Wojna Zombie - Max Brooks - Recenzja

Od początku XXI wieku ludzkość jest narażona na ataki różnych pandemii: SARS, ptasia i świńska grypa, AIDS. Ale czy zastanawiałeś się drogi czytelniku, co by było, gdyby Ziemię opanowała nieodwracalna choroba zwana zombizmem? Wybuchłaby wtedy Wojna Zombie…

Książka Maksa Brooksa „Wojna Zombie” jest refleksją nad genezą, przebiegiem oraz skutkami opanowania naszego globu przez żywe trupy. Pierwsze ogniwa choroby powstają w krajach trzeciego świata, najprawdopodobniej w skutek braku higieny, trudnych warunków mieszkalnych oraz biedy. Potem zaraza zatacza coraz większe kręgi. „Choroba” trafia do bogatych, północnych krajów. Zalewa największe metropolie naszego świata, dotyka w różny sposób każdego człowieka na Ziemi. Następstwa pandemii są przeróżne: brak rąk do pracy, „białe plamy” na mapach, brak zdatnej do picia wody czy rewolty wojskowe.

Narratorem całej historii jest pracownik ONZ, który rozmawia z wieloma osobami, które uczestniczyły na różnych płaszczyznach w walce z zombie. Książka ma formę reportażu, opowiadającego o upadku ludzkości i jej walce o przetrwanie w świecie zalanym przez nieumarłe potwory. Wśród rozmówców są: amerykańscy żołnierze, chińscy generałowie, kanadyjscy uciekinierzy, agenci Mossadu czy tybetańscy przemytnicy, dzięki czemu otrzymujemy różne punkty widzenia na Wojnę oraz jej następstwa. Rożne warstwy społeczeństwa muszą zmagać się z różnymi problemami; mieszkańcy slumsów są praktycznie rozszarpywani na strzępy, nie mając jakichkolwiek szans na przeżycie. Z kolei pracownicy wielkich korporacji lub gwiazdy show biznesu nie są wstanie przystosować się do nowych, postapokaliptycznych realiów.

 

Autor przedstawił w swojej książce przemyślaną koncepcję walki z problemem zombizmu oraz jej następstw. Wprawdzie samo uśmiercanie potworów nie jest nowatorskie – wystarczy uszkodzić ich mózg, na przykład strzelając w głowę, za to już wizja odbudowy Ameryki jest bardzo ciekawa i realistyczna. Brooks zaserwował nam również kilka zmian geopolitycznych oraz klimatycznych. Trudno znaleźć w tym „sprawozdaniu” jakieś typowe amerykańskie „głupawki”, nie jest to na szczęście pierwsza lepsza opowiastka o hordach zombie. Nie raz zaskoczą nas szczegółowe informacje na temat użytej broni, parametrów pojazdów czy opisy starć z zombie.

Na szczęście Brooks nie uległ modnemu ostatnio trendowi uczłowieczania potworów. W „Wojnie Zombie” znajdziemy prawdziwe, odrażające żywe trupy, które z tępą rozkoszą konsumują ostatki ludzkości. Wielu może się wydawać to wtórne i tendencyjne, jednak dzięki temu nie znajdujemy na kartach powieści żenujących dziwolągów, ale prawdziwe monstra z koszmarów.

Wydanie książki jest imponujące – najlepsze, jakie kiedykolwiek widziałem w swoim krótkim życiu! Każda spośród 500 stron „ocieka” krwią. Dodatkowo świetna okładka, duże marginesy i wyraźna czcionka – pozycja ta powinna uchodzić za wzorcową. Dzięki temu lepiej czuć klimat całej historii. Wydawnictwu Red Horse należą się ogromne brawa.

„Wojna Zombie” nie jest może perełką światowej literatury, ale zasługuje na pochwały. Opowieść jest skonstruowana bardzo dobrze i nietuzinkowo. Czyta się ją świetnie i szybko. Przygody kolejnych bohaterów naprawdę wciągają. Krążą plotki o nabyciu praw do ekranizacji powieści przez koncern Paramount Pictures. Jestem bardzo ciekawy, jak filmowcom uda się przenieść na duży ekran historię ludzkość po makabrycznej apokalipsie. Książkę mogę ze spokojnym sumieniem polecić fanom serii filmów „Żywych trupów” oraz „Resident Evil”. Oby tylko porady zawarte w książce nigdy nam się nie przydały.


Sir Jedi


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.