The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu

Rzadko się zdarza, by gry cRPG eksplorowały setting czysto historyczny, pozbawiony jakichkolwiek elementów fantasy. Jeszcze rzadziej się zdarza, by owe gry brały pod lupę okres VII w., o którym wiemy stosunkowo niewiele i znaczna część naszej wiedzy pozostaje w sferze domysłów. Kiedy więc na horyzoncie pojawiło się The Great Whale Road, nie mogłem przejść obok niego obojętnie. Miesiąc temu gra studia Sunburned Games ukazała się na Steamie w wersji z Wczesnym Dostępem, a ja miałem okazję ją przetestować (dokładnie wersję 0.2.1). Oto garść moich refleksji z wyprawy na mroźne wybrzeża Morza Północnego.

Zima, zima, piękna zima

Już od samego początku gry czuć, że rozgrywka czerpie garściami z serii The Banner Saga, a przez to również z klasyku sprzed lat, czyli King of Dragon Pass. Podobieństwa widać m.in. w grafice, systemie zarządzania załogą, losowych zdarzeniach, czy elementach interfejsu. Różnic jest jednak wystarczająco wiele, by nie obawiać się, że The Great Whale Road jest kalką jednej z wymienionych wyżej, jednakże w dalszej części artykułu jeszcze nie raz się do nich odniosę.

Alfa gry oferuje nam jedynie jedną frakcję, Duńczyków, i to w dodatku zaledwie połowę ich kampanii. Niemniej, nie zważając na te ograniczenia, zaczynamy swoją przygodę w małej wiosce o nazwie Úlfarrstead i od razu wpadamy na ting, gdzie wybieramy nowego lidera osady - stary się bowiem "zawieruszył", dlatego podstawowym celem nowego wodza (lub pani wódz) będzie zbadanie tej sprawy i wywarcie zemsty na wrogach dumnego ludu.

 

Zanim jednak wyruszymy w pierwszą zamorską podróż, musimy podjąć decyzję o tym, jak wioska będzie działać w czasie naszej nieobecności. Chodzi tutaj o rozdzielenie tzw. Focus Points, które można zainwestować w takie aktywności jak łowiectwo, rolnictwo, tradycje, szkolenie żołnierzy czy rzemiosło. Oczywiście można się spodziewać, że podjęcie określonych akcji wywoła określone reakcje, i tak inwestowanie w produkcję jedzenia zapewni nam więcej jednostek jadła, łowiectwo sprowadzi do naszych magazynów więcej zwierzęcych skór, zaś rzemiosło pozwoli wyszkolić większą liczbę rzemieślników, m.in. potrafiących ulepszać statek szkutników.

Rozdzielanie Focus Points jest stałym elementem każdego zimowego tingu, co następuje zaraz po zakończeniu letniej kampanii. Wówczas możemy przyjrzeć się rezultatom poprzednich decyzji i zacząć wprowadzać modyfikacje. W alfie nie jest to do końca widoczne. Przyznam szczerze, że żadnego roku nie zakończyłem z odpowiednią ilością jedzenia, lecz sprowadziło to na moich podwładnych co najwyżej lekkie niedogodności. Na tę chwilę zdecydowanie lepiej inwestować w ćwiczenie swoich wojów lub rzemiosło. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości ten element rozgrywki doczeka się poważnego balansu i będzie sprawiał więcej przyjemności.

Gry cRPG - Pod lupą - The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu - Widok miasta

Wspomniana mechanika to zaledwie wstęp do zarządzania swoimi nowymi włościami. W widoku miasta możemy dokonywać również przeglądu reszty swojego stanu posiadania, np. bohaterów, którzy wypłyną z nami na wyprawę (o nich nieco później), zapasów w magazynie, czy też stanu statku. W naszym porcie może cumować tylko jeden okręt, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by go ulepszać i dzięki temu przewozić większą liczbę bohaterów oraz dóbr handlowych. W trakcie kilku podejść do alfy nie udało mi się jednak ani razu spełnić wymagań, które pozwoliłyby na ulepszenie mojego langskipa. Zawsze brakowało mi przynajmniej jednego rzemieślnika, ale przypuszczam, że w pełnej kampanii gry przestanie to być problemem.

