Namiestniczka. Księga III - Wiera Szkolnikowa - Recenzja

Namiestniczka, sztandarowa trylogia rosyjskiej pisarki Wiery Szkolnikowej, miała ambicje stanąć w szranki o tytuł najlepszej opowieści łączącej klasyczną fantastykę ze światem politycznych kalkulacji i pałacowych intryg, ale z powodu bardzo przeciętnej jakości została dość szybko zapominana. Czy ostatni tom serii, opatrzony podtytułem Spadająca strzała, ma jakiekolwiek szanse, by odwrócić ten stan rzeczy?

Akcja powieści kontynuuje wątki rozpoczęte w Dzieciach pogranicza. Imperium Anryjskie doczekało się wreszcie powrotu legendarnego króla-elfa, Eliana. Nie nastąpił jednak bynajmniej powszechnie oczekiwany wiek dobrobytu i rozkwitu. Przeciwnie, monarcha nie stroni od wprowadzania gwałtownych, nieprzemyślanych reform, co powoduje daleko idącą destabilizację państwa. Grafowie pogranicza zaczynają się buntować, a ich poddani głodują. Coraz szerzej upowszechniają się plotki, jakoby król miał stanowić ucieleśnienie Bestii, która według legend ma przygotować świat na nadejście Areda - utożsamianego z czystym złem boga postępu technologicznego.

Fabuła trzeciej części Namiestniczki nie zachwyca. Jej największym mankamentem jest zabójczo powolne tempo. Szkolnikowa to niekwestionowana mistrzyni zbędnych dłużyzn - niejednokrotnie odniesiemy wrażenie, że lwia część opisów i postaci powstała tylko po to, by książka zyskała odpowiednią objętość. W założeniach powieść miała zapewne łączyć z pozoru odrębne wątki w jedną, spójną całość i przypominać nieco Pieśń lodu i ognia autorstwa R.R. Martina, ale Rosjance wyraźnie zabrakło odpowiednich umiejętności.

Samo zwieńczenie trylogii jest z kolei świetnym przykładem popadania ze skrajności w skrajność - do bólu typowa opowieść fantastyczna kończy się bowiem wydarzeniem, które bardziej pasowałoby do twardego science-fiction i pasuje tutaj niczym pięść do nosa. Po odłożeniu książki na półkę dość długo przyjdzie się nam zastanawiać, co też Szkolnikowej strzeliło do głowy – zabieg wypada bardzo sztucznie, a do tego nie wyjaśnia części istotnych wątków. Pewien dyskomfort powoduje także brak dodatku z drzewami genealogicznymi najważniejszych rodów. Autorka bardzo ochoczo wprowadza nowych bohaterów, a dodając do tego fakt, że od premiery drugiego tomu upłynęło sporo czasu, możemy natknąć się na problem z poprawną identyfikacją części postaci, co owocuje sporym chaosem.

Na pochwałę zasługuje natomiast ukazanie społeczno-politycznego wpływu zbyt drastycznych reform na wewnętrzną organizację państwa. Natychmiastowe wprowadzenie wolnego rynku, likwidacja cechów i karteli handlowych w rzeczywistości stricte feudalnej, szybko doprowadza do ekonomicznej katastrofy. Podobnie ma się sytuacja z transformacją sił zbrojnych – armia z dnia na dzień wyposażona w broń palną bez uprzedniego szkolenia i zaplecza dowódczego, nie dotrzyma pola tradycyjnej konnicy czy piechocie.

W ostatecznym rozrachunku trzeci tom Namiestniczki wypada bardzo słabo. Co prawda najwięksi fani prozy Szkolnikowej (wszyscy trzej) będą zapewne zadowoleni z możliwości spotkania znanych twarzy, ale pozostali otrzymają kolejną, niczym nie wyróżniającą się fantastykę z przewidywalną fabułą i absolutnie absurdalnym zakończeniem.

 


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.