Relacja z Niuconu 2008

O nowej wrocławskiej inicjatywie konwentowej słów kilka.

» Zobacz pełną galerię Niuconu 2008!

W dniach 10-12 października odbyła się we Wrocławiu pierwsza edycja nowej inicjatywy konwentowej - Niucon. Konwent sam w sobie miał zastąpić Coolkona, który na scenie fantastycznej funkcjonował od 2005-ego roku i zaliczył trzy całkiem udane "zloty". To co różni obie imprezy jest fakt, że Niucon w swoim założeniu nie miał być już stricte RPG/Fantasy jak jego poprzednik - do tychże bloków dołożono m.in. tematykę Star Wars, Anime, ASG i kilka innych - w sumie 11. Dzięki temu na Niuconie miało pojawić się dużo osób i to o całkowicie różnych zainteresowaniach. To właśnie chęć sprawdzenia "w praniu" tej nowej hybrydy w głównej mierze sprawiła, że Niucon był dla mnie, jak i zapewne dla wielu innych uczestników, pozycją obowiązkową w całorocznym harmonogramie tego typu imprez.

Piątek, 10 października

Mrozie: Zaczęło się od małego zgrzytu - bramy szkoły goszczącej konwent otworzyły się z opóźnieniem, przez co przed budynkiem utworzyła się całkiem niemała kolejka. Cała procedura wpisania się na listę uczestników trwała więc trochę więcej niż powinna, ale to już szczegół. W końcu z informatorem, identyfikatorem i mapką w ręku można było rozejrzeć się po szkole i poszukać sleepów. Miejsce imprezy było naprawdę duże; korytarze, ułożone na kształt podkowy sprawiały, że zgubienie się było prawie niemożliwe, niemniej jego wielkość przytłaczała. Nawigacja niestety też nie była najlepsza - odnalezienie właściwej sali bez spojrzenia na mapkę było właściwie niemożliwe. Po wstępnym rozpoznaniu można się było wziąć za właściwe "konwentowanie".

 

Jako że programowy dzień zmierzał powoli ku końcowi, nie udało mi się zaliczyć zbyt wielu atrakcji. Muszę jednak przyznać, że nawet w piątek program był bardzo bogaty i różnorodny, dzięki czemu każdy uczestnik mógł znaleźć coś dla siebie. Osobiście bardzo chwalę sobie prelekcję Krzysztofa "Neithana" Sakwedry, który poprowadził bardzo ciekawą prelekcję dotycząca historii fantastyki. Co więcej, po wyczerpaniu tematu wywiązała się bardzo interesująca dyskusja na temat twórczości kilku pisarzy fantastycznych i nie tylko, ostatecznie przeciągając wykład o... 1,5 h! Pierwszy dzień zakończył się więc bardzo miłym akcentem i nastrajał optymistycznie przed kolejnymi dwoma.

Sir Jedi: No tak, wiele osób jako "konwent" zalicza również samą drogę na imprezę. Moja podróż zaczęła się o 7.15, na dworcu PKS w mojej rodzinnej Brodnicy. Po godzinie jazdy przesiadka w Toruniu na pociąg do Poznania. Tam spotkałem się z moją dziewczyną Magdaleną, którą przekonałem do wyjazdu na Niucon. Niezbyt się jej ten pomysł spodobał, ponieważ w ogóle fantastyka/manga/ASG jej nie interesują. Pociąg był zatłoczony do granic możliwość, jednak spotkaliśmy w nim konwentowicza "Kane'a", poznanego przeze mnie na Zahconie. W końcu dotarliśmy na Dworzec Główny, z którego odebrał nas Ojciec i Administrator EM - Mrozie. Po drodze dołączyło się do nas parę osób i tak dotarliśmy do budynku konwentu, czyli SP2 . Na samym początku zaskoczyły mnie dwie rzeczy: goście wyglądający jakby służyli w Iraku oraz to, że pilnują zamkniętych drzwi. W końcu "wrota" zostały otwarte. Akredytacja przebiegała dość wolno, jednak po kilkunastu minutach pozytywnie ją ukończyliśmy. Ze znalezieniem miejsca do spania, nie było problemu. Po pobieżnym zapoznaniu się z budynkiem konwentu udaliśmy się na pierwszą prelekcję pod tytułem "Wojsko Polskie, mity i prawda". Opowieść "Amelii" o armii była ciekawa i na pewno wiele nas, cywilów nauczyła. Potem wieczorny spacer po Wrocławiu, powrót na dyskusję o literaturze fantasty, indywidualne zajęcia z zakresu higieny osobistej i właściwie powinniśmy iść spać, ale jako, ze na konwentach się nie śpi, wykonaliśmy z Magdą masę zdjęć konwnetowiczów. Sen zmorzył nas około 3:20.

Sobota, 11 października

Mrozie: Sobota zapowiadała się bardzo ciekawie - od samego rana próg SP 2 we Wrocławiu przekraczali nowi goście, dobrze przygotowany games room ruszył pełną parą, pojawiło się również więcej stoisk (w piątek było tylko jedno o ile mnie pamięć nie myli) sprzedających najróżniejsze rzeczy: od konwentowych pamiątek, przez różne wizualizację postaci anime aż po podręczniki do gier RPG, kości oraz inne tego typu produkty. Na pierwszy rzut oka także program prezentował się bardzo bogato - nie brakowało projekcji animowanych filmów rodem z Japonii, możliwości postrzelania z ASG tuż za budynkiem szkoły czy różnych innych, niekiedy dosyć nietypowych atrakcji, jak choćby gra w Wormsy "na żywo", czyli dosłownie samemu wcielając się w robaka. Ale... No właśnie jest jedno "ale". Bloki poświęcone fantastyce oraz klimatom post-apokaliptycznym zostały potraktowane nieco po macoszemu - niejeden punkt aż prosił się, żeby podpiąć go pod inną kategorię, podczas gdy samej fantastyki/post-apo było naprawdę mało. W gąszczu atrakcji zginęły również konkursy, których było stosunkowo mało w porównaniu z objętością całego programu. Problemem stali się również niektórzy prelegenci, którzy po prostu nie dotarli na konwent, tworząc tym samym dziury w harmonogramie. Nie jest to oczywiście wina organizatorów, ale pewien niesmak pozostał.

