Augs Lives Matter - burza w szklance wody czy faktyczny problem?

Niełatwo jest być PR-owcem Deus Ex: Rozłamu ludzkości. Kilka miesięcy temu Eidos Montreal i Square Enix rozpętały potężną burzę za sprawą inicjatywy Augment Your Pre-Order, która, mówiąc pokrótce, uzależniała zawartość gry w przedsprzedaży od ilości sprzedanych egzemplarzy. Ostatecznie akcję skasowano, ale niesmak pozostał. Teraz, kilka tygodni przed premierą Rozłamu ludzkości, internet znów stawia PR-owców gry w negatywnym świetle. I to wszystko za sprawą rzeczy tak niewinnej jak publikacja kilku szkiców koncepcyjnych.

Świat w 2029 r.

Wszystko zaczęło się od dość interesującej akcji promocyjnej. Kilka dni temu Eidos Montreal opublikowało szereg szkiców koncepcyjnych, które prezentowały wizje najbardziej znanych na świecie miast w 2029 r. Data nie jest przypadkowa. Dwa lata wcześniej miał miejsce incydent, który był osią fabuły Buntu ludzkości, czyli poprzedniej odsłony serii. W efekcie ludność na całym świecie podzieliła się na "czystych" obywateli, którzy nie posiadali żadnych cybernetycznych modyfikacji, oraz grupę zwaną potocznie "Augs", czyli ludzi o ciałach "ulepszonych" różnoraką technologią. Szkice miały zatem pokazać świat przyszłości: z jednej strony piękny, nowoczesny, gdzie znane nam zabytki łączą się w przestrzeni z architekturą futurystyczną, lecz z drugiej strony wewnętrznie podzielony na "tradycyjnych" ludzi oraz coraz silniej dyskryminowanych posiadaczy cybernetycznych modyfikacji.

Galeria obrazów jest naprawdę imponująca (wszystkie dzieła możecie obejrzeć tutaj). Na szkicach przedstawiono Paryż, Barcelonę, Berlin, Kolonię, Londyn, Blackpool, Rio de Janeiro, Sztokholm i Moskwę. Kontrowersję wywołał ten ostatni obraz (przedstawiamy go poniżej), bowiem wśród ścierających się z rosyjską policją demonstrantów pojawił się transparent o dość osobliwym przekazie: "Augs Lives Matter".

Gry cRPG - Pod lupą - Augs Lives Matter - burza w szklance wody czy faktyczny problem? - Moskwa 2029

Każdy, kto na co dzień śledzi wydarzenia na świecie, z pewnością nie ma problemu ze skojarzeniem hasła z ruchem czarnoskórych obywateli Stanów Zjednoczonych "Black Lives Matter" (BLM). Inicjatywa afro-amerykańskich aktywistów powstała w 2013 r., gdy sąd uniewinnił George'a Zimmermanna, odpowiedzialnego za zastrzelenie czarnoskórego nastolatka Treyvona Martina. Postawa członków BLM oraz ich działalność polityczna dolały oliwy do i tak zaognionej debaty publicznej na temat rasizmu w Stanach Zjednocznych - problemu, z którym nigdy sobie do końca nie poradzono. W związku z powyższym stworzenie analogicznego ruchu w ramach kampanii promocyjnej nowego Deus Ex-a wywołało oburzenie niektórych dziennikarzy i producentów gier.

(Nie)przypadkowa analogia

Jako jeden z pierwszych projekt skrytykował Austin Walker, red. nacz. Vice Gamer.

 

Jezu. To nie jest tak, że Deusowe "AugsLivesMatter" nie stanowi sztuki. Tu chodzi o to, że jego status nie chroni go przed krytyką, a wręcz zachęca do niej - napisał na Twitterze. Reakcja na to, jak gra radzi sobie z polityką w sferze marketingu była sceptyczna, ponieważ na zaufanie trzeba sobie zapracować, a to nie miało miejsca. Nawet jeśli pozostawić na boku próbę dokonywania politycznych analogii, to sposób przedstawiania cyberpunku w Deus Ex: Buncie ludzkości pozostawił mi sporo do życzenia, i to pomimo że bardzo lubię tę grę - kontynuował.

Walkerowi wtórował pracownik BioWare'u, Manveer Heir.

Wielu innych producentów gier komputerowych nie posiada dostatecznie dużo różnorodności, ale gdy pier**lisz wszystko przez zawłaszczenie sobie BLM, zasługujesz na to, by to głośno wykrzyczeć - napisał.

Wielu fanów nie zgodziło się z Heirem, lecz on sam zaangażował się w mocną wymianę zdań z Andre Vu, dyrektorem wykonawczym marki Deus Ex. Co ciekawe, ten ostatni utrzymuje, że przedstawiona na obrazie analogia jest... zbiegiem okoliczności.

 

Rzecz w tym, że zarzuca się nam, iż wypromowaliśmy nasz produkt na bazie ostatnich wydarzeń, co nie miało miejsca - odparł Vu. Czy wiecie, że pisaliśmy historie do DX-a przez ostatnie cztery do pięciu lat? Łatwo jest jednak od razu przeskoczyć do wniosków.

I sprawa być może rozeszła się po kościach, gdyby nie fakt, że głos zabrał sam autor grafiki. Nivanh Chanthara przyznał, iż nawiązanie do BLM nie było przypadkowe.

Science Fiction jest jednym z najlepszych sposobów na opisywanie problemów społecznych. Tutaj mówimy o rasizmie, segragacji i apartheidzie - skomentował grafik Eidos Montreal. Nie zawłaszczam niczego. Rzucam nieco więcej światła na ten ruch. Tak samo w X-Menie użyto czarnej segregacji.

Temat zbyt delikatny

Bez względu na to, jakie były intencje pracowników studia (złaszcza jego marketingowców), nie można oprzeć się wrażeniu, że przedstawienie rasizmu w grach jest dla środowiska producentów i graczy z Ameryki Płn tematem bardzo delikatnym. Szczególnie, gdy dotyczy czarnoskórej części obywateli. Z pewnością wielu z nas ciągle pamięta o larum, jakie podniósł swego czasu z Tayriq Moosa portalu Polygon, narzekając na brak afro-amerykańskich bohaterów w świecie Wiedźmina 3; a przecież każdy z nas doskonale wie, że problem rasizmu jest jednym z najczęściej podejmowanych w grach CD Projekt RED!

Oczywiście mieszanie polityki i marketingu niemal zawsze stanowi mieszankę wybuchową, bez względu na kontekst przekazu. Nie wydaje mi się jednak, by obraz Nivanha Chanthary przekroczył granicę dobrego smaku, a temperatura debaty, jaka rozgorzała nad tym konkretnym przypadkiem, to raczej efekt wieloletniego kultu poprawności politycznej w Stanach niż faktycznego problemu.

A jak Wy sadzicie?


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.