Decathexis - Łukasz Śmigiel - Recenzja

Łukasz Śmigiel zadebiutował zbiorem opowiadań grozy "Demony", który ukazał się nakładem wydawnictwa Red Horse w roku 2008. Z tejże antologii pochodzi opowiadanie "Dekathexis", które zrobiło ogromną furorę wśród czytelników - autor został zasypany prośbami o rozwinięcie tej historii. W grudniu 2009 w księgarniach pojawiła się powieść "Decathexis" będąca początkiem sagi o losach Kirkegaardu – mrocznego państwa, w którym religią panującą jest Śmierć. Jak Śmiglowi udała się sztuka rozwinięcia dawnego pomysłu?

Głównym bohaterem książki jest Jon Pendergast, młody szef Inspektoratu. Jednostka ta zajmuje się szeroko pojętą kulturą pośmiertną, zaczynając od orzeczenia zgonu po obrządki pochówku włącznie. Cały Kirkegaard stoi u progu rewolucji mentalnej i religijnej, a Jon jest oczywiście jedną z ważniejszych person tego przewrotu. Pendergast oprócz licznych obowiązków związanych z urzędem, który piastuje, ma również mnóstwo problemów w życiu osobistym.

Już od pierwszych stron wyraźnie widać, że "Decathexis" to zlepek stylów i gatunków; na czoło wysuwa się kryminał, którego wyraźnie czuć tu najwięcej. Oprócz niego widać elementy horroru, powieści przygodowej, a nawet romansu. Klimat książki jest przesiąknięty duchem Arthura Conan Doyle'a, a młodego Pendergasta możemy śmiało nazwać uczniem Sherlocka Holmesa. Chociaż niekiedy "Decathexis" jest promowana jako powieść z elementami steampunku, trudno doszukać się w niej krzty tej konwencji. Co prawda występują maszyny parowe, ale to jeszcze nie powód, by nazywać ją steampunkową. Miejmy nadzieję, że zmieni się to w kolejnej części sagi.

 

Ważnym elementem są sprytnie przemycone rozważania na temat tanatologii i tanatopraksji. Obie dziedziny zajmują się w większym lub mniejszym stopniu ciałami zmarłych. Autor prezentuje nam różnego rodzaju sposoby na sprawdzanie, czy ciało jest żywe czy martwe, oraz najwymyślniejsze sposoby pochówku i obrzędy z tym związane. Bogactwo polskiej tradycji związanej ze śmiercią jest naprawdę imponujące, a Śmigiel w swojej powieści doskonale to wykorzystał.

Język, jakim posługuje się autor, jest naprawdę bardzo przyjemny. Zgrabnie poukładane słowa tworzą bardzo przejrzyste i jasne zdania. Styl Śmigla mocno wyewoluował od czasów wspomnianych "Demonów" – jest teraz znacznie bardziej dojrzały i rozbudowany, dzięki czemu jego najnowszą powieść czyta się bardzo dobrze. Warto zwrócić uwagę na obszerne wątki poboczne całej historii, które pokazują ścieżkę głównej fabuły z różnych perspektyw. Świetny zabieg literacki, niestety jeszcze rzadko spotykany w polskiej fantastyce. Trzeba też podkreślić, że końcówka jest bardzo zaskakująca i mocno winduje poziom całej książki.

Na pochwałę zasługuje również oprawa powieści. Niewielka objętościowo (255 stron) książka jest wyposażona jest w okładkę ze skrzydełkami oraz czarno-białe, klimatyczne szkice autorstwa Agaty Cholewy. Koszt tej pozycji to przeciętne dwadzieścia dziewięć złotych. Cena jest więc jak najbardziej rozsądna.

"Decathexis" to powieść różnorodna, łącząca w sobie wiele gatunków i konwencji, ubrana w ciekawy styl, pełna postaci drugoplanowych i wątków pobocznych. Ponadto jest okraszona całą masą ciekawostek z zakresu tanatologii i tanatopraksji. Śmigiel udowodnił, że potrafi rozwinąć ciekawy pomysł z opowiadania w niebanalną powieść, będącą dodatkowo zalążkiem interesująco zapowiadającej się sagi. Książkę mogę śmiało polecić fanom kryminału, horroru oraz coraz popularniejszego New Weird. Serdecznie zachęcam do lektury.


Sir Jedi


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.