Agent JFK 1. Przemytnik - Jiri W. Prochazka - Recenzja

Seria „Agent JFK” cieszy się w Czechach bardzo dużą popularnością. Jej twórcami są Miroslav Žamboch oraz Jiři W. Prochăzka, a wraz z kolejnymi tomami do tego duetu dołączyli inni pisarze (np. w zapowiedziach Fabryki widnieje 8. tom cyklu autorstwa niejakiego Petra Schinka). Pierwsza część inaugurująca losy agenta pojawiła się w naszym kraju kilka dni temu, a nadano jej podtytuł „Przemytnik”. Jak więc czeskim pisarzom udał się przerzut swojego towaru przez polsko-czeską granicę?

Johna Františka Kovařa poznajemy gdy opuszcza on – a może zostaje wyrzucony – z elitarnej jednostki likwidowania skutków katastrof przemysłowych. Kończy on wykonywanie owego zawodu w sposób dosyć burzliwy i bulwersujący, co sprawia że w tym środowisku jest już „spalony”. Dodatkowo miłość jego życia porzuca go bez jakichkolwiek możliwości wyjaśnienia sytuacji, słowem – Kovařowi rozpada się świat pod nogami. Nie ma on jednak żadnej chwili na oddech, bowiem tajemniczy ludzie składają mu intratną ofertę. Niespodziewanie pertraktacje przerywa atak nieznanych jednostek... Później koleje losu toczą tak szybko, następuje wiele przetasowań, a co najlepsze – autorzy starają się przy tym powiedzieć o świecie przedstawionym jak najmniej. Nie wiadomo właściwie gdzie agent JFK się znajduje, a gdy już okazuje się, że nie wszystko jest takie jak na kartach historii, sprawa staje się jeszcze bardziej zagmatwana. Žamboch i Prochăzka intrygują czytelnika na każdym kroku, wsysają go w wir swojej powieści. Osobiście miałem wielką frajdę, gdy odkrywałem zagadki świata otaczającego głównego bohatera „Przemytnika”. Do tego poczucie humoru, a zwłaszcza niektóre odzywki Kovařa, przypomina sztandarowe popisy Žambocha – JFK jest twardzielem, który potrafi rozmawiać szelmowsko z kobietami i nie stroni od uszczypliwych komentarzy. Jeśli na myśl nasuwa się wam postać Bakly'ego z „Bez litości”, to dobrze trafiliście.

„Przemytnik” napisany jest w narracji trzecioosobowej, czyli w stylu w którym rzadko Miroslav Žamboch tworzy swoje dzieła. Widać tu wpływ współautora, który z pewnością ingerował nie tylko w treść fabuły, ale też w samą formę książki. Ciężko jednak było mi stwierdzić, gdzie czytam jego słowa, a gdzie Prochăzki. Miałem wrażenie, że postacie są trochę wyraźniej zmontowane właśnie dzięki udziałowi w projekcie tego drugiego; nie uświadczyłem jednak zachwalanych w jego krótkiej notce biograficznej odwołań do popkultury. Wahałem się też, czy opisy futurystycznych broni mogłyby być jego autorstwa – a arsenał jest, nawiasem mówiąc, niesamowity! Ale i to przypisałbym Žambochowi, a sugeruję się jego przedostatnią powieścią pod tytułem „Łowcy”. To jednak, mam nadzieję, okaże się w kolejnych tomach, kto ile ma wkładu w tej serii...

 

Szczerze powiem, że pierwszy tom „Agenta JFK” nie zrobił na mnie objętościowo dobrego wrażenia. Książka jest bardzo cienka, gdyby odjąć ilustracje – przy okazji dodam, że bardzo zgrabnie narysowane – liczyłaby około 180 stron. Strasznie mało, prawda? Jednak po przeczytaniu tej lekturki zrozumiałem dlaczego - „Przemytnik” jest delikatnym zastrzykiem adrenaliny, który nieustającą akcją, pasjonującymi walkami i wieloma zagadkami skutecznie podnosi barometr czytelnika. Książka perfekcyjnie spisuje się jako moment wytchnienia podczas jazdy autobusem bądź chwila relaksu w przerwie między zajęciami. Przejmuje do reszty, jedynie fakt, że kończy się tak szybko, niesamowicie smuci. Trzeba liczyć na Fabrykę Słów, że będzie w miarę sprawnie wydawać kolejne partie cyklu. W zapowiedziach widnieją trzy kolejne tomy autorstwa Žambocha i Prochăzki a także 8. spod pióra Petra Schinka, o czym miałem okazję wspomnieć już wyżej. Czemu tak? Ano podobno dlatego, że ósma część jest już przetłumaczona i przygotowana, więc po co ma leżeć i się kurzyć? Można z tego wyciągnąć prosty wniosek, że seria ta jest zbiorem minipowieści o Johnie F. Kovaře, nie będzie więc potrzeby przestrzegania chronologii numerycznej przy czytaniu kolejnych przygód czeskiego agenta.

Jeśli pierwszy tom jest tylko preludium do tego, co ma się dziać w następnych „zeszytach”, jak to ładnie mówi się o książkach takiego formatu, to jestem bardzo dobrej myśli. Obecnie historie Johna F. Kovařa rozpisane są na 22 tomy, a w przygotowaniu są następne – wiadomo już, że dystrybucją całości w Polsce zajmie się Fabryka Słów. „Agent JFK” zapowiada się na świetną serię minipowieści science-fiction, a jeśli nawarstwienie akcji i bohaterów będzie takie jak w „Przemytniku”, podejrzewam że będzie to strzał w dziesiątkę i John František Kovař na dobre podbije serca polskich czytelników.


Zimek


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.