Relacja z Zahconu 2008

...czyli co się działo w pierwszy weekend września w Toruniu.

W dniach 5-7 września w Toruniu odbył się konwent fantastyki Zahcon 2008. Była tam oczywiście redakcja Enklawa Magii w osobach Shane Anwar, Mrozie'go i Sir Jedi'ego. Oto krótkie streszczenie tego, co zobaczyli, gdzie i z kim miód oraz wino pili.

Zobacz pełną galerię Zahconu 2008! Piątek, 5 września

Sir Jedi: Zaraz po zakończeniu zajęć lekcyjnych, udałem się do domu, by spakować mały zestaw konwentowicza i udać się na festiwal fantastyki Zahcon 2008. Jako że odległość dzieląca moje rodzinne miasto, Brodnicę, od Torunia jest stosunkowo nieduża, postanowiłem przejechać się stopem. Dzięki uprzejmości kierowcy z Inowrocławia, w bardzo miłej atmosferze, dotarłem do grodu Kopernika, gdzie nie miałem większego problemu, by odnaleźć Szkołę Podstawową nr 1 - punkt akredytacji, noclegu, a przede wszystkim miejsce, gdzie odbywała się lwia część atrakcji konwentu.

Za wejściówkę na trzy dni zapłaciłem, uwaga: 15 złotych! Każdy uczestnik festiwalu, po prawidłowo przeprowadzonej akredytacji, otrzymywał plakietkę, na którą miał nanieść swoje imię i nazwisko bądź nick. Noszenie identyfikatora było obowiązkowe, gdyż każdy musiał go mieć przy sobie na terenie szkoły i ruin zamku krzyżackiego. Oprócz "magicznego amuletu", w podarku od organizatorów otrzymaliśmy: kilka dobrowolnych ankiet do wypełnienia, "wersje demonstracyjną" powieści "Imię Wiatru" autorstwa Patricka Rothfussa (ta sama książeczka znalazła się w NF 9/2008) oraz schludny, czarno-biały informator zawierający cały program Zahconu, plan SP 1 i miasta oraz mapę zamku, szczegółowy opis wszystkich punktów programu i regulamin imprezy.

 

Już na samym początku widać było, że "orgowie" bardzo mocno się przyłożyli do zorganizowania tegorocznej edycji: każdy z nich chętnie służył pomocą, cały teren konwentu był bardzo dobrze oznakowany, dlatego trudno było się zgubić, programy Zahconu wisiały w widocznych miejscach. Po rozłożeniu się na w półpustym jeszcze "Sleep Roomie" udałem się na moją pierwszą prelekcję. Dotyczyła ona alfabetu Aurebesh, używanego w Gwiezdnych Wojen. Wszystkie prelekcje na temat tego uniwersum przygotowali członkowie "Toruńskiego Imperium Star Wars". Po zakończeniu wykładu, udałem się na dworzec główny PKP po pewnego jegomościa.

Z Mrozie'm znamy się już prawie rok, jednak dopiero 5 września 2008 pierwszy raz zobaczyłem go "na żywo". Idąc na dworzec zaskoczył mnie brak zahconowego oplakatowania miasta. Przez to osoba, która przyjechała do Torunia po raz pierwszy, mogłaby mieć problemy, by trafić z "głównego" na konwent. Na szczęście my nie mieliśmy takich problemów i od razu udaliśmy się do SP 1.

Mrozie: Toruń, miasto Kopernikiem i piernikami słynące, jest położone grubo ponad 300 km od Wrocławia, toteż chcąc zdążyć na pierwsze punkty Zahconowego programu, rozpocząłem swą podróż ok. w pół do 14. Po pięciu ciężkich godzinach jazdy, w których moimi druhami byli właściwie tylko Mordimer Madderdin i Arnold Löwefell, wysiadłem wreszcie na Dworcu Gł. w Toruniu. Tam spotkałem Sir Jedi'ego, który miał zadbać, bym nie zabłądził gdzieś w gąszczu uliczek Starego Miasta. Swoją drogą, jak już SJ wspomniał, było to nasze pierwsze spotkanie na żywo, można więc rzec, że Zahcon "łączy ludzi". ;) Kierunek docelowy: pięciogwiazdkowy hotel w centrum Torunia, przez tubylców nazywany "Szkołą Podstawową nr 1".

