Namiestniczka. Księga I - Wiera Szkolnikowa - Recenzja

Wiera Szkolnikowa jest stosunkowo świeżą postacią na światowej scenie powieści fantastycznych. Młoda, 30-letnia pisarka o słowiańskim pochodzeniu dała się poznać szerokiej publiczności głównie za sprawą trylogii osadzonej w autorskim świecie Imperium Anryjskiego. Jej pierwszy tom, pod tytułem Namiestniczka, ujrzał światło dzienne w roku 2010. Rok później pojawił się także w Polsce.

Główną bohaterką książki jest Enrissa, tytułowa namiestniczka. Młoda kobieta oprócz dźwigania na swych barkach ciężaru zarządzania państwem i podejmowania trudnych, brzemiennych w skutki decyzji, każdego dnia zmaga się z własną naturą i zwykłymi ludzkimi marzeniami. Bezlitosne obyczaje i prawa nakazują jej bowiem dotrzymywać małżeńskiej wierności kamiennemu posągowi króla Eliana. Wierzy się bowiem, że któregoś dnia władca powróci na tron. Namiestniczka jest jedynie jego tymczasową zastępczynią i formalną żoną. Legenda zdążyła się już jednak pokryć grubą warstwą kurzu. Od momentu zaginięcia Eliana Imperium rządziło już 31, skazanych na wieczne dziewictwo i poskramianie porywów serca, kobiet. Gdyby tego było mało, elfi posłowie donoszą Enrissie o zaginionej księdze, przepełnionej wielką mocą. Powiadają, że jeśli przeczyta ją ósma osoba, Imperium obróci się w perzynę, a na ziemię zstąpi Ared, pradawne wcielenia zła...

Historia opowiedziana w publikacji Szkolnikowej nie zachwyca. Początkowe zainteresowanie postacią Enrissy szybko mija, ustępując miejsca sztampowemu do bólu światowi. Chwiejące się w posadach ludzkie imperium nękane najazdami barbarzyńców, mieszkający w odosobnionych, magicznych lasach elfowie, podstępny zakon magów i ponura przepowiednia o upadku świata i powrocie mrocznego boga. Słowem - klepany od wielu lat standard gatunku. Co gorsza, autorka wprowadza nas w kolejne wydarzenia w ślamazarny, usypiający sposób, marnując potencjał pałacowych intryg i skomplikowanych rodzinnych koneksji, z których składa się w zasadzie cała książka (walk nie uświadczy się tutaj prawie wcale). Pozytywne wrażenia wywiera jedynie ostatnie 50 stron publikacji, autorka wyraźnie nabiera wiatru w żagle, pokazując, że ma jednak potencjał. Szkoda tylko, że ujawnia go tak absurdalnie późno.

 

Styl Wiery Szkolnikowej nie budzi zachwytu. Oprócz wymienionej wyżej tendencji do dłużyzn, powieść charakteryzuje się pruderią językowa. Wszystkie postaci mówią eleganckim, nienagannym językiem w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji. Cóż z tego, że większość z nich to szlachcice i lordowie, tak czy inaczej są przecież tylko ludźmi i jak każdej żywej, z grubsza inteligentnej istocie, powinno zdarzać się szpetnie zakląć w chwili zagrożenia czy stresu. Co więcej, podobną tendencję przejawiają też z rzadka występujące w książce osoby z niższych sfer. Przemawiający w elegancki sposób koniuch czy służąca, mogą budzić na ustach uśmieszek politowania.

Publikacja została gęsto podzielona na krótkie, najwyżej kilkunastu stronicowe rozdziały. W rezultacie, budząca szacunek swą pokaźną objętością (825 stron) książka, składa się ze 111 części. Zabieg ten znacząco ułatwia lekturę, pozwalając zasiadać do Namiestniczki w krótkich chwilach np. podczas podróży komunikacją miejską.

Na szczęście nie wszystkie elementy powieści są złe. Należy mocno pochwalić kreowane przez Szkolnikową postaci. Wiele z nakreślonych przez nią person budzi szacunek skomplikowaną, wieloaspektową osobowością. Nie uświadczy się tu bowiem jednowymiarowych charakterów. Nie ma istot wyłącznie dobrych, albo złych do szpiku kości. Za przykład niech posłużą, splątani rodową klątwą, książę Innuon i jego siostra bliźniaczka Ivenna. Połączone grzeszną miłością rodzeństwo musi działać wbrew własnym uczuciom, podporządkowywać się bezlitosnym wymogom świata. Myliłby się jednak ten, kto założyłby, że wątek ten to nic innego jak przemodelowana odrobinę wersja wielokrotnie wałkowanego schematu. Autorka potrafiła nadać wydarzeniu głębi, pokazać jak wymienione postaci ranią się wzajemnie, gdyż nie potrafią sobie poradzić z własnymi emocjami. Ten aspekt książki budzi szczery podziw i jest ze wszech miar wart polecenia.

W ostatecznym rozrachunku powieść wypada niestety blado. Należy się poważnie zastanowić, czy dobrze nakreślone postaci wynagrodzą sztampowy świat i ślamazarną akcję. Jedno jest pewne - w tej cenie nie znajdzie się łatwo pozycji o tak imponującej objętości. Pozostaje nadzieja, iż objawiony na ostatnich stronach potencjał autorki rozkwitnie w pełni w kolejnych tomach trylogii, a do świetnych bohaterów dołączy żwawo i umiejętnie prowadzona akcja.


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.