Xiao Long. Biały Tygrys - Dawid Juraszek - Recenzja

Dawid Juraszek podjął się wyjątkowo ciekawego zadania: postanowił napisać powieść o Chinach. Dodatkowo pozycja ta ma zaliczać się do fantastyki. Czy ten młody autor potrafi napisać dobrą książkę o odległych krainach w sposób zrozumiały dla swoich rodaków? Bardzo chciałem poznać odpowiedź na to pytanie, dlatego sięgnąłem po jego debiutancką powieść pt. „Xion Long. Biały Tygrys”. Nie ukrywam, liczyłem na dość wiele, ponieważ zetknąłem się wcześniej z opowiadaniami Juraszka w antologiach „Nowe idzie” oraz „Kanon barbarzyńców, t1”.

Autor zabiera nas w podroż do Cesarstwa Środka. Wprawdzie ani razu nie pada nazwa konkretnego kraju, ale na każdej stronie powieści czuć klimat Orientu i jego wielowiekowej tradycji. Głównym bohaterem całej historii jest Xiao Long (czyt. Siao Lon). Młody mężczyzna jest świeżo upieczonym bakałarzem, można by rzec, że odpowiednikiem naszego skryby. Xiao nieświadomie wplątuje się w niezrozumiałe dla niego sprawy. Ponadto młodzieniec jest nieostrożny i łatwowierny. Taka kombinacja zwiastuje tylko jedno – bezustanne kłopoty i masę niesamowitych przygód.

Atutem książki są krótkie rozdziały – na początku mają po kilka stron, by pod koniec rozrosnąć się do kilkunastu kartek. Taki układ, w połączeniu z ciekawymi perypetiami Xiao Longa, sprawia, że powieść czyta się tempem niemal sprinterskim. Niewątpliwym plusem jest też objętość powieści – 500 stron, które to czynią ją jedną z najgrubszych książek wydanych w tym roku na polskim fantastycznym rynku wydawniczym.

 

Juraszek pisze w sposób przystępny i wciągający, dzięki czemu czytelników nie powinny nudzić występujące pod koniec książki dłuższe opisy i przemyślenia Xiao. Dialogi, na szczęście, nie ociekają sztampowością, są po prostu ciekawe. Do tego dobrze skonstruowane, dzięki czemu to one stają się najmocniejszą stroną tej powieści. Postać bakałarza jest również dobrze skomponowana: młodzieniec nie zachowuje się jak stary mędrzec, jest typowym przedstawicielem stanu średniego. Ma nieco despotycznych przełożonych oraz kobietę, do której wzdycha. Popełnia wiele błędów, ale czy będzie wstanie je naprawić? Tego dowiecie się podczas lektury.

Autor dodał od siebie kilka elementów, dzięki czemu wykreowany przez niego świat nie jest ślepą kalką chińskiej tradycji, ale jej rozbudowaną wersją. Niestety nie wszystkie zabiegi Juraszka były strzałem w dziesiątkę. Każdy rozdział, a jest ich ponad pięćdziesiąt, kończy się krótkim dopingiem do czytania kolejnego. Na początku jest to bardzo intrygujące, jednak po kilkunastu rozdziałach drobne zachęty zaczynają irytować. Jest to jednak jeden z niewielu minusów książki.

Wypada odpowiedzieć na pytanie, które postawiłem we wstępie. Myślę, że Dawid Juraszek napisał przystępną książkę o Oriencie, oddając ducha tamtejszych tradycji. Xiao nie jest może typem herosa, ale ma na pewno głowę na karku, dzięki czemu udaje mu się wyplątać z większości kłopotów. Opowieść o młodym bakałarzu nie niesie wprawdzie wielkich filozoficznych przesłań ani nie zmusza do głębszych refleksji, ale jest porządną lekturą nie tylko na jesienne wieczory. Moim zdaniem Juraszek jest kolejnym, po Rafale Orkanie, ciekawie zapowiadającym się tegorocznym debiutantem. W swojej twórczości serwuje świeże pomysły; nie boi się eksperymentować i omija przetarte ścieżki. Możliwe, że za parę lat ten młody pisarz będzie polskim specjalistą od „chińszczyzny” w literaturze fantastycznej. Nie martwcie się, to jeszcze nie koniec historii. Dalszy ciąg poznamy w „Czerwonym Ptaku”. Gorąco polecam!


Sir Jedi


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.