Sir Jedi: Po przeprowadzeniu wszelkich formalności i zakwaterowaniu się w sypialni, do końca dnia wzięliśmy udział w następujących prelekcjach: "Wojny Klonów", "Sesja dla początkujących: D&D" oraz pokazie filmu "Wojna Światów" (wersja 1952). Przed spoczynkiem udaliśmy się na rytualne oczyszczenie swoich ciał do łazienki i tu szczęki nam opadły! Zastaliśmy muszle klozetowe bez sedesów! W niektórych kabinach nie było drzwi, a jeśli były to nierzadko bez szybek. W dowcipny sposób opowiedział o tym Olgierd podczas konkursu opowiadaczy w sobotni wieczór, ale tym troszkę niżej. Ponoć na konwencie był mityczny prysznic, ale chyba oprócz organizatorów nikt nie wiedział o jego istnieniu. W pomieszczeniu na szczęście nie było czuć nieprzyjemnego odoru, a papieru toaletowego na pewno nie zabrakło, także to ratowało sytuację. Z wiadomych względów nie wiemy, jak sytuacja wyglądała w damskich toaletach (niczego im nie brakowało, by dało się przeżyć - przyp. Shane Anwar). Po powrocie do naszej sypialni szybko zasnęliśmy.

Mrozie: Toalety toaletami, ja bardziej ubolewam nad tym, że nie zdążyłem się załapać na prelekcję poświęconą magii w moim pięknym, dolnośląskim grodzie. Niemniej, prelekcje, które odwiedziliśmy, były bardzo dobrze przygotowane, poczynając od sporej dawki wiedzy o Wojnie Klonów, poprzez DnD-ową sesję zakończoną zniszczeniem jaja przez Półorka, a kończąc na projekcji filmu "Wojna Światów". Potem można już było udać się do malowniczo położonej sypialni, by w objęciach Morfeusza spędzić czas dzielący nas od rozpoczęcia dnia drugiego.

Sobota, 6 września

Sir Jedi: Wczesną pobudkę zaserwował nam przyjazd Shane Anwar, która przyjechała o 8:02. Razem udaliśmy się do Games Roomu, gdzie Marcin "Selvan" Lasota przeprowadził pokaz swojej planszówki na bazie szachów. Gra pod roboczym tytułem "Selvan's Game" wywarła na mnie dość duże wrażenie; jest prosta do opanowania, a do rozgrywki potrzeba oprócz szachów, kości dwudziestościennej (d20) oraz czterościennej (d4). Kiedy nasza gra chyliła się ku końcowi, Ania razem z Michałem udali się na spotkanie autorskie z pisarką Mileną Wójtowicz, które odbyło się w pobliskim Empiku. Kolejnym punktem programu, który zahaczyliśmy, był Turniej w Tekkena 5, moim zdaniem najlepszą konsolową bijatykę. Jako że zostałem przez Mroziego okrzyknięty "dzieckiem Tekkena", nie mogłem sobie odmówić spełnienia swojego marzenia rodem z podstawówki: zagrać w "Turnieju Króla Żelaznej Pięści". Do turnieju przystąpiło ośmiu graczy o zróżnicowanym poziomie zaawansowania. Faworytem był konwentowicz Kane, walczący Bryanem Fury. Postanowiłem na zmianę grać Hwoarangiem i Kingiem. Wszyscy gracze zostali podzieleni na dwie czteroosobowe grupy. Po trudach i znojach, zagrzewany do walki przez redaktorów EM, przebrnąłem do półfinału, gdzie niestety trafiłem na wspomnianego wyżej Kane'a. Przegrałem szybko, byłem właściwie bez szans. W tzw. "małym finale", po bardzo zaciętej walce, pokonałem Olka i zdobyłem brązowy medal oraz książkę "Marchia Cienia", autorstwa Tada Williamsa.

