo destrukcyjny wpływ na immersję mają tego typu wpadki. Pieczołowicie budowane napięcie ulatnia się w mgnieniu oka, a gracz zostaje brutalnie sprowadzony na ziemię. Warto także wspomnieć, że polska lokalizacja (kinowa) została wykonana bardzo niechlujnie – w kilku miejscach atakują nas oryginalne teksty, a nawet polsko-angielskie łamańce w stylu niejakiego Siary, np. ”Klucz główny do Golden Cat needed”.

Dishonored to bardzo dobra, choć nie pozbawiona irytujących niedoróbek gra. Przeciętna fabuła, wpadki silnika fizycznego czy problemy z optymalizacją poziomu trudności nie zmieniają jednak faktu, że produkcja Arkane Studios posiada niezaprzeczalną magię, zmuszającą do przesiadywania przy monitorze na przekór wszystkiemu. Każdy, kto tęskni za tytułami angażującymi intelekt lub z rozrzewnieniem wspomina stareńkiego Thiefa nie powinien przejść obok niego obojętnie.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.