W trakcie zimy po raz pierwszy spotykamy się również z losowymi zdarzeniami. Wioskę mogą nawiedzić dzikie zwierzęta, draugr, czyli upiór z nordyckich legend, zaś zapasy może zalać woda, przez co zgniją. To oczywiście od nas zależy, jaką decyzje podejmiemy w kluczowych sytuacjach i czy dzięki nim zyskamy lub stracimy. Brzmi jak wyjęte z The Banner Saga lub King of Dragon Pass? I słusznie, bo porównania są jak najbardziej na miejscu. The Great Whale Road nie posiada na razie takiej głębi wyborów, lecz potrafi karać gracza za jego błędy równie mocno.

Kiedy już zima dobiegnie końca, nie pozostaje nam nic innego, jak wyruszyć na wyprawę. Można tego dokonać z panelu dziennika i przyznam, że nie jest to najbardziej intuicyjne rozwiązanie. Niemniej pozwala przejść do ekranu statku, na którym możemy wybrać bohaterów, jacy wyruszą w podróż, a także dobra, które będziemy mogli przetransportować w celach handlowych. Trzeba pamiętać, że średniowieczni wikingowie byli nie tylko najeźdzcami, ale również kupcami!

Dzieje się historia

 

The Great Whale Road od innych wymienionych tytułów różni przede wszystkim to, że jest osadzona w prawdziwym średniowiecznym świecie, a nie fikcyjnym uniwersum bazującym na dawnych mitach i legendach. W alfie gry nie spotykamy wprawdzie żadnych postaci historycznych ani nie bierzemy udziału w historycznych wydarzeniach, ale jak zapewniają twórcy z Sunburned Games, w finalnej wersji ich dzieła takich nie będzie brakować.

Gry cRPG - Pod lupą - The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu - Ściana tekstu

Fabuła ma być istotną częścią The Great Whale Road i faktycznie, już od samego początku historia jest opowiadana za pomocą dużych planszy tekstu, których nie powstydziłby się Planescape: Torment. Być może troszkę przesadzam, ale faktem jest, że gra hiszpańskiego studia spodoba się wszystkim tym, którzy w czasie rozgrywki lubią sporo czytać. Tym bardziej, że są to opowieści o tarciach na pograniczu, spotkaniach różnych kultur i religii, nierzadko dość krwawych. Wszystko to jest bardzo interesujące, choć niestety dość nieuporządkowane. Historia rozwija się na przestrzeni lat i przewija się przez nią kilka ludów, imion i lokacji. Ogrom informacji może momentami przytłoczyć, a co gorsza dziennik podróży nie serwuje ani precyzyjnych informacji na temat aktualnego stanu misji, ani nawet nie pozwala robić własnych notatek. Po kilku dniach przerwy od gry możemy się nieco pogubić. Dziennik jest jedną z tych rzeczy, które producenci powinni poprawić tak szybko jak to możliwe.

Problematyczna jest również kreacja bohaterów, którzy należą do załogi. Teoretycznie powinno nas łączyć z nimi jakieś emocjonalne spoiwo, lecz na ten moment nic takiego nie występuje. Kompani wprawdzie starają się doradzać graczowi przy każdym losowym zdarzeniu, ale są to twardo zakodowane teksty, które nie wnoszą nic do ich osobowości. Bohaterów The Great Whale Road traktujemy zatem instrumentalnie, jako zbiór cyfr, które mogą okazać się przydatne na polu bitwy. Nic ponad to.

Sytuację mogą zmienić osobiste zadania towarzyszy. W pierwszej aktualizacji gry pojawiło się pojedyncze zadanie tego typu, które pozwala obrać północny kierunek żeglugi i poszukać informacji o zaginionym bracie jednego z naszych kompanów. Nie jest to długa misja, ale rzuca nieco światła na historię owego wojownika. Oby w finalnej wersji gry było takich więcej.

Ahoj, przygodo!

Po wypłynięciu z osady przechodzimy do ekranu podróży. Ten wygląda bardzo schludnie i estetycznie, a mijane, rysunkowe krajobrazy wraz ze zmieniającą się pogodą prezentują się naprawdę ładnie. Szybko również napotykamy na kolejne losowe zdarzenia, w których musimy podjąć ważne decyzje. Równie szybko okazuje się, że pula tych wydarzeń jest niewielka, przez co bardzo często się powtarzają. W większości przypadków zgadnięcie "właściwej" odpowiedzi nie jest szczególnie trudne, choć efekty podjętej decyzji mogą się różnić. Przykładowo, jeśli na statku pojawią się szczury, a my postanowimy wytępić je trucizną, to w większości przypadków wszystko pójdzie zgodnie z planem, lecz czasami zdarzy się, że trutką pożywi się członek załogi i również zginie. Szczury możemy też potraktować ogniem i czasami efekt jest pozytywny, a czasami druzgocący - pożar statku i natychmiastowy powrót do osady, by dowiedzieć się, że cały postęp z danego roku został stracony. Tak, właśnie to miałem na myśli mówiąc, że The Great Whale Road potrafi karać za złe decyzje równie mocno co The Banner Saga.

