Skocz do zawartości

Forumowa sesja - brudnopis


Murky

Rekomendowane odpowiedzi

No ale ja do tego, że system emerytalny powinien być z zasady dobrowolny. Nie cierpię, gdy ktoś mnie uszczęśliwia na siłę. A nasze rządy (wszystkie, żeby była jasność) mają niepokojącą tendencję, do traktowania ludzi jak bydło. Z drugiej strony, skoro  ludzie dają się dymać, to się ich dyma. Problem w tym, że jednostki mądrzejsze nie mają wyboru. A podobno mamy wolny kraj. Bzdura. Powiedziałbym, że "wolnawy" :)

Ale dość o polityce, bo to wątek o sesji. Teraz przemienię się w Johna Wicka: Gdzie, do cholery, są postaci?! Zaraz jak wam smoka ześlę, to się zesracie, bo JA tu jestem mg i JA udowodnię (psując wam zabawę), że mam dużego! O! Taki żarcik branżowy :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 146
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

W środę, a najpóźniej w czwartek( przecież to święto, więc można na spokojnie się za to wziąć).

Cholera przelew jeszcze nie doszedł, "pancerna paczuszka" z rebela jeszcze nie wysłana :'(

Jak w oblczu takiego dramatu myśleć o postaci ;)

Myślałem o tych znajomych z miasta. Mówisz, że spławiają tam drewno, a ja przecież pracowałem przy wyrębie. Może się tam kręcić paru drwali, z którymi chodziłem do karczmy do tego miasta.

Wygąd: zarośnięte, niedomyte obdartusy.

Cechy: wulgarni, bezpośredni, głupi

Rozumiem, że musi mnie wiązać z nimi jakaś konkretniejsza historia, by MG jeśli nadaży się okazja ją wykorzystał :D

Powiedzmy, że nim zmyłem się z tej roboty pożyczyłem od nich sporą, ale nie jakaś olbrzymią sumkę i... Zapomniałem oddać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oficjalna biografia postaci:

GORN

Dzieciństwo pamiętam słabo. Jak przez mgłę widzę rodzinną chatę i twarze rodziców. Wyraźnie pamiętam tylko jedną historię z tamtych lat, która zapisała się w mojej pamięci krwawymi literami i ciągle mnie prześladuje w snach.

W wieku 7 lat często pomagałem ojcu w pracach na polu. Pewnego razu, gdy wracaliśmy już do domu napadły na nas elfy. Ojciec stanął w mojej obronie. Ale cóż mógł zdziałać uzbrojony tylko w widły, gdy przeciw niemu stanęło tuzin mieczy. Na moich oczach zadźgali go jak zwierzę. A na koniec zmusili mnie, bym do niego podszedł. Ojciec już konał. Ale nie to chcieli bym zobaczył. Jeden z elfów wyciągnął mały, ozdobny sztylet. Przyłożył go do gardła mojego ojca. "Patrz" - powiedział rozcinając mu gardło - "Tak się zabija. Patrz! Tak wygląda śmierć."

Potem wsiedli na konie. Myślałem, że zostawią mnie, po prostu odjadą, ale jedna z elfek podprowadziła do mnie swoją klacz i posadziła mnie na siodło.

Dopiero po miesiącach dowiedziałem się dlaczego to zrobiła. Kilka tygodni wcześniej poroniła. Widząc na drodze dziecko, choćby ludzkie znów przypomniała sobie swą stratę. Żal ożył, rozpacz wybuchła płomieniem, żeby go ugasić musiała odzyskać co straciła, okłamać los. A ja byłem tym straconym marzeniem.  Po prostu po nie sięgnęła, a ono się spełniło.

W wiosce elfów nie miałem łatwo. Gardzili mną już z samego tytułu, że byłem ludzkim dzieckiem. Pewnego dnia mąż elfki, która mnie przygarnęła nie mogąc mnie już znieść pod swym dachem obciął mi uszy. "Nie jesteś elfem"- rzekł łapiąc za sztylet. - "Nie będziesz już człowiekiem" - rzekł odcinając mi uszy. Nie przerwał, gdy krzyknąłem, nie przerwał, gdy zapłakałem.

Przez kilka tygodni chodziłem w bandażach. Nie straciłem słuchu, ale nie był on już tak czuły. Jedyne co zyskałem to życzliwość innych elfek z wioski, które zaczęły się litować nad okaleczonym dzieckiem.

