Domofon - Zygmunt Miłoszewski - Recenzja

Domofon Zygmunta Miłoszewskiego to książka, której wydanie przeszło kilka lat temu raczej bez echa, za to okraszone niezbyt pochlebnymi recenzjami. Powieść ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B. z okładką poniekąd odpowiadającą zawartości i przedstawiającą książkę jako „pełen czarnego humoru thriller.” Nie wiedzieć czemu zatem recenzenci spodziewali się po niej czegoś innego. Być może właśnie dlatego jeden z nich wręcz zarzucił książce, że... jest horrorem, zamiast pozostać szanującą się powieścią obyczajową, na którą miała zadatki. Gdyby jednak nie ten zarzut, prawdopodobnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by po tę powieść sięgnąć.

Domofon w rzeczy samej jest horrorem, ponadto sprawnie napisanym, co niestety wciąż rzadkie w naszej rodzimej literaturze grozy. Akcja powieści toczy się w bloku mieszkalnym na warszawskim Bródnie. Osadzenie wydarzeń w swojskich klimatach należy do zalet tej książki, doskonale wpisując się w stwierdzenie Jarosława Grzędowicza, że horror, by naprawdę poruszyć, wymaga realizmu. Blokowiska to wszakże rzeczywistość wielu z nas - żyjemy obok siebie, ale nie razem, stłoczeni jak mrówki, jednak zupełnie odlegli. Poza tym blok jako miejsce akcji fanom gatunku od razu może skojarzyć się ze wspaniałym Darkwater.

Bohaterów powieści, mieszkańców wyżej wspomnianego budynku, łączą właśnie takie pseudorelacje. Każdy jest sam ze swoimi problemami i tajemnicami. Bohaterowie nie wiedzą zbyt wiele o sąsiadach i, jak się okaże, nic o miejscu, w którym żyją. Straszna i niechlubna przeszłość budynku na Bródnie sprawi jednak, że będą musieli odkryć znacznie więcej, niż by chcieli, także o sobie samych.

 

Można powiedzieć, że Domofon to swego rodzaju Polaków portret własny. Znajdziemy tu ciekawe postaci, które na wiele sposobów wzbogacają akcję, m.in. wprowadzając elementy humoru, zaskoczenia, czasem refleksji. W tym miejscu należy zatem zgodzić się ze wspomnianą na początku recenzją - Domofon sprawdziłby się jako powieść czysto obyczajowa. Tło psychologiczne bohaterów jest pogłębione, ich życiorysy rozbudowane i dopasowane do polskiej rzeczywistości. I tak w Domofonie spotkamy m.in. dziennikarza przechodzącego problemy małżeńskie, młodego chłopaka wiecznie skłóconego z rodzicami i rozmiłowaną w Janie Pawle II starszą panią. Wszystkie te postaci będą musiały razem wystąpić przeciwko złu, które obudziło się w ich bloku.

Jeśli chodzi o elementy grozy w powieści Miłoszewskiego, zawiera ona momenty jeżące włosy na głowie z najbardziej nastrojową sceną w windzie, zaopatrzoną nie tylko w poruszające wyobraźnię efekty wizualne, ale i... zapachowe. Niestety, choć sprawnie skonstruowane i przywodzące na myśl filmy azjatyckie, są to jedynie momenty, straszenia mogłoby być więcej. Zamiast tego autor serwuje nam zestawy zagadek, które rzeczywiście mogą zainteresować oraz stosuje chwyty w stylu Shyamalana. Tradycja horroru została wykorzystana umiejętnie, gładko splata się z tłem obyczajowym i sprawia, że sami zaczynamy się czuć jak bohaterowie tej opowieści.

Warstwa literacka nie pozostawia nic do życzenia, pan Miłoszewski grafomanem nie jest, pisze bardzo dobrze, nie zanudza, potrafi i przestraszyć, i rozbawić nie niszcząc jakże istotnego nastroju tajemniczości. Domofon to całkiem przyzwoita powieść grozy, niesłusznie skrytykowana w tak wielu źródłach, przez co niejeden wielbiciel horroru stracił już kilka godzin zabawy na dość wysokim poziomie.


mangusta


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.