Mrozie: Kto to widział, żeby w sobotę wstawać o 7? Oj, zalazł nam za skórę poranny przyjazd Anii. Mimo wszystko, jakoś zwlekliśmy się z posłań, zaliczając "ścieżkę zdrowia" na dworzec i z powrotem. W międzyczasie okazało się, że 10 już prawie wybiła, w związku z czym całą trójką zawitaliśmy w progi Games Roomu, gdzie znaleźliśmy Selvana i jego nietuzinkową, autorską grę. Grafik był jednak niezwykle napięty, toteż dogłębne poznanie Selvan's Game dane było jedynie SJ-owi, natomiast ja i Shane udaliśmy się do położonego nieopodal szkoły Empiku, w którym miało się odbyć spotkanie z Mileną Wójtowicz. Tam też była okazja osobistego poznania autorki m.in. "Wrót" i zadania jej kilku pytań od siebie. Po poznaniu kilku ciekawostek z życia autorki oraz planów na przyszłość, wróciliśmy do szkoły. Słońce górowało na niebie, a to był niechybny znak, że za chwilę ósemka wojowników stanie naprzeciwko siebie w Console Roomie, walcząc o miano konwentowego mistrza okładania się po twarzy, czyli mówiąc prościej, najlepszego Tekkenowicza. Pośród pretendentów do tytułu nie mogło oczywiście zabraknąć Sir Jedi'ego, o którym mawia się, że urodził się z padem w dłoni.

Trwający blisko 2 godziny turniej był pełen emocji. Ostatecznie nasz reprezentant musiał uznać wyższość dwóch rywali, zajmując 3. miejsce i zgarniając przy tym książkę. Za rok na pewno pójdzie na "majstra". ;)

Sir Jedi: Przez emocje związane z Tekkenem dość mocno zgłodnieliśmy, dlatego udaliśmy się "na miasto" coś zjeść. Po napełnieniu brzuchów, nasze kroki skierowaliśmy do Empiku, by wziąć udział w spotkaniu autorskim z Jakubem Ćwiekiem, na którym to pisarz ujawnił fakt, że trzecia część "Kłamcy" ukaże się w listopadzie 2008, natomiast część czwarta jest aktualnie w rozpisce. Następnym naszym punktem programu był pokaz walk odbywający się na zamku, zorganizowany przez "Bractwo Rycerskie Komturii Grudziądzkiej". Po prezentacji pojedynków, strojów i oręża, zwiedziliśmy ruiny zamku krzyżackiego. O godzinie 16:30 Milena Wójtowicz i jej wydawca Ika Repeczko zaprezentowały na przykładach, jak należy pisać i jak pisać nie należy, jakich błędów się wystrzegać i kto oddaje ostatni opowiadania do nowo wydawanych antologii.

Mrozie: Tak, gwiazdą sobotniego popołudnia był bez wątpienia żur z baru na toruńskim Przedzamczu (nie pamiętam nazwy, ale zdecydowanie polecam!). Kolejnym punktem wycieczki był Empik i spotkanie z Jakubem Ćwiekiem. Frekwencja bardziej dopisała niż na spotkaniu z Mileną Wójtowicz, dzięki czemu w stronę autora padło sporo pytań, głównie o "Kłamcę" i jego kontynuację. Z Empiku udaliśmy się do zamkowych ruin, gdzie na ubitej ziemi stanęło naprzeciw siebie dwóch "rycerzy" "Bractwa Rycerskiego Komturii Grudziądzkiej". Walka była zacięta, ale zwycięzca mógł być tylko jeden - po długiej wymianie ciosów, jeden z wojów w końcu padł pokonany. Po walce mieliśmy chwilę by obejrzeć rynsztunek walczących oraz pozwiedzać otwartą dla odwiedzających część ruin. O 16:30 trzeba było stawić się w lochu, gdzie Milena Wójtowicz i Ika Repeczko opowiadały o dolach i niedolach pracy pisarza i wydawcy. Jeśli ktoś planuje podesłanie swoich tekstów Fabryce Słów i go tam nie było, zdecydowanie powinien żałować. ;)

 

Sir Jedi: Po upływie godziny, miejsce damskiego duetu zajął Jakub Ćwiek, wygłaszając prelekcję pod tytułem "Praktyczne porady jak umiejętnie straszyć w towarzystwie". Ten punkt programu cieszył się naprawdę dużą frekwencją, bo któż z nas nie chciałby zabłysnąć w gronie swoich znajomych zgrabnie opowiedzianą historią, czy opisem jakiejś sceny z horroru. Ćwiek z polotem to rozśmieszał publiczność, to budował napięcie, "hipnotyzując" jednocześnie kilkudziesięciu zebranych uczestników. Po zakończeniu tego wykładu postanowiliśmy wysłuchać po raz trzeci Wójtowicz, tym razem w kontekście polowania na czarownice i ogromnych dochodów, jakie przynosiły one drwalom, sędziom, strażnikom a przede wszystkim katom.

