Błędny rycerz - Anthony Reynolds - Recenzja

Na wspomnienie o genialnym systemie RPG Warhammer Fantasy Role Play tysiące graczy na całym świecie odpowiadają ciepłym uśmiechem. Od momentu utworzenia Starego Świata, w którym toczy się akcja systemu WFRP, powstało wiele książek bezpośrednio z nim związanych. Najpopularniejszymi nacjami wybieranymi jako przedmiot powieści są nowożytne Imperium oraz nikczemny i siejący spustoszenie Chaos. Anthony Reynolds od samego początku swojej kariery trzymał się twardo Warhammera, tworząc dzieła związane z wyżej wymienionymi frakcjami. Nietrudno też trafić na książki przenoszące nas daleko w przyszłość, do świata Warhammer 40.000, w którym autor odnalazł kolejne możliwości do napisania powieści. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie, gdy przypadkiem natknąłem się na tytuł, który w tej recenzji chciałbym wam przedstawić. "Błędny Rycerz" to już nie Imperium, nie Chaos, lecz rycerska Bretonia, będąca odwzorowaniem feudalnej, średniowiecznej Francji.

Za Bretonię! Za honor!

Błędny Rycerz Anthony'ego Reynoldsa przenosi nas do Królestwa Bretonii, zarządzanego przez szlachtę, na czele z królem Louenem Leoncourem. Prolog wprowadza nas w tajemniczy mroczny klimat, panujący w Starym Świecie, gdzie siła jest prawem, a przemoc i groza to główny atut w każdej dyskusji - typowy dla Warhammera schemat uniwersum nie został ani odrobinę naruszony. Głównymi bohaterami są dwaj młodzi rycerze, synowie Lutheure'a z Garamont, kasztelana prowincji Bastonne. Calarda i Berelisa, tak jak innych błędnych rycerzy, wezwano do Bordeleauxe, które zostało najechane przez hordy zielonoskórych bestii, takich jak gobliny i orkowie. Wielki to honor dla rycerza stanąć do boju w obronie ojczyzny, dlatego też młodzieńcy z entuzjazmem wybierają się na wyprawę do okupowanych ziem wraz z oddziałami chłopskich żołnierzy, swoim nauczycielem walki Guntharem oraz innymi rycerzami Bastonne. Siły zielonoskórych okazują się jednak niewielkie, a prawdziwe niebezpieczeństwo dopiero czeka, by powalić dzielnych rycerzy Bretonii na kolana i zabrać ich do krainy Morra, boga śmierci i zmarłych.

 

Powieść jest wielowątkowa. Natrafiamy tutaj na historię przedstawiciela kasty chłopów – Chloda, który walczy o każdy kęs strawy, dzieje miłości lorda Calarda do lady Elisabeth, rywalizację rodu Garamont z rodem Sangasse oraz wiele pomniejszych wątków, które wraz z postępem fabuły powoli łączą się z rdzeniem powieści. Warto zauważyć jak autor dokładnie odwzorował panujące w systemie feudalnym obyczaje – nic nie znaczące, biedne chłopstwo służące bogatej, pełnej godności kaście szlacheckiej.

Bohaterów występujących w książce jest wielu i wszyscy posiadają własne cechy osobowości, upodobania i zachowania. Lojalny i oddany sprawie rycerz Calard, rozmiłowany w alkoholu i kobietach, jego brat Berelis, starszy, doświadczony mistrz broni Gunthar, zawzięty i przebiegły Molaric z rodu Sangasse, dumny dowódca wojsk Bretonii baron Montcadas, daleki kuzyn władcy królestwa Imperium, Dieter, który przybył do krainy rycerzy jako dyplomata. To tylko niektóre z postaci, na które się natkniemy przy lekturze. Wszyscy bohaterowie sprawiają, że książka jest żywa, a posunięcia poszczególnych postaci są niekonwencjonalne i często trudne do przewidzenia. Natkniemy się także na postaci związane z historią królestwa i jego obyczajami. Chociażby opisywany przez bohaterów Gilles Zjednoczyciel – założyciel Bretonii, Reolus, jeden z Rycerzy Graala, który powalił mnie na kolana swoją otoczką heroizmu i oddania ojczyźnie.

Wszystko to napisane przyjemnym, prostym językiem. Plastyczność opisu zachowania bohaterów w połączeniu z indywidualnym charakterem każdej postaci i zgrabnie poprowadzonymi dialogami, czynią ich bardzo mocnym punktem dzieła. Po zamknięciu książki wiedziałem na pewno, że pozostaną w mojej pamięci na długo. Świat otaczający bohaterów jest równie wspaniały, dzięki zgrabnie ułożonym opisom, nie pozwalającym zgubić się w sytuacji, w jakiej postawił bohaterów autor. Największe wrażenie jednak wywarły na mnie przedstawione bitwy i starcia. Zadane obrażenia, ciosy jakie wymierzali sobie przeciwnicy, bitewny zgiełk oraz towarzyszące temu uczucia, zapach, reakcje bohaterów i otaczającej przyrody. Autor opisał wszystko co do szczegółu, nie pozwalając czytelnikowi na domysły i niedopowiedzenia. Dzięki temu nietrudno sobie wyobrazić w jakiej sytuacji byli ścierający się z hordami wojownicy. Strach i euforia, przy czytaniu, były prawie namacalne.

Zarówno wątki poprowadzone w "Błędnym Rycerzu" jak i ich rozwiązania, zaskoczą nie raz nawet największych weteranów literatury fantastycznej. Powieść zachwyciła mnie już od pierwszej strony i uczucie zachwytu utrzymało się do samego końca. Nie jest to tytuł, który po przeczytaniu odkłada się na półkę, by o nim zapomnieć - ja z pewnością jeszcze do niego wrócę. Wiele osób oburzyłoby się, gdy określiłbym powieść Anthony'ego Reynoldsa mianem wspaniałego dzieła, jednak osobiście, nie mogę się o nim wyrazić inaczej. "Błędny Rycerz" jest powiewem naturalnej świeżości pośród książek osadzonych w systemie Warhammer Fantasy Role Play. Jest czymś czego mu brakowało i mam nadzieje, że na tym jednym tytule się nie skończy. Powieść z pełną świadomością polecam fanom Warhammera, osobom gustującym w klimacie średniowiecznego feudalizmu, osobom, które dopiero zaczynają przygodę ze Starym Światem i wszystkim tym, którzy szukają czegoś nowego.


MG_Wolferin


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.