Objęcia nocy - Sherrilyn Kenyon - Recenzja

Każda książka łączy w sobie dwa aspekty. Z jednej strony stanowi dziedzictwo duchowe kultury, staje się świadectwem jej stanu w różnych okresach dziejów ludzkości. Z drugiej strony, jako rzecz podlegająca kupnie i sprzedaży, jest po prostu towarem. Jako taki podlega prawom i działaniu marketingu. Wydawnictwa dbają o atrakcyjna szatę graficzną, która potrafi przyciągnąć potencjalnego nabywcę. Jednak, jak głosi przysłowie, nie powinno się sądzić książki po okładce. Ten popularny i w wielu sytuacjach uniwersalny związek frazeologiczny sprawdza się także w przypadku powieści pt. Objęcia nocy amerykańskiej pisarki Sherrilyn Kenyon.

Okładka została utrzymana w gotyckim, mroczno-romantycznym klimacie. Potencjalny nabywca widzi wysokiego, długowłosego mężczyznę odzianego w skórzany płaszcz. Nad jego kołnierzem widać tatuaż przedstawiający zawiły, celtycki wzór. Za mężczyzną, przylegając do niego plecami, stoi czarnowłosa kobieta, której twarzy nie widać. W tle na ciemnym niebie rysuje się strzelista wieża. Tajemniczy obrazek w połączeniu z tytułem może wywołać skojarzenia z motywami wampirycznymi. Czytelnik, który sięgnie po tę książkę w poszukiwaniu mrocznych namiętności, rozczaruje się jednak już po pierwszych kilku stronach. Powieść jest bowiem po brzegi wypełniona lekkim, niewysublimowanym humorem, czasem wręcz autoironicznym. Co więcej, to jedna z licznych zalet tej książki.

Przystojniak z okładki to główny bohater objęć nocy, Talon. Przed setkami lat człowiek, który zawiódł, obecnie Mroczny Łowca, sługa bogini Artemidy. Głównym powodem jego istnienia i zarazem pracą jest zabijanie Daimonów, na wskroś złych istot dręczących rodzaj ludzki. Inna charakterystyczna cecha egzystencji Talona to żałosne życie osobiste, wypełnione seksem traktowanym jak sport i wspomnieniami od wieków nieżyjącej małżonki. Wydaje się, że taki stan rzeczy mogłaby odmienić energiczna malarka Sunshine Runningwolf, z którą los zetknął Mrocznego Łowcę przez nie do końca czysty przypadek. Jałowe emocjonalnie życie Talona jednak nie należy do niego i aby móc mieć choćby cień nadziei na szczęśliwe zakończenie, należy przejść długą drogę wypełnioną negocjacjami, sporami i walką, zwłaszcza że ktoś zdaje się celowo psuć szyki wszystkim podwładnym Artemidy w mieście.

 

Objęcia nocy to druga z serii książek Sherrilyn Kenyon o Mrocznych Łowcach. Z powodzeniem można przeczytać ją jako powieść samodzielną, ponieważ z poprzednim tomem, Rozkoszami nocy, jest tylko luźno powiązana. Objęcia nocy to prawdziwa mieszanka wybuchowa rozmaitych motywów i konwencji – modelowy przykład intertekstualności we współczesnej literaturze. Są tu bogowie greccy i celtyccy, demony, akcja, humor, wzruszająca miłość, erotyka, pościgi, intrygi... Momentami można odnieść wrażenie, że fabuła trąca telenowelą, jednak nie w rażący sposób. Sami Mroczni Łowcy, bo Talon jest tylko jednym z nich, a nie jedynym, są istotami nocy, których dręczą przypadłości wampira – apetyt na krew i wrażliwość na światło dnia. Autorka podkreśla jednak wyraźnie w treści, że z Draculą nie mają nic wspólnego, jednak „pokrewieństwo” z rodem Vlada wydaje się być wystarczające, by powieść mogla przypaść do gustu fan(k)om wampirzych romansów. Obok tych quasi-wampirów mamy również quasi-wilkołaki w tle.

Sherrilyn Kenyon żongluje konwencjami zawodowo, a jej pióru nie można odmówić sprawności. Fabuła jest lekka, łatwa i przyjemna, nie zmusza do mrocznych, przyciężkawych egzystencjalnych refleksji, jednak ze względu na wysoce bezpruderyjne sceny erotyczne należałoby uznać ją raczej za powieść dla dorosłych. Opisów zbliżeń nie ma dużo, są jednak rozbudowane i skonstruowane w niemal pornograficzny sposób. Wszystko to utrzymane jest jednak w duchu słodko-idealistycznego przekonania, że z właściwą osobą można spróbować wszystkiego i tylko wtedy odnajdzie się prawdziwe spełnienie i iście niebiańską rozkosz. Objęcia nocy, poza wysokimi walorami rozrywkowymi, mają do zaoferowania także pozytywne, nawet jeśli naiwnie optymistycznie przesłanie. Wartość książek nie polega przecież jednak na wprowadzaniu czytelnika w niski nastrój, a niektóre historie po prostu zostały stworzone po to, by dobrze się skończyć. Miło jest choć na chwilę wydobyć się z mroku i uwierzyć, że dobro zwycięża, a wysiłki, poświęcenia i cierpienie zostają wynagrodzone.


mangusta


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.