Mrozie: Przyznam, że prelekcja o straszeniu była chyba najciekawszą spośród wszystkich, w których brałem udział; ba, żywię wielką nadzieję, że w najbliższym czasie będzie mi dane spróbować metod Kuby Ćwieka, które jak się okazało w trakcie tej godzinki w lochu, były całkiem skuteczne.

Kolejną prelekcją do "odhaczykowania" był "Stosbiznes" prowadzony przez Milenę Wójtowicz. Jak się bowiem okazuje, palenie ludzi na stosie oraz torturowanie ich było w swoim czasie całkiem lukratywnym zajęciem. Niestety, nie dotrwaliśmy do końca wykładu ze względu na Shane, która jeszcze tego samego wieczoru wracała do domu. No cóż, mówi się trudna, ale serce miłośnika średniowiecza i renesansu i tak krwawiło. ;)

Sir Jedi: Niestety o 20:00, Shane musiała wracać do Bydgoszczy i tak, po paru pamiątkowych zdjęciach, zakończyło się nasze redakcyjne spotkanie. W okrojonym składzie, z Mrozie'm wróciłem na zamek, by tam posiedzieć przy ognisku razem z innymi uczestnikami Zahconu, zobaczyć konkurs strojów, czyli popularny cosplay i wysłuchać prelekcji na temat mieczy świetlnych. Najważniejszym wydarzeniem wieczoru był konkurs opowiadaczy, któremu sędziował razem z publicznością Jakub Ćwiek. Zwyciężyła Noreena. Jeszcze przed dwunastą zdecydowana większość konwentowej braci udała się na piwo, a po nim do szkoły. W Games Roomie od 00:30 Selvan rozpoczął sesję D&D na własnym, autorskim settingu, jednak z powodu dużej liczby chętnych i długiego czasu wypełniania kart, przeniósł sesję właściwą na niedzielny poranek. Ostatnim akordem soboty była oczywiście wieczorna "kąpiel", po czym nastąpił sen. ;)

Mrozie: Po powrocie z dworca od razu udaliśmy się do ruin, gdzie czekało na nas multum atrakcji. Na początek, przy ognisku, odbył się konkurs cosplay'a - dla niewtajemniczonych, konkurs na najlepszy strój "spoza naszej epoki"", zdominowany zresztą przez postacie z Gwiezdnych Wojen. Chwilę później, tuż obok, odbyła się prelekcja poświęcona mieczowi świetlnemu - jego pochodzeniu, stylom walki i tym podobnym zagadnieniu. Nigdy nie byłem wielkim fanem Star Warsów, jednak wykład mnie naprawdę zainteresował. Gratulacje dla Mistrza Jedi, który go prowadził - oby Moc pozwoliła mu prowadzić przyszłe prelekcję z równą pasją. :)

To jeszcze nie koniec soboty. Wróciliśmy nad ognisko, by wysłuchać kilkunastu barwnych opowieści uczestników konkursu opowiadaczy. Poziom był wyrównany, przez co Kuba Ćwiek, juror konkursu, nie miał łatwej pracy. Ostatecznie zwyciężyła Noreena. Po konkursie spora część konwentowiczów udało się do Zahconowej knajpy, Złotego Jaja, na "integrację". ;) Ja i SJ szybko jednak wróciliśmy do szkoły, gdzie miała rozegrać się nocna sesja D&D. Miała, bo po skończeniu tworzenia kart postaci (a była to już godz. 3), zdecydowaliśmy się przełożyć sesje na rano. A póki co trzeba się było udać się na spoczynek - w końcu już za kilka godzin miał się rozpocząć ostatni dzień Zahconowego programu.

Niedziela, 7 września

Sir Jedi: Niestety koszmar stał się prawdą! Dziś dobiegał końca konwent Zahcon. Po standardowych czynnościach porannych wybrałem się na pierwszy niedzielny wykład tj. "Jak nie dogadamy się z kosmitami" autorstwa Doroty Guttfeld. Teraz wiem, że nie należy wysyłać w kosmos liczb, obrazków, a tym bardziej odbijać sygnałów od obcych, bo mogą opacznie zrozumieć własny komunikat "Czułki w górę". Od 10:00 w Empiku odbywało się spotkanie autorskie z Bartoszem Gryzkowskim, autorem "Piątego Anioła". Gdy wróciłem do szkoły, sesja D&D w końcu ruszyła, niestety obowiązki (pstrykanie zdjęć) spowodowały, że mogłem pograć tylko chwilę.