Oczywiście były też i jasne strony. Mangowcy, którzy chyba przeważali pośród wszystkich uczestników, byli w większości zachwyceni sobotnim programem. Także i ja znalazłem coś dla siebie - zaliczyłem m.in. bardzo dobrą prelekcję Tarcila o świecie rzeczywistym w Śródziemiu, a także wykład Borga na temat konwentów "od kuchni" - czyli co i jak trzeba zrobić, aby na własnej skórze poczuć jak to jest być "orgiem". Pod wieczór 2 godziny z mojego życia zabrała prelekcja z pogranicza nauki i sci-fi, traktująca o "terramorfingu i xenogeologii", a mówiąc bardziej "ludzkim" językiem, budowie planet Układu Słonecznego i potencjalnych metodach przystosowania sobie ich do życia przez człowieka. Choć wykład często odbiegał od jakiejkolwiek fantastytyki, to jednak był bardzo ciekawy, z czasem przeradzając się w luźną dyskusję dotyczącą tematu. Ukłon w stronę prelegentów, którzy pokazali, ze konwent to niekoniecznie tylko sesje RPG, games roomy i LARP-y.

Kulminacyjnym punktem sobotniego programu fantastycznego miała być prelekcja Łukasza Śmigla na temat storytellingu. Miała być, bo niedawno debiutujący pisarz niestety nie pojawił się, o czym zresztą nawet nie powiadomił organizatorów. A szkoda, bo sala prelekcyjna wypełniła się do ostatniego miejsca jak na rzadko którym wykładzie. Sytuację uratowała jedna z uczestniczek, która postanowiła poprowadzić improwizowaną prelekcję o tworzeniu postaci i ich zachowaniu w czasie sesji. Biorąc pod uwagę, że była to całkowicie spontaniczna prelekcja, wypadła świetnie. Właściwie na tym zakończył się dla mnie dzień drugi. W rozkładówce były jeszcze co prawda LARP-y, ale zmęczenie dało znać o sobie. Podobno jednak było czego żałować.

Sir Jedi: Kulminacyjne dzień Niuconu. Pobudka, poranna toaleta, zakup śniadania i możemy śmiało ruszać na prelekcje. Na pierwszy ogień udaliśmy się na dyskusję o polskiej literaturze fantastycznej w naszym kraju, poprowadzoną przez Bazyla. Razem doszliśmy to wniosku że ten pisać jest "be" a tamten "cacy". Potem wykład Borga na temat organizowania konwentów: od początku do końca. Dużo czasu spędziliśmy w Game Roomach, na pokazach ASG, czy obserwowaniu gry w... żywe Wormsy. Na korytarzach falował tłum wszelkiej maści fantastów, mangowców czy przepranych w mundury AirSoft Gunowców. Ciekawa była również prelekcja typu: "Co było pierwsze - jajko czy kura" czyli "Fantaści kontra Mangowcy". Wieczorem doszliśmy, z moją dziewczyną do wniosku, że wracamy "nocnym" do Poznania. Tak też uczyniliśmy, zostawiając Mrozie'go samego na placu boju.

Niedziela, 12 października

Mrozie: Ostatni dzień konwentu był bardzo krótki, trwał zaledwie 4 godziny. Mimo to nie zabrakło wielu różnych prelekcji, odbyło się nawet kilka LARP-ów. Godnym polecenia był wykład o planach w świecie Planescape, ciekawie zapowiadała się również prelekcja o mumiach, jednak ostatecznie nie odbyła się - znów zabrakło prelegenta. O godz. 14:00 ostatni uczestnicy opuścili teren szkoły. Niucon 2008 oficjalnie się zakończył.

***

 

Mrozie: Mam mieszane odczucia odnośnie konwentu. Ogólnie można go uznać za udany - wg statystyk przez szkołę przewinęło się w ów weekend ponad 600 osób, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na zupełnie nową imprezę. Martwi mnie, że blok fantastyczny i post-apo był, delikatnie mówiąc, "dosyć skromny", biorąc pod uwagę to, co prezentowała choćby rozkładówka mangowców. Bolało też kilka innych detali wymienionych wcześniej, jednak jak wiadomo, nie od razu Rzym zbudowano. Niucon ma potencjał stać się naprawdę dużym konwentem, jeśli tylko do czasu następnej edycji zostaną poprawione niektóre z niedociągnięć. A póki co, należy organizatorom podziękować za cały wkład jaki włożyli w stworzenie tej "nowej inicjatywy", gdyż nie można powiedzieć, że było źle. Pierwszy Niucon za płoty, oby następne były jeszcze lepsze.

Sir Jedi: Jakie wrażenia z Niuconu? Na pewno pozytywne! Niestety organizatorzy nie ustrzegli się paru "wpadek". Informator był bardzo estetyczny, jednak znalezienie interesujących nas informacji zajmowało trochę czasu z powodu dość chaotycznego układu działów. Brakowało programów rozwieszonych na ścianach, a czasami nawet papieru w toaletach. Na szczęście organizatorzy nadrabiali rzetelną informacją. Na południu Polski narodził się naprawdę godny uwagi konwent!

» Zobacz pełną galerię Niuconu 2008!


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.