Dziecko Odyna - Siri Pettersen - recenzja

Polski czytelnik śledzący „fantastyczną” ofertę licznych wydawnictw spotyka się głównie z pozycjami autorów anglojęzycznych. Czasem jak na rodzynki w cieście trafi na tytuł słowacki, niemiecki czy japoński.  A chciałby czegoś nowego i świeżego. I właśnie na takie potrzeby odpowiedziało wydawnictwo Rebis wydając powieść norweskiej autorki Siri Pettersen zatytułowaną Dziecko Odyna. Książka rozpoczyna cykl Krucze Pierścienie, którego kontynuacja jest zapowiadana na sierpień bieżącego roku. Wiadomo, że Skandynawia kryminałem stoi, a jak to jest z fantastyką?

Akcja powieści rozgrywa się w uniwersum zbliżonym tego, który znamy na co dzień, zamieszkałym przez istoty podobne do ludzi zwane aetlingami, ale posiadające ogony oraz umiejętność czerpania energii z sił natury zwanej Evną. Ludzie jako istoty „ślepe” czyli nie potrafiące kontaktować się z Evną są uznawane przez  aetlingów  jako zagrożenie sprowadzające wyniszczającą chorobę zwaną zgnilizną. Ludźmi straszy się niegrzeczne dzieci, gdyż funkcjonują w sferze mitu i legendy - podobno istnieją, ale nikt ich od wieków nie widział. Świat ten, tak jak nasz, stoi na władzy oraz pieniądzach, więc spory polityczne, intrygi i podchody są na porządku dziennym. I nagle pojawienie  niemowlęcia bez ogona burzy odwieczny porządek rzeczy.

Bezogoniasta Hirka, dziecko znalezione i przygarnięte przez samotnego mężczyznę, wychowuje się w przekonaniu, że poza brakiem ogona, po którym została jej blizna, niczym szczególnym nie różni się od rówieśników, a Evna na pewno jeszcze się przed nią otworzy. Zagubiona i samotna nastolatka w wyniku splotu wydarzeń zostaje rzucona na głęboką wodę i uwikłana w walkę o władzę na najwyższych szczeblach.

Dziecko Odyna to nie tylko sprawnie opowiedziana historia, jakich wiele. Siri Pettersen snując swoją opowieść wplata w nią rozważania nad uniwersalnymi prawdami, opowiadając o wolności, samotności, inności, odrzuceniu, religii i prawach rządzących w społeczeństwie. Bohaterowie walczą o prawo do stanowienie o sobie, swojej przyszłości, o możliwość wyboru i pójścia swoją ścieżką. Jak wszędzie społeczeństwo, rodzina, religia pętają człowieka, narzucając rolę, którą musi odgrywać jako dziecko, rodzic, członek społeczeństwa czy Kościoła. Bardzo trudno zachować w tym wszystkim siebie. Zarówno Hirka jak i Rime - chłopak urodzony, aby rządzić, podejmują walkę o swoje życie, każde na swój sposób. Ich drogi niejeden raz się przecinają, a losy splatają. Obserwujemy jak się zmieniają pod wpływem dokonywanych wyborów, dorośleją i stają się silniejsi.

Siri Pettersen czerpie z bogatej mitologii skandynawskiej, bardzo subtelnie wplatając w fabułę jej elementy, niczego nie mówiąc wprost, a tylko sygnalizując. Podobnie oszczędny i subtelny jest język którym posługuje się autorka, bezpośredni prosty znakomicie oddaje emocje i wspaniale opisuje świat.

Wszystkie elementy powieści pasują do siebie, nic nie zgrzyta, całość jest spójna i robi wrażenie dobrze przemyślanej, a fabuła wciąga. Jednym słowem - Siri Pettersen udowadnia, że skandynawska literatura fantastyczna ma się różnie dobrze co kryminalna


Honotara77


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.