Pół króla (wyd. 2023) - Joe Abercrombie - Recenzja

Nazwisko Abercrombie pada w zasadzie każdej z rozmów, jakie prowadzę ze znajomymi na temat fantastyki, ale tak się dziwnie składa, że sam nigdy nie miałem okazji po jego twórczość sięgnąć. Peany głoszone na temat dzieł Brytyjczyka odniosły jednak wreszcie skutek i postanowiłem nadrobić zaległości. Wszelako traf chciał, że jako pierwsza w moje ręce nie wpadła Trylogia Obłędu czy Pierwsze Prawo, lecz… powieść dla młodzieży.

Pół króla rozpoczyna trzytomowy cykl pt. Morze Drzazg. Głównym bohaterem jest Yarvi, chłopiec, który w wyniku nagłego splotu (nie)szczęśliwych okoliczności z dnia na dzień został władcą… co wbrew pozorom wcale nie było dla niego spełnieniem najskrytszych marzeń. Młodzieniec jest bowiem osobą niezwykle skrytą, stroniącą od ludzi, nakierowaną bardziej na własne emocje i spędzającą całe dnie z nosem w książkach. Dodatkowo zupełnie nie radzi sobie z własną niepełnosprawnością, a w zasadzie sposobem, w jaki reaguje na nią otoczenie. Liczne szykany, drwiny i ciągłe wytykanie palcami sprawiły, że Yarvi zupełnie nie wierzy w siebie… a skoro tak, jak mają uwierzyć w niego poddani? Któż chciałby podążać za słabeuszem?

Jak widać Abercrombie postanowił skorzystać z typowego dla prozy młodzieżowej wątku „społecznego wyrzutka”, kogoś regularnie odtrącanego i pozbawionego zrozumienia, kto w pewnym momencie przełamuje swoje ograniczenia i zaczyna dostrzegać, że niedobory fizyczne wcale nie muszą go definiować i choć niektóre ścieżki życia są przed nim w oczywisty sposób zamknięte, świat ma mu do zaoferowania wiele innych możliwości, zaś szacunek zdobywa się nie tylko silnym ramieniem, ale i sprawnym umysłem. Nie da się ukryć, że niezbyt to oryginalne, ale zrozumiałe, bo dostosowane do odbiorcy docelowego. Powiedzmy sobie szczerze, że nastolatek, który siedzi z nosem w książkach najprawdopodobniej nie jest królem imprez i wyczynowym sportowcem. Naturalnie nie można generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka, lecz założenie, że spora część czytelników doskonale zrozumie, co przeżywa bohater, nie wydaje się szczególnie karkołomne. Nie piszę tego, by kogokolwiek napiętnować, z doświadczenia rozumiem po prostu, że utożsamienie się z bohaterem jest w podobnej sytuacji banalnie proste, a to już połowa sukcesu.

 

Powyższy wywód natury… hm… psychologiczno-społecznej nie ma na celu przygotować was na to, że Pól króla to tylko i wyłącznie dzieło ku pokrzepieniu serc nieletnich introwertyków. Owszem, to też, ale Abercrombie popełnił po prostu ciekawą, lekką i przyjemną książkę przygodową. Narracja jest dość prosta i jednowątkowa, zgoda, próżno tu też szukać mroku, który jakoby charakteryzuje „typowe” dzieła Brytyjczyka. Mam świadomość, że w Polsce powiedzenie o czymś „powieść młodzieżowa” wciąż jest jeszcze pocałunkiem śmierci, ponieważ nasi rodacy z jakiego powodu zdają się uciekać na sam dźwięk tych słów, zwłaszcza ci, którzy zainteresować powinni się w pierwszej kolejności. Zapewne wynika to trochę z tego, że autorzy celujący w ten segment rynku, mają często skłonności do taniego moralizowania i płytkich wątków romansowych. Abercrombie choć również wkracza do tej rzeki, robi to z gracją i wyczuciem, zatem śledząc przygody Yarviego oczami nie będzie przewracał nawet dorosły czytelnik. Mówiąc obrazowo to trochę jak… czytanie Hobbita z dodatkiem odrobiny juchy. Niby nie jest to Władca Pierścieni, da się wyczuć uproszczenia, ale i tak się człowiek dobrze bawi.

W moim przypadku na tyle dobrze, że niecałe 400 stron pochłonąłem błyskawicznie i mam ochotę na więcej. Swoją drogą po „dorosłego” Abercrombiego też będę musiał kiedyś sięgnąć…


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.