Skrawki błękitu - Lois Lowry - recenzja

Lois Lowry zasłynęła przede wszystkim zekranizowanym niedawno Dawcą. Historia młodego Jonasza powoli odkrywającego mroczną stronę otaczającego go świata nie wzbudziła w Polsce większej sensacji. Nie bez kozery – powieść cechował szereg irytujących wad, a w dodatku brakowało jej indywidualnego charakteru, czegoś co wyróżniałoby ją na tle konkurencji.

Skrawki Błękitu stanowią drugą część czteroksięgu Dawcy, ale prawdę mówiąc próżno w nich szukać choćby pośrednich nawiązań do poprzedniczki. Zarówno miejsce osadzenia akcji, jak i bohaterowie oraz ich przygody są częścią zupełnie nowego otwarcia.

Kira, główna bohaterka książki, urodziła się z poważną niepełnosprawnością. Surowe prawo obowiązujące w rodzinnej wiosce skazywało ją na wygnanie, a w rezultacie zapewne także śmierć. Dzięki wstawiennictwu wpływowej matki z trudem udało się zażegnać niebezpieczeństwo i kaleka dziewczyna została zaakceptowana przez społeczność. Niestety, gdy kilkanaście lat później obrończyni Kiry umiera z powodu choroby, dawna trwoga podnosi łeb – nad bohaterką zawisa groźba wyegzekwowania spóźnionej sprawiedliwości. Tym razem ocalić może ją wyłącznie potężna Rada Opiekunów, ale jej pomoc zawsze niesie ze sobą trudne do przewidzenia konsekwencje.  
  
W praktyce zarówno świat jak i bohaterowie książki są dokładnie tak samo wtórni, jak może się to wydawać bo przeczytaniu powyższego rysu. Postać Kiry nie wywołuje żadnych emocji, a to chyba najgorsze co można powiedzieć o głównym bohaterze dowolnego utworu. Czytelnik jest niemal na każdym kroku natarczywie indoktrynowany - nietolerancja wobec niepełnosprawności jest złem, a jej konsekwencje idą znacznie dalej, niż można by się spodziewać. Choć nie sposób nie zgodzić się z tą tezą, to forma jej podania irytuje mocniej, niż propagandowe reklamówki organizacji pozarządowych i, mimo że być może trudno w to uwierzyć, to jest od nich znacznie mniej subtelna.

Największą wadą Skrawków Błękitu są jednak nieścisłości i dziury fabularne. Przykładowo jeden z bohaterów poznaje z werbalnego opisu osobę, którą widział wyłącznie w niemowlęctwie, a przez kilkanaście kolejnych lat nie miał z nią żadnego kontaktu. W osłupienie wprawiają też praktyki społeczne przyjęte pośród mieszkańców wioski. W założeniach miały być zapewne intrygujące i niezwykłe, ale w rzeczywistości są nieziemsko niepraktyczne, a przez to niedorzeczne. Mimo że męska część populacji potrafi posługiwać się pismem, to do przechowywania historii nie używa ksiąg, ale… szaty. Każde z istotnych wydarzeń zostaje wyszyte w formie haftu na rytualnym przyodziewku i lasce. Nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby ta forma służyła wyłącznie celom pokazowym, ale z treści można wywnioskować, że czerpią z niej również najznamienitsi i najlepiej wykształceni mieszkańcy.

Skrawki Błękitu to słaba powieść, z której zadowolony może być wyłącznie bardzo młody, niewyrobiony czytelnik. Nie mając porównania przeoczy on zapewne kalki i fabularne bzdury. Być może przypadnie mu do gustu lekkość pióra, której mimo wszystko nie można Lowry odmówić, ale każdy, kto przeczytał w życiu coś więcej niż lektury obowiązkowe, niemal na pewno zakończy lekturę z poczuciem niesmaku i zmarnowanego czasu.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.