Po kilku latach, gdy podrosłem postanowiłem opuścić wioskę. To nie było moje miejsce. Pożegnałem się z matką. Wręczyła mi na pożegnanie elfi sztylet. Taki sam jak ten, którym poderżnięto gardło mojego ojca i taki sam jak ten, którym obcięto mi uszy. Myślałem cisnąć ten sztylet jak najdalej, Ale powstrzymałem się. Ofiarowywała mi go z jakąś nabożną czcią, tak wielką i nie zrozumiałą dla mnie, że uwieżyłem, że to dar od serca, na chwałe i cześć dla mnie, nie na zgubę i upokorzenie.

Dalsze moje życie potoczyło się szybko. Zatrudniałem się przy pracach w polu i przy wyrębie drzew. Zarobione pieniądze zacząłem przepijać. Szybko zadłużyłem się u pracujących ze mną na wyrębie ludzi.

Musiałem uciekać. I wtedy, na królewskim trakcie spotkałem jego. Rycerza zakonu róży. Toczył pojedynek z gryfem. Zwyciężył odrąbując poczwarze głowę, ale sam został poważnie ranny. Pomogłem mu. Wpakowałem go na jego konia i odwiozłem według jego zaleceń. Przygarnął mnie i wyszkolił w mieczu. Po dwóch latach zmarł, a jego syn przegonił mnie, nienawidząc mnie za odbieranie mu ojcowskiej miłości. Znów ruszyłem w świat mają ze sobą tylko miecz, który otrzymałem od rycerza zakonu róży, sztylet od mojej elfiej matki i  i nie odłączną towarzyszkę... Flaszkę wina.

Nie wiedziałem jaki los na mnie czeka, choć czułem, że szybko go poznam.

Zalety:

- dobrze władam mieczem

- silny i wytrzymały

- dobrze radzę sobie z przetrwaniem w odludnych miejscach

Wady:

- słabszy słuch

- nie potrafię władać żadną bronią oprócz mieczy

- mój wygląd (brak uszy) budzi strach, bądz niechęć

- mam problemy z alkoholem

- mam słabość do elfek

Wygląd:

- obcięte uszy (często chowam kalectwo za mocno naciągniętym kapturem)

- lekki, niedbały zarost

- ciemne, zkołtuniałe włosy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EDIT: Dopisz.  mozesz jeszcze zrobic akapicik lub ewentuanie od myślników wyglad. Zeby łatwiej bylo sobie przypomnieć. Wiesz, oprocz uszu tez posture, fryzure, zarost, ubior itd.

Swoją drogą dosc zgrabnie ci poszlo. Teraz tylko czekac, az Brewer sie obudzi z letargu. , ty, do ciebie mowie! Dupa w troki i do roboty ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karl Ludovingo Bhannacht (wym. Banat)

22-letni człowiek płci męskiej. Niski, krótkie włosy, na pierwszy rzut oka nie wyróżniający się wyglądem. Znak szczególny: brak najmniejszego palca u lewej dłoni (wada wrodzona).

Karl Ludovingo Bhannacht to najmłodszy potomek nowobogackiego, rzemieślniczego rodu. Gdyby jego ojciec nie dorobił się małej fortuny handlując nieruchomościami, a także stawiając magazyny oraz domy rzemiosła, Karl przyszedłby na świat jako Karol syn cieśli.

Wraz z przyjęciem "rycerskich" zwyczajów, ojciec postanowił przygotować swojego najmłodszego syna do kariery duchownego. Karl umiejscowiony został w klasztorze, gdzie - jako paniątko - nie pełnił żadnej znaczącej roli. Sprawował pieczę nad piwniczką z winem; otarł się jednak przy okazji nieco o arytmetykę, gramatykę, pisanie czy teologię. Potrafi również zacytować jednego czy drugiego klasyka, często jednak bez zrozumienia prawdziwego znaczenia tych słów.

Karl spędził w klasztorze kilka lat, jednak wtedy opat oraz kilku braci zakonnych zostało oskarżonych o herezję i straconych jako apostatów. Klasztor zamknięto i zaplombowano, cała sprawa zaś bliska była zatuszowania, kiedy nieszczęśliwie okazało się, że ojciec Karla zmarł, syn zaś zaginął w tajemniczych okolicznościach.

