Smoki krasnoludzkich podziemi - Margaret Weis - Recenzja

Dragonlance to pojęcie, które fanom fantastyki powinno kojarzyć się zarówno z literaturą, jak i grami fabularnymi. Nazwa ta obejmuje serię powieści fantasy oraz jeden ze światów do systemu D&D. Pierwsze książki Dragonlance, napisane w latach 1984-1985 Kroniki Smoczej Lancy (Smoki jesiennego zmierzchu, Smoki zimowej nocy, Smoki wiosennego poranka), powstały jako część kampanii reklamowej tegoż świata. Para nikomu wówczas nieznanych autorów - Margaret Weis i Tracy Hickman - z zapisu sesji RPG stworzyła piękną i barwną opowieść z gatunku heroic fantasy. Na kartach książki postaci graczy stały się sympatycznymi i wiarygodnymi bohaterami, niektóre z nich, takie jak mag Raistlin o źrenicach w kształcie klepsydr lub beztroski kender Tasslehoff Burfoot, stały się wręcz ikonami serii. Powieści Dragonlance jest dziś ponad sto i wciąż powstają nowe, co może świadczyć o ich popularności. Powstają prequele, sequele, rozwijane są wątki poboczne i dzieje postaci drugoplanowych czy nawet epizodycznych. Jednak większość czytelników najbardziej ceni sobie drużynę z pierwszej trylogii - Kronik Smoczej Lancy. Zapewne z tego też powodu Margaret Weis i Tracy Hickman po ponad dwudziestu latach od jej powstania zdecydowali się powrócić do starych bohaterów.

Tom pierwszy Zaginionych Kronik, Smoki krasnoludzkich podziemi, powstały w 2006 roku. Fabuła dotyczy wydarzeń, które miały miejsce pomiędzy pierwszym a drugim tomem Kronik Smoczej Lancy, premierowej trylogii Dragonlance. Bohaterowie - półelf Tanis, elfka Laurana, para barbarzyńców Goldmoon i Riverwind, rycerz Sturm Brightblade, krasnolud Flint Fireforge, barmanka Tika, kender Tas oraz bliźniacy Caramon i Raistlin - udają się do krasnoludzkiego królestwa Thorbardin wraz z grupą ludzi uratowanych spod jarzma Smoczego Władcy Verminaarda. Krasnoludy nie witają ich z otwartymi ramionami, do tego śladem ludzi podążają smokowcy. Choć to ryzykowne, drużyna musi się rozdzielić, by zatroszczyć się o uwolnionych więźniów oraz spróbować odnaleźć legendarny Młot Kharasa, przedmiot niezbędny do wykucia smoczych lanc.

Czytelnicy zaznajomieni z serią odnajdą w Smokach krasnoludzkich podziemi ukochanych bohaterów, podobnych do tych, jakimi byli przed dwudziestoma laty. Podobnych, bo jednak nie takich samych. Czas nie oszczędza nikogo, autorzy serii również nie są już tymi samymi ludźmi, co dwadzieścia lat temu. Udział bohaterów w fabule pierwszej trylogii, Kronik Smoczej Lancy, nie był równomierny. W Smokach krasnoludzkich podziemi autorzy starali się obdzielić wszystkie postaci istotnymi zadaniami. Interakcje między bohaterami są rozbudowane, ich zasady i dążenia zgodne z tym, czego dowiedzieliśmy się z Kronik Smoczej Lancy. Przykładowo, jako pełnokrwisty przedstawiciel rasy kenderów Tasslehoff Burfoot w dalszym ciągu rozśmiesza czytelnika, Raistlin i Caramon pozostają w silnym braterskim związku, a Sturma i Tanisa wciąż cechują powaga i rozsądek.

 

Czytając można jednak odnieść wrażenie, że powieść powstała nieco na siłę. Wydarzeniom brakuje dawnej dynamiki, dotyczą one bardziej rozwiązywania intryg dworskich niż heroicznej walki w obronie tego, co dobre i piękne. Stałość miejsca akcji nie pozostaje bez wpływu na statyczność przedstawianych zdarzeń. Zanim jednak całkiem odrzuci się lub potępi tę powieść, należy wziąć pod uwagę to, że wyobraźnia autorów musiała tu zostać ograniczona przez treść Kronik Smoczej Lancy. Z tego powodu nie można było uśmiercić czy okaleczyć żadnego z głównych bohaterów ani znacząco wpłynąć na ich losy, ponieważ mogłoby wówczas zabraknąć spójności pomiędzy fabułą obu trylogii.

Sprawność literacka duetu Weis-Hickman stoi wciąż na przyzwoitym poziomie, choć w Smokach krasnoludzkich podziemi nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji, by się nią wykazać. Powieść ma mniej heroiczny charakter od Kronik Smoczej Lancy, do których nawiązuje, brakuje tu zróżnicowanych wątków, głównie dlatego, że jest to tylko rozwinięty epizod. Książka nie dostarcza też tylu wzruszeń i emocji, co pierwsza trylogia serii. Jednak dla zagorzałych wielbicieli Dragonlance Smoki krasnoludzkich podziemi to lektura obowiązkowa. Czytelników czeka miły powrót do przeszłości także za sprawą tłumaczki, pani Doroty Żywno, która przekładała pierwsze wydanie Kronik Smoczej Lancy i zrobiła to naprawdę mistrzowsko. Fanów serii zapewne ucieszy również perspektywa wydania dwóch kolejnych tomów - Dragons Of The Highlord Skies oraz Dragons Of The Hourglass Mage.


mangusta


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.