Bestia - Kamila Turska - Fragment #1

Przechadzał się po targu, oglądając zamorskie towary.

– Dobrego dnia, Rayanie – usłyszał pozdrowienie. 
Odwrócił się i zobaczył Batara, jednego z najbogatszych kupców w mieście, oraz jego córkę, Keirę.
– Dobrego dnia, Batarze – odparł uprzejmie. – I tobie też, Keiro.
Uśmiechnęła się i skłoniła.
– Może usiądziesz z nami i napijesz się zimnego nektaru? – zaproponował kupiec, wskazując pobliską kaneę, gdzie przy drewnianych stołach raczono się plackami z mięsem i popijano chłodne napoje. – Dzień taki gorący.
Tak, odkąd przyjęto go do Kręgu, Rayan był najlepszą partią w mieście. Najmłodszy Wiedzący w dziejach Akarii. Pamiętał jednak, że Keira okazywała mu życzliwość i zainteresowanie, jeszcze zanim został kimś więcej, niż zwykłym uczonym. No i nie mógł zaprzeczyć, że była bardzo ładna. Dlatego teraz posłał jej uśmiech i skinął głową.
– Chodźmy.
– Pewnie ostatnio masz mniej czasu na swoje księgi – zagaił Batar, gdy już siedzieli, popijając chłodną nalewkę. – Obowiązki Wiedzącego…
Rayan przytaknął.
– Wciąż staram się tłumaczyć księgę napisaną przez Czcigodnego Maruka, ale minie jeszcze wiele, wiele dni, zanim ją skończę. 
– A czego dotyczy fragment, który teraz tłumaczysz? – zaciekawiła się Keira.
– Jest o saabach – odparł zgodnie z prawdą, choć wolałby rozmawiać na jakikolwiek inny temat.
– Och! –wzdrygnęła się.
– Przecież saaby nie istnieją – w głosie Batara wcale nie było pewności. – Prawda?
– Na pewno istniały w czasach, gdy żył Czcigodny Maruk – odparł powoli Wiedzący. – A to, że teraz od bardzo, bardzo dawna nikt żadnego nie widział, wcale nie znaczy, że już ich nie ma. Może po prostu nie wychodzą z czeluści Ogaary. Albo – zawahał się, niepewny, czy podzielić się swoim domysłem – czasem wychodzą, polują, po czym wracają do swojego świata, ale nie zostawiają nikogo, kto mógłby opowiedzieć o spotkaniu z nimi. 
Przez chwilę patrzyli na niego z przerażeniem. 
– Naprawdę myślisz…?
– Nie, nie – pożałował szczerości. – Przecież gdyby rzeczywiście się tak zdarzało, znajdowano by…– szukał odpowiedniego słowa – znajdowano by jakieś ślady. Czcigodny Maruk opisuje, że saaby zabijały ludzi, rozszarpując im gardła i wypijając krew. Zostawały więc ciała upolowa… zabitych…
Przeklął się w myślach. Po co o tym mówi? Ladan miał rację – za mało przebywał wśród ludzi, zbyt dużo czasu spędzał nad starymi księgami. Powinien prawić Keirze komplementy, a nie opowiadać o potworach.
Jednak dziewczyna go zaskoczyła.
– Ale saaby są rozumne, prawda? – spytała – Gdyby z jakiegoś powodu nie chciały, aby ludzie wiedzieli, że wychodzą z Ogaary i polują, mogłyby zabierać schwytanych na pustynię albo w góry, gdzie nikt by nie znalazł ciał, prawda?
– Keira! – zdumiony Batar zmarszczył brwi. Dziewczyna tylko posłała ojcu niewinne spojrzenie, a potem wpatrzyła się w Rayana, wyraźnie czekając na odpowiedź.
– Saaby są bardzo inteligentne – odparł Wiedzący. – Czcigodny Maruk przyznawał, że potrafiły przechytrzyć niejednego człowieka. Nie sądzę jednak, aby miały powody się ukrywać. Znacznie przewyższają ludzi siłą i szybkością. Ten, na kogo saab zdecyduje się zapolować, może uważać się za martwego jeszcze zanim polowanie się rozpocznie.
– Nie można ich zabić? – spytał kupiec, zapominając, że pragnął zmienić temat rozmowy. 
Rayan zawahał się.
– Każda rana, jaką zada się saabowi, od razu się goi. Nawet śmiertelna. Ale Czcigodny Maruk chyba odkrył sposób. Na razie znalazłem tylko zapis, że uśmiercił saaba i wszystko opisze dokładnie w osobnej księdze.
To informacja zrobiła odpowiednie wrażenie.
– Czy one naprawdę wyglądają jak zwierzęta? – zapytała Keira. 
– Tak, zwłaszcza wtedy, gdy polują. Ale mogą też wyglądać, mówić i zachowywać się jak ludzie. 
– To znaczy, że możesz przyjąć pod swój dach wędrowca, nie wiedząc, że to głodny saab, który szuka ofiary, a on nocą przemieni się i… – Keira zadrżała. 
– Pora dnia nie ma znaczenia. Mogą polować i w dzień, i w nocy.
– To okropne! Dobrze, że tłumaczysz te wszystkie księgi, taka ważna wiedza nie może przepaść –popatrzyła z podziwem.
Rayan ze zdumieniem uświadomił sobie, że się rumieni. Wymamrotał coś w odpowiedzi, udając, że nie dostrzega zadowolenia malującego się na twarzy kupca.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.