Niedoszły kapłan postanowił porzucić dotychczasowe życie i uchodząc przed gniewem brata zaszył się gdzieś na kilka miesięcy. Od tego czasu zajmuje się włóczęgostwem, drobną kradzieżą oraz przedpołudniowymi rozmowami z kurtyzanami. Karl - obecnie nazywany Ludwikiem - posiada jeszcze środki finansowe ulokowane w skrytkach w całym mieście, czasem jednak dorabia jako pomocnik przy inwentaryzacji magazynów u przyjaciela swego zmarłego ojca.

Słowem, jest to człowiek, który żadnej pracy fizycznej w życiu się nie podjął, nie ma większych ambicji, nigdy też samodzielnie nie przyczynił się do poprawy własnego losu.

Znaczący znajomi:

- starszy brat - patriarcha rodu,

- przyjaciel ojca.

Ludwik wynajmuje kąt do spania na strychu taniej jadłodajni "Fasola u Emmy". Klitkę tę może współdzielić z którąś z postaci graczy.

Przepraszam za formę, nie mogę dziś zebrać myśli ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu mówię, że moja postać nie ma pojęcia o włamywaniu się, otwieraniu zamków, skradaniu, maskowaniu, zabójstwach i atakach z zaskoczenia ;)

Ekwipunek: całkiem sporo pieniędzy rozrzuconych w różnych zakamarkach miasta, ubranie (styl mieszczański ubogi), kozik, skrawki zabazgranego pergaminu, kawałek kredy, kilka monet.

Zalety:

- nie cierpi na niedobór gotówki,

- potrafi znaleźć wspólny język z rozmaitymi osobami,

- gdyby chciał, mógłby dosyć łatwo wyrwać się ze swojego niskiego stanu,

- dobrze czuje miasto,

Wady:

- nie potrafi się zdobyć na wysiłek ukończenia czegoś większego,

- jeśli w jego życiu nic się nie zmieni, zapewne czeka go marny koniec,

- nie potrafi walczyć, wspinać się i robić całej masy "przygodowych" rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i git. Panie i panowie, jutro (raczej wieczorem niż rano) zaczynamy!

EDIT:  Aha, przypominam formalne zasady pisania postow:

- post zaczynacie od imienia postaci z capsolockiem.

- wypowiedzi od myślników, mysli kursywa.

- posty powinny byc dosc dlugie i przemyślane, chcialbym, żebyśmy stworzyli cos na kształt mini powieści

- rola brudnopiu jest juz chyba jasna, wiec nie bede sie powtarzal

- w moich postach beda zawarte akapity przeznaczone dla konkretnych postaci. Zaznacze je wyraznie imieniem postaci.

To tyle. Zycze wam i sobie dobrej zabawy. Sonky, rusz dupe i dolaczaj najszybciej jak mozesz. Jesli ktos jeszcze chce grac, niech da znac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilhelm jest 26-cio letnim ludzkim mężczyzną. Jego matka była kapłanką pracującą w Przytułku dla Osieroconych przez Chaos. Miejsce te było schronieniem dla dzieci, których rodzice w wyniku spaczenia musieli zostać, lub zostali poprzez samosąd, zgładzeni. Bohater jednak nie znalazł się tam w wyniku takiego zdarzenia. Przez Przytułek przewijały się osoby spaczone oraz podejrzane o spaczenie przyprowadzone przez tłuszczę w celu osądzenia. Z jednym z takich „więźniów” owa kapłanka zaszła w ciążę. Mężczyzna zdołał zbiec, a po narodzinach Wilhelma kobietę wypędzono z Przytułku.

Chłopiec wychowywał się więc w ogólnej pogardzie i niechęci opiekunów pamiętających jego matkę, co szybko zauważyli rówieśnicy, choć po wielu latach mało kto pamiętał powód ogólnej odrazy. Wilhelm nauczył się życia w otoczeniu nieprzyjaciół i przestał ufać osobom, które przejawiały jakiekolwiek oznaki sympatii do niego. Mimo wszystko chłopak był ciekawy świata. Często pomagał w pracach wykonywanych w Przytułku, obserwował przyrodę. Szybko złapał podstawy obróbki drewna. Podczas jednego z nocnych spacerów z lampą w ręku niechcący spowodował wypadek, w wyniku którego spłonęła stodoła. Osądzony o konszachty z Chaosem nie mógł w żaden sposób się wybronić. Nie udowodniono mu nic, więc profilaktycznie obcięto mu palce prawej dłoni, zostawiając kciuk i wskazujący oraz przetrącono lewe kolano. Wilhelm nauczył się sprawnie posługiwać lewą ręką. Niestety, w wyniku dojrzewania noga sprawiała wiele problemów i dziś w wędrówce musi pomagać sobie laską.