Mrozie: Niedziela zaczęła się dla mnie bodajże o 9 i w głównej mierze składała się z przygotowywanej od dnia poprzedniego sesji D&D, prowadzonej przez Selvana. Podczas gdy Jedi włóczył się po prelekcjach i spotkaniach autorskich, ja dopracowywałem swoją kartę postaci. Wreszcie, ok. godz. 10 rozpoczęła się sesja - drużyna z m.in. moim Krasnoludem w składzie, ruszyła na podbój Arcona Gate. Z racji tego, że Zahcon miał zakończyć się o 12:30, sesja była dosyć krótka i niewiele zdołaliśmy zdziałać. Kto wie, być może na kolejnych konwentach uda się ją rozwinąć?

Sir Jedi: SP 1 powoli się wyludniała, odjeżdżali kolejni uczestnicy, kończyły się ostatnie prelekcje i konkursy. Można ponarzekać, iż na niedzielę było mało zaplanowanych punktów programu, może dlatego część osób wyjechała w sobotę wieczór bądź w niedzielę o poranku. Wybiła godzina 12:30. Fani, którzy pozostali do końca zgromadzili się w szkolnej auli, aby wysłuchać mów końcowych, podziękowań i nieśmiałych deklaracji organizatorów imprezy dotyczących następnej edycji Zahconu w 2009 roku. W końcu ja i Michał spakowaliśmy się, pożegnaliśmy i rozjechaliśmy, każdy w innym kierunku.

Mrozie: O 12:30 Zahcon 2008 przeszedł do historii. Bagaż na plecy i au revoir Toruniu! Nie pozostało mi nic innego jak zakupić na drogę trochę słynnych toruńskich pierników i udać się na pociąg. Po fantastycznym (i to dosłownie) weekendzie, czas wrócić do szarej rzeczywistości.

Sir Jedi: Teraz trzeba silnie trzymać kciuki za następną edycję Zahconu. Miejmy nadzieje, że zobaczymy się za rok!

Mrozie: W rzeczy samej. :) Na koniec przydałoby się jeszcze słowo podsumowania. Zahcon 2008 z pewnością nie był imprezą w 100% udaną, ale wydaje mi się, że pozytywów było znacznie więcej niż negatywów. Był to mój pierwszy konwent, jednak z pewnością mogą stwierdzić, że nie żałuje weekendowej wycieczki do Torunia i na pewno przez jakiś czas będę ją jeszcze wspominał. Mam nadzieję, że za rok konwent również się odbędzie, w jeszcze szerszym gronie i przy jeszcze lepszej organizacji. Tego sobie i wszystkim "orgom" życzę. :)



Plusy:

  • Bardzo tania wejściówka
  • Bogaty i zróżnicowany program
  • Miła i kompetentna obsługa imprezy
  • Wzorowy informator konwentowy zawierający wszystkie ważne informacje
  • Fragment powieści dla każdego uczestnika
  • Konwent obywał się również na terenie ruin zamku krzyżackiego
  • Zniżki (niewielkie, ale jednak) w knajpach konwentowych
  • Jeden z baaaardzo niewielu konwentów stricte fantastycznych w województwie kujawsko-pomorskim (e, to wcale nie plus ;) - Mrozie)
  • Przejrzysta strona internetowa
  • Minusy:

  • "Ciężkie" warunki sanitarne
  • Brak oplakatowania miasta, mogły być problemy z trafieniem na miejsce z PKP lub PKS
  • Mało ciekawych planszówek w Games Roomie
  • Przydałaby się jeszcze jedna konsola z Tekkenem w Console Roomie, ponieważ był duży popyt na ten tytuł
  • Niewielkie (ale jednak) opóźnienia w niektórych punktach programu
  • Niewiele sesji RPG
  • Zobacz pełną galerię Zahconu 2008!

    Mrozie


    Opublikowano:


    Komentarze

    Ostrzeżenie

    Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

    Zaloguj się

    Nie zalecane na współdzielonych komputerach

    Szybsze logowanie

    Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.