Gry cRPG - Pod lupą - The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu - Zegluga

Czasami zdarzają się ciekawsze wydarzenia: spotkanie piratów, możliwość ataku na osadę, czy wreszcie dotarcie do większego miasta. Niestety, w większości przypadków jest to przeklikiwanie się przez te same kwestie dialogowe ze spodziewanym, choć nie zawsze znanym efektem. Krótko mówiąc: nuda. Element rozgrywki, który miał być sztandarowym wyznacznikiem The Great Whale Road, na ten moment prezentuje się bardzo ubogo. Jeśli żeglowanie ma być prawdziwą przygodą, powtarzalność zdarzeń musi zostać zredukowana do absolutnego minimum, choć oczywiście najlepiej by było, gdyby całkowicie zniknęła.

Zdecydowanie lepiej prezentują się wizyty w większych osadach. Spora część z nich, choć nie wszystkie, jest powiązana z głównym wątkiem fabularnym. Osady posiadają własny interfejs miasta, zbliżony do wyglądu naszej rodzinnej wioski. Poza ładnym wyglądem - najwążniejsze osady jak Brema posiadają unikatową grafikę - możemy tam skorzystać z kilku atrakcji. W głównej sali spotkamy miejscowych jarlów, a także skorzystamy z odpoczynku, by zregenerować zdrowie i wytrzymałość. Wizyta w gospodzie oferuje możliwość poprawienia morale danych bohaterów, a przy tym zapoznania się z miejscowymi plotkami; niektóre z nich trafiają potem do dziennika, choć nie spotkałem się z sytuacją, by zamieniły się w pełnoprawne zadania. Udanie się na polowanie może zapewnić nam jedzenie i zwierzęce skóry, lecz sprowadzi na naszych wojów zmęczenie, podobnie jak opcja naprawy okrętu. Handlarz z kolei chętnie wymieni przywiezione przez nas dobra na srebro lub inne cenne surowce (albo jedzenie), z kolei u kowala możemy wydać zarobione właśnie monety na nowy ekwipunek, by zwiększyć szanse naszych wojów na zakończenie bitew w jednym kawałku. W alfie gry dostępne zasoby są jednak mocno ograniczone.

Koniec końców po dwóch lub najdalej trzech latach żeglugi znamy już spory kawałek Morza Północnego, choć napotykamy tutaj na kolejny problem. Z racji tego, że żegluga odbywa się wzdłuż linii brzegowej, a przygody rzucają nas coraz dalej na południe, ponownie musimy odwiedzać te same miasta i osady, w których nie dzieje się nic nowego, a także przeklikiwać się przez te same zdarzenia losowe. Nie brzmi to zbyt zachęcająco i zdecydowanie takie nie jest. Dany rok kończy się w momencie wypełnienia głównego celu misji lub drastycznej porażki (np. wspomnianego wcześniej spalenia statku). Po zakończeniu sezonu żeglarskiego cała załoga zostaje automatycznie przeniesiona na naszej rodzinnej osady.

Gry cRPG - Pod lupą - The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu - Upgrade statku?

Mur tarcz na heksametrycznej planszy

Najoryginalniejszym i najbardziej udanym elementem alfy jest chyba system walki. W przeciwieństwie do np. The Banner Saga dzieło Sunburned Games nie wykorzystuje w bitwach postaci jako takich, lecz ich karty. Na początku każdego starcia na polu bitwy ląduje nasz lider, a następnie zarówno my, jak i przeciwnik, otrzymujemy po trzy karty z talii, której skład jest zależny od tego, jakich bohaterów zabraliśmy w podróż. Karty dzielą się na dwie kategorie: bohaterów, których możemy umieścić na planszy, oraz tzw. Warcries. Te ostatnie wpływają na czas jednej tury na statystyki danej postaci, choć przeważnie można je położyć jedynie na wybranej klasie postaci i od okreslonej tury. Jeśli uważamy, że żadna karta się nam przyda, możemy je odłożyć do przetasowania i na początku kolejnej tury zyskać trzy nowe losowe karty. Jest to szczególnie przydatne, gdy na początku walki wylosujemy Warcries dostępne dopiero od szóstej czy siódmej tury.

