Pół wojny (wyd. 2023) - Joe Abercrombie - Recenzja

Kolejny raz przyszło mi zmagać się z największą zmorą wszelkiej maści pismaków. Nie mówię tu bynajmniej o nowej powieści Abercrombiego, ta jest całkiem niezła, ale konieczności recenzowania trzeciego tomu jakiejś serii. Jakże tu bowiem rzec coś odkrywczego, skoro zainteresowani doskonale wiedzą już, czego się spodziewać, a nowicjusze i tak powinni zacząć od początku? No nijak. Jedyne, co przychodzi do głowy, to próba odpowiedzi na pytanie, czy autorowi udało się utrzymać dotychczasowy poziom.

Wojna o Morze Drzazg zbliża się do kulminacyjnego momentu. Budowane przez Ojca Yarviego sojusze mają wreszcie okazję zaprocentować i uzasadnić włożony w ich tworzenie trud. Armie Najwyższego Króla nie zamierzają wszakże biernie obserwować poczynań kalekiego mędrca i wyprowadzają uderzenie wyprzedzające. Jego ofiarą pada ojczyzna Skary, młodej księżniczki, a zarazem jedynej ocalałej z wielkiego pogromu. Dziewczyna nie zamierza pogrążać się w rozpaczy i choć poplecznicy Yarviego zawiedli jej zaufanie, podtrzymuje obowiązujące traktaty… nie ma wszak innego wyjścia, jeśli chce uratować resztki swego królestwa.

Jak na ostatni tom trylogii, akcja Pół wojny rozpoczyna się dość ślamazarnie i przez pierwsze 100-150 stron stopniowo zaznajamia czytelnika z nową bohaterką. Z jednej strony robi to w typowym dla Abercrombiego stylu, więc nie ma powodów do narzekania, z drugiej nie da się ukryć, że myśli krążą gdzieś wokół tego, że chciałoby się wreszcie przejść do konkretów. Kiedy do tego dochodzi… cóż, sporo się dzieje. Nie zawsze są to rzeczy zaskakujące, pewna przewidywalność jest zresztą cechą całej trylogii, ale bywa, że fabuła skręca na chwilę w nieoczekiwaną stronę, brutalnie przetasowując gamę obecnych na scenie bohaterów. Część powraca z niebytu, inni zaś w ów niebyt się staczają – bywa że w o wiele mniej spektakularny sposób, niż można by się spodziewać. Z tego ostatniego nie czynię bynajmniej autorowi zarzutu – fakt, że znana osoba schodzi z padołu łez nieco na uboczu, miast w typowym dla fantastyki blasku reflektorów jest całkiem odświeżający. Słowem: na zawał nikt raczej z ekscytacji nie zejdzie, ale jakieś niespodzianki od czasu do czasu się trafiają.

 

Jak wypada nowa bohaterka? Poprawnie, rzekłbym. Brak jej ujmującej zadziorności Zadry, więc trudniej ją z miejsca polubić, ale, jak to mówią, „zyskuje przy bliższym poznaniu”. Podobnie jak niegdyś Yarvi, dziewczyna jest personifikacją problemu gwałtownego dorastania do roli, na którą zupełnie nie była gotowa. Abercrombie pochylił się za jej pośrednictwem także nad fasadowością władzy, koniecznością robienia dobrej miny do złej gry i przykrywania własnej niekompetencji, strachu czy wątpliwości pod wykutą na potrzeby gminu maską. Dla dorosłego czytelnika ten mechanizm to żadna niespodzianka, ale młodzież, do której cały cykl jest wszakże głównie kierowany, powinna wziąć sobie te nauki do serca: na pewno się przydadzą. Jeśli nawet nie na tronie (choć gdyby jednak czytali nas przyszli królowie lub królowe, pamiętajcie o biednym Murkym!), to z pewnością w życiu zawodowym: czy to jako pracownik, czy szef. „Zachowuj się jak królowa, a w oczach ludzi staniesz się królową” – mniej więcej tak by to pewnie ujęła doradczyni Skary. Wspomnieć wypada też o „starszych” postaciach, bo wiele z nich przechodzi dość drastyczną przemianę i pokazuje oblicza, o które mało kto by je wcześniej podejrzewał...

Pół wojny trzyma mniej więcej ten sam poziom, co cały cykl Morze Drzazg – to przyzwoita, lekkostrawna powieść przygodowa, która nie zostanie może w waszych umysłach na dłużej, ale przelatując przez nie, zostawi przynajmniej po sobie dobre wrażenie, a to więcej niż można powiedzieć o sporej części konkurencji.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.