Trupojad. Nie ma ocalenia - Antologie - Recenzja

Literatura grozy. Z całą pewnością margines, jeżeli chodzi o pisarstwo i czytelnictwo w Polsce. Gdyby zapytać przeciętnego Polaka, o jakiegoś polskiego pisarza lub tytuł polskiej książki grozy, pewnie bezradnie rozłożyłby ręce. Tymczasem wydawnictwo Red Horse postanowiło wyjść naprzeciw tym, którzy po uszy pokochali fantastykę grozy i oddało w ich ręce dwutomową antologię polskiego horroru. Jednak Red Horse posunęło się do tego, że nie wydało opowiadań uznanych polskich pisarzy grozy takich jak: Jarosław Grzędowicz, Maja Lidia Kossakowska, Łukasz Orbitowicz czy Jacek Piekara. Niemalże wszyscy "współwinowajcy" tej dwutomowej antologii to całkowici debiutanci, jeżeli chodzi o papierowe wydawnictwa. Oczywiście ten zbiór opowiadań to przejście dla nich na wyższy poziom - wcześniej pisali "do szuflady" albo dla internetowych periodyków. Wśród autorów pierwszego tomu antologii polskiego horroru "Trupojad. Nie ma ocalenia" możemy znaleźć: prawnika, dziennikarza radiowego, lekarza, nauczyciela czy tegoroczną maturzystkę. Jak widać pisać każdy może; tym razem wyszło zdecydowanie DOBRZE. I na samym początku uprzedzam: jeżeli czujesz, że choć trochę jesteś normalny, lepiej TEGO nie czytaj...

Wstęp do "Trupojada" napisał wyżej wymieniony Jarosław Grzędowicz i z klasą pokazał, że wstęp może być równie ciekawy i pouczający, co reszta książki. Mi niestety przypadło napisać recenzję tej antologii, a jak wiadomo, jeżeli chodzi o zbiory opowiadań to można pisać za jednym zamachem o całej antologii - przeważnie wychodzi z tego niezrozumiała papka, a czytelnik nic konkretnego nie dowie się o danym tytule. Z drugiej jednak strony napisanie o każdym opowiadaniu mija się z celem, zresztą każda z tych 15 historii zasługuje, by opisać ją szerzej. Dlatego napiszę o tych, które szczególnie się wyróżniły, reszta niech będzie miłą niespodzianką.

Na samym początku warto wspomnieć o opowiadaniach dwóch (?) autorów ukrywających się pod następującymi pseudonimami: Tim Borys i Daniel Greps. Pierwszy z nich spłodził opowiadanie pod tytułem "Renowator", które według mnie jest najlepsze w całym zbiorze. Po jego przeczytaniu czułem nieprzyjemne dreszcze w kolanach. Jeżeli chcecie się przekonać, dlaczego, to zapraszam do lektury. "Pokój" autorstwa Daniela Grepsa trzyma w napięciu do naciśnięcia klamki, jednak odpowiedzi, które potem otrzymujemy psują jakość całego opowiadania, naprawdę szkoda, bo to opowiadanie bardzo dobrze się zapowiadało. Jednak trudno poprzestać na Borysie i Grepsie, inni autorzy też stanęli na wysokości zadania. Jakub Małecki i jego "Opowieść Oszusta" to prawdziwy majstersztyk, który porusza takie tematy jak: relacje między zakochanymi, hedonizm, rutyna życia codziennego czy otaczający nas konsumpcjonizm. Po przeczytaniu tej historii będziesz czytał wszystko, co jest napisane małym druczkiem! Innym świetnym opowiadaniem są "Melodie naszych sąsiadów" pióra Roberta Wieczorka o pozornie spokojnym życiu w bloku. Tak naprawdę nie wiesz, jakie tajemnice kryją twoi sąsiedzi zza ściany. Nie zauważysz również, kiedy przekroczysz cieniutką granicę między zdrowymi zmysłami, a szaleństwem. Grzechem byłoby zapomnieć o Piotrze Połubińskim i jego opowiadaniu "Z pamiętników obłąkanego grabarza: Trupojad". Historia ta przesiąknięta jest naprawdę czarnym humorem, który przeplata się makabrycznymi sytuacjami. Na domiar złego główny czarny charakter ma na imię... Miruś. Każdy z wyżej wymienionych utworów jest świetnie ułożony i opowiedziany. To istne perełki, a ich autorom wróżę sporą karierę, jeżeli chodzi o literaturę grozy.