Jak już wspomniałem wcześniej, każdego bohatera The Great Whale Road opisują takie cechy jak zdrowie, wytrzymałość i morale, które wpływają na ilość zadawanych obrażeń, ilość ciosów, jakie może wytrzymać dana postać, a także szybkość poruszania się. Dodatkowo bohaterowie podzieleni są na cztery klasy, z czego w alfie dostępne są trzy: Heavy, Assault i Support. Oczywiście każda profesja posiada na polu bitwy inną rolę do spełnienia, a także może korzystać z odmiennego rodzaju broni (miecze, włócznie, saksy) i pancerza. Opcji personalizacji postaci i wpływania w ten sposób na wynik bitwy jest zatem sporo. Alfa prezentuje jedynie ich skromną część.

Gry cRPG - Pod lupą - The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu - Bitwa!

W trakcie bitwy bohater może poruszać się po heksametrycznej planszy i atakować wrogów lub bronić się, czym wzmacnia swój pancerz. Każda tura trwa określoną ilość sekund, w czasie których możemy dowolnie korzystać ze wszystkich swoich kart. W ogólnym rozrachunku system walki jest bardzo łatwy do nauczenia się metodą prób i błędów, choć przydałby się porządek samouczek, który wyjaśniłby nie tylko ogólne zasady rządzące polem bitwy, ale także małe niuanse - niektórych nawet po kilku godzinach samej walki nie udało mi się rozgryźć. Bitwa toczy się do momentu śmierci przywódcy oddziału, co oznacza, że trzeba szczególnie uważać na naszego lidera - nawet jeśli zabijemy większość wrogów, lecz stracimy swojego dowódcę, bitwa jest przegrana. Świadomość tego okazuje się bardzo ważna w kontekście dobrania odpowiedniej taktyki walki, bowiem w starciu z przeważąjącymi siłami wroga skupienie się na ich przywódcy może przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Bitewne starcia są zatem bardzo ciekawym doświadczeniem i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że nie oferują właściwie żadnych nagród ani kar. Pokonaliśmy wrogich wikingów i chcielibyśmy zabrać ocalałych wojów w niewolę, ale niestety nie możemy, choć w trakcie wędrówki po miastach spotykamy kupców handlujących żywym towarem. Podobnie nie ma co liczyć na ekstra Punkty Doświadczenia i awans ani nawet na skrzynię srebra. W przypadku porażki sytuacja wygląda podobnie. Polegli bohaterowie tracą całe zdrowie i część morale, które powinniśmy jak najszybciej zregenerować, lecz nie jest to szczególnie trudne. Dwa dni spędzone w karczmie w najbliższej osadzie kosztują nas wprawdzie trochę jednostek jedzenia, lecz jest to niewielki wydatek. Za to twoi wojownicy powrócą na pola bitwy niczym nowonarodzeni.

Żeglarzu, omijaj mielizny!

Zdawać by się mogło, że w zderzeniu w rzeczywistością mój entuzjazm wobec gry pryśnie - nic bardziej mylnego! Oczywistym jest, że w chwili obecnej The Great Whale Road nie ma zbyt wiele do zaoferowania poza bardzo ładną, estetyczną grafiką, piękną ścieżką dźwiękową, bardzo interesującym systemem walki oraz niezłym zaczątkiem fabuły. Oczywistym jest, że dzieło Sunburned Games potrzebuje znacząco ulepszonego dziennika, nowych zadań i zdarzeń losowych, a także wielu poprawek balansujących system mikrozarządzania osadą i załogą. Należy jednak pamiętać, że gra ciągla znajduje się we wczesnej fazie alfa i do wydania jej pełnej wersji wciąż pozostało wiele miesięcy wytężonej pracy.

Gry cRPG - Pod lupą - The Great Whale Road: Pierwsze wrażenia z Wczesnego Dostępu - Mapa

Nie będę nikogo okłamywał: kupując The Great Whale Road teraz, nie otrzymujemy pasjonującej, trzymającej w napięciu opowieści o niezłomnych żeglarzach z Północy, a zaledwie jej namiastkę. Jeśli jednak zdecydujemy się na zakup, wydane pieniądze mogą okazać się inwestycją, która za kilka lub kilkanaście kolejnych miesięcy znacząco zaprocentuje w postaci naprawdę dobrego, historycznego cRPG-a. Czy tak faktycznie będzie, czas pokaże. Ostateczna decyzja zależy od Was.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.