XCOM: Enemy Unknown - recenzja

Wydany w 1994 roku UFO: Enemy Unknown znany za oceanem pod nazwą X-COM: UFO Defense, to jedna z niezaprzeczalnych ikon branży. Starsi gracze z pewnością pamiętają niezliczone noce zarwane na opracowywaniu skutecznej strategii przeciwko krwiożerczym hordom przebrzydłych ufoli. Ci wszyscy, którzy nie mieli okazji zagrać w oryginał, powinni zainteresować się najnowszym dziełem Firaxis Games. Amerykanie przygotowali bowiem dla nas remake tej zasłużonej marki. Czy XCOM: Enemy Unknown sprosta ogromnemu ciężarowi swojego rodowodu?

Gry cRPG - Galeria - XCOM: Enemy Unknown - Screeny

Akcja gry rozpoczyna się w 2015 roku. Od kilkunastu miesięcy na całym globie pojawiały się doniesienia o licznych przypadkach zaginięć czy zaobserwowania tajemniczych lewitujących obiektów. Większość społeczeństwa ignorowała te pogłoski, zrzucając je na karb czyjejś wybujałej fantazji. Wszystko zmieniło się, gdy niemiecka Kolonia padła ofiarą ataku pozaziemskich najeźdźców. Potomkowie Goethego nie zostali jednak porzuceni na pastwę losu. W sukurs przyszła im supertajna organizacja paramilitarna o nazwie XCOM. Szybko okazuje się, że napaść na naszych zachodnich sąsiadów to dopiero początek knowań kosmitów.

Fabuła najnowszego XCOM nie jest może zbyt odkrywcza, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że nigdy nie miała takową być. Od samego początku było jasne, iż będzie stanowić jedynie tło dla tego co tutaj najważniejsze, a więc dwupoziomowego zarządzania tytułową organizacją.

Gry cRPG - Galeria - XCOM: Enemy Unknown - Screeny
 

Na poziomie geostrategicznym głównym zadaniem gracza będzie ciągłe balansowanie pomiędzy potrzebami poszczególnych państw wchodzących w skład Rady. Każde z nich dostarcza XCOM funduszy i kadry naukowo-technicznej, ale w zamian oczekuje strzeżenia własnego terytorium. Problem w tym, że uszczęśliwienie wszystkich jest niezwykle trudne – niejednokrotnie dochodzi bowiem do kilku symultanicznych ataków (choć znacznie rzadziej niż w pierwowzorze) i niezbędne staje się podjęcie brzemiennej w skutkach decyzji. Długotrwałe zaniedbywanie jakiegoś kraju powoduje, że występuje on z Rady i odcina finansowanie. Warto więc rozważyć, czy będziemy działać w skali globalnej licząc na maksymalizację przychodów, czy też ograniczymy się do mniejszego regionu, zyskując w zamian chwilę oddechu niezbędną chociażby do zaleczenia ran żołnierzy.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że pieniądze stanowią tutaj o sile. Są niezbędne do zakupu sprzętu, badań naukowych oraz wznoszenia nowych struktur wewnątrz kwatery głównej. W przeciwieństwie do oryginału zarządzamy tylko jedną, niepodatną na atak bazą. Tym bardziej warto więc dokładnie zaplanować jej strukturę, gdyż dysponujemy ograniczonym miejscem, a część budynków zwiększa swe możliwości jeśli zostanie wzniesiona w konkretnym otoczeniu, np. dwa sąsiadujące laboratoria znacząco przyspieszają proces badawczy. Ciekawym rozwiązaniem jest to, że zlecając jajogłowym zadanie, przykładowo sesję zwłok sectoida, nie wiemy, jaki otrzymamy rezultat. Może się więc okazać, że opracowana technologia ma się nijak do naszych planów.