 

Ciekawym zjawiskiem są bardzo młode panie, które chwyciły za pióro. Zarówno Aleksandra Zielińska jak i Alicja Getek dopiero co opuściły mury szkół średnich, a już potrafią straszyć i absolutnie nie chodzi tu o urodę, ale o wykreowane przez nie historie. Dzięki A. Zielińskiej cofniesz się do XIX-wiecznej Francji, gdzie poczujesz na sobie wzrok nie tylko czarnego kruka, natomiast po przeczytaniu "Cyklonu" A. Getek zastanowisz się, czy nadal chcesz palić papierosy. Oznacza to, że nie tylko "faceci po czterdziestce" mogą i umieją pisać. Nie wyróżniam obu pań tylko ze względu na wiek, ale również, dlatego że ich opowiadania mają swój niepowtarzalny klimat i przesłanie. Sama książka została wydana bardzo schludnie, obwoluta "ocieka" krwią, a z krótkich notek biograficznych dowiemy się więcej o autorze konkretnego opowiadania. Wskaźnik cena/jakość jest wysoki, ponieważ za niezbyt wygórowaną kwotę otrzymujemy obfitą porcję dobrej literatury grozy.

Źródłem hulającego na kartach tej książki zła nie są zombie, wampiry czy wilkołaki, ale ciemna strona ludzkiej duszy, która uśpiona wiele lat może raptownie się obudzić i przejąć kontrolę nad poczynaniami człowieka. Zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości, prędzej czy później odbiją się na życiu bohaterów ("Szczelina" Pawła Pietrzaka), a szczegóły, na które nie zwraca się uwagi mogą decydować o ludzkim życiu ("Prezent" Krzysztofa Gonerskiego). Ta książka to coś więcej niż zbiór horrorów. To zadziwiające studium na temat przewrotności człowieka i natury. Nie zawsze takiej, jak przedstawiana przez popkulturę czyli wspaniałej i pięknej. Czy potrafi przerazić nas zwykły urzędnik? Raczej nie. Ale jeżeli odkryjemy jego mroczne tajemnice, będziemy ze strachu uciekać, gdzie pieprz rośnie. Akcja większości opowiadań znajdujących się w "Trupojadzie" dzieje się w Polsce. Nieliczne wyjątki przenoszą nas do Stanów Zjednoczonych bądź (tak jak wspomniałem wcześniej) do Francji. To, co uderza najbardziej to realność miejsc, bohaterów i ich zachowań. Horrory stają się pewnym odbiciem realnego świata, ponieważ wilkołaki i tym podobne nie istnieją, a ludzie i ich makabryczne myśli i sekrety jak najbardziej. Ta antologia jest jak światełko w tunelu, może fantastyka grozy zostanie wyciągnięta z polskiego pisarskiego marginesu? Oby za parę lat książki Zielińskiej, Połubińskiego, Małeckiego czy "Borysa" sprzedawały się równie dobrze, co powieści Sapkowskiego, Ziemiańskiego czy Pilipiuka.

Zbiór opowiadań "Trupojad. Nie ma ocalenia" mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto po pierwsze: nie wierzy w możliwości polskich pisarzy grozy, po drugie horrory kojarzą mu się z krwawą jatką w stylu "Piątek, trzynastego XIII", a po trzecie nie chce rzucać się od razu na głęboką wodę. Książka ta pokazuje, że można dobrze i inteligentnie przestraszyć. Osobiście spędziłem na tą pozycją dwie noce i nie żałuję ubytku snu, który przez to wyniknął. I choć nie należę do lękliwych osób, to niekiedy włosy stawały mi dęba. Na szczęście to nie koniec! Pozostaje nam jeszcze drugi tom antologii równie długi i mam nadzieję, że równie wciągający. Także nie bój się bać i zmierz się, z "Trupojadem", a zobaczysz, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda, a każdy nawet najbardziej "szary" człowiek może skrywać tajemnice, bądź nastawać na twoje jakże cenne życie! Gorąco zachęcam do lektury.


Sir Jedi


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.