Gry cRPG - Galeria - XCOM: Enemy Unknown - Screeny

W wymiarze taktycznym z kolei skupimy się na zarządzaniu żołdakami podczas poszczególnych operacji. Drużyna składa się z maksymalnie 6 osób, a każdy jej członek może należeć do jednej z 4 klas: grenadiera (speca od ciężkich zabawek), snajpera, szturmowca (miłośnika strzelby i szalonych rajdów we wraże szeregi) i żołnierza wsparcia. Istnieje możliwość daleko idącej personalizacji - nadania imienia, określenia aparycji czy koloru pancerza. Wraz z upływem czasu wojacy awansują na kolejne poziomy doświadczenia i zyskują nowe umiejętności. To o tyle ważne, że na początkowych etapach zabawy walka nie jest zbyt porywająca – drużyna dysponuje zbyt skromnym wachlarzem możliwości.

Warto wiedzieć, że potyczki mają klasyczny, turowy charakter. Każda z postaci dysponuje dwiema akcjami na rundę – pierwsza pozwala na ruch, druga natomiast na bardziej zaawansowane działanie np. strzał, użycie apteczki lub zmianę magazynka. Możliwe jest także poświęcenie całej tury na sprint, co przydaje się szczególnie jeśli zechcemy oflankować wroga albo skryć się za mocniejszą osłoną. Jako że te ostanie dość szybko ulegają zniszczeniu, trzeba pamiętać o ciągłym zmienianiu pozycji.

Gry cRPG - Galeria - XCOM: Enemy Unknown - Screeny

Miłośnicy Temple of Elemental Evil, którym właśnie zaświeciły się ślepka, mogą wziąć na wstrzymanie. XCOM przynosi co prawda sporo frajdy, ale cierpi również na kilka bugów naprawdę dużego kalibru. Szczególnie irytujący jest system naliczania procentowej szansy na trafienie. Czasami można odnieść wrażenie, iż działa on kompletnie losowo – strzał z karabinu snajperskiego na odległość kilku metrów, do ufoka stojącego na środku sali potrafi mieć 25% na trafienie, podczas gdy atak strzelbą do gościa skrytego za murem na drugim końcu ulicy nawet 65% (przy czym obaj wojacy są na identycznym poziomie doświadczenia). Co gorsza, grze zdarza się pozwalać na ostrzał poprzez teoretycznie nieprzebijalne ściany – nie ma nic bardziej denerwującego, niż oglądanie wymuskanego planu biorącego w łeb, gdy wrogowie rozrywają naszą drużynę na strzępy zza litej skały. Do tego trzeba doliczyć okazjonalne problemy z interfejsem – potrafi całkowicie odmówić posłuszeństwa i nie reagować na żadne komendy. Konieczne jest wówczas ominięcie akcji danej osoby lub wczytanie stanu gry.

 

Oprawa graficzna produkcji została utrzymana w lekko rysunkowym, przyjemnym dla oka stylu. Bardzo ciekawym elementem jest dynamiczna kamera, która obrazuje kluczowe działania wojaków, np. oddawanie strzału lub rzut granatem. Nieco gorzej wypada udźwiękowienie, a to za sprawą tradycyjnie drewnianego polskiego dubbingu. Całe szczęście, że dialogi pojawiają się tu okazjonalnie, a „bojową” paplaninę oddziału można łatwo wyłączyć.

Gry cRPG - Galeria - XCOM: Enemy Unknown - Screeny

Pomimo wielu niedogodności XCOM: Enemy Unknown nie jest grą złą. Miłośnicy oryginału będą co prawda zrzędzić na zbyt daleko idące uproszczenia, ale każdy kto zdobędzie się na świeże spojrzenie, spędzi z tytułem wiele przyjemnych godzin. Szkoda, że autorzy nie przyłożyli się do roboty odrobinę bardziej. Większość z dręczących grę błędów można by stosunkowo łatwo wyeliminować i znacząco poprawić komfort zabawy. Miłośnicy turówek nie powinni jednakże wybrzydzać, gdyż dzieło Firaxis Games jest dosłownie bezkonkurencyjne. Przynajmniej do czasu premiery Divinity: Original Sin.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.