W wieku 16 lat , gdy wpojono mu już umiejętności czytania i pisania oraz podstawy historii, stwierdził że Przytułek nie oferuje mu nic więcej. Przedsięwziął więc bodaj najbardziej wyrafinowany plan, jaki kiedykolwiek powstanie w jego głowie, otóż postanowił uciec z, było nie było, domu. Przygotowania trwały długo, aż w końcu nadeszła noc mająca przynieść wolność. Poszło gładko. Nie wiedział tylko, że choć wiedziano o jego zamiarach, nikt nie próbował go powstrzymać.

Kolejne lata spędził na tułaczce pomagając w gospodarstwach, będąc skrybą w domach kupieckich. W trakcie wędrówek nauczył się przetrwania w dziczy oraz łucznictwa, jednak z powodu dłoni, nigdy nie będzie robił tego wystarczająco szybko. Wybiera cele nieruchome z uśpioną uwagą, tylko z takimi ma szanse.

Wygląd:

Jest szczupłą postacią przeciętnego wzrostu. Często chodzi podrapany i poobijany, ciemne włosy ścina dopiero wtedy, gdy zaczynają mu przeszkadzać. Ma rzadki zarost, więc wygląda młodziej. Przy boku niemal zawsze ma laskę, choć ze względu na roztrzepanie szuka nowej kilka razy na tydzień. Ma małe, rozbiegane, jasne oczy. Garbi się.

Zalety:

- przetrwanie w dziczy

- sprawne posługiwanie się nożem

- potrafi wykonywać proste przedmioty z drewna

Wady:

- brak trzech palców u prawej dłoni

- kuleje na lewą nogę

- każdy przejaw magii uważa za zło

- nie grzeszy inteligencją

- miewa problemy z koncentracją

Ekwipunek:

- nóż

- krótki łuk i kilka strzał

- plecak z różnymi drobnostkami (ptasie pióra, kilka haczyków, znaleziony po drodze kijek o intrygującym kształcie)

- igła i nici

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to mamy drużynę kalek...

To znaczy poszukiwaczy przygód! :D

Czy tylko ja zaóważyłem, że nasze postacie tak bardzo odbiegają od standardu awatarów w komputerowym rpg, że śmiem przypuszczać iż na PC-cie byłyby wręcz...Niegrywalne. ;D

To kolejny dowód na brak oraniczeń w rpg. Chcesz grać frajerem? - Nie ma problemu!

Do wieczora.

Aha ja nie chcę zaczynać. Wolałbym zbaczyć jak to "wygląda" narazie na przykładzie innej postaci, ale niech już MG zdecyduje sam. Jeśli chcesz mnie rzucić w głęboko wodę to... Dobra, gotów ja to uczynić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie kwestia... Walki.

Z oczywistych powodów zrezygnowaliśmy z mechaniki, ale by walki budziły emocje muszą być... Nieprzewidywalne, a zarazem wiarygodne. Cursian wymyśliłeś coś. Pomyślałem, że moży ty jako MG będziesz rzucał dajmy na to k10 za nas jak i za przeciwnika. Bez doliczania żadnych statsów, czy profitów broni. Najpierw rzucasz za gracza, potem za wroga. Kto ma więcej oczek wygrywa.

Właśnie wymyśliłem najprościejszą mechanike w rpg ever! ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, Cursian szacun!

Dopiero teraz rozumię co chciałeś powiedzieć, że mnóstwo z tym pracy :D

Ale teraz jestem w kropce. Wszyscy spotykamy się w tej karczmie (sprytnie) i co? Mam uzgodnić co robię z sonkym i brewerem, czy piszę swoje, a oni muszą się do tego odnieść.

Po za tym mieliśmy pisać długie akapity, a gdy napiszę, że podchodzę do nich i pytam czy postawią kolejkę to muszę przerwać post, bo ta decyzja należy do nich. Nie mogę napisać, że się zgodzili, dopóki oni tego nie potfierdzą w brudnopisie? Muszę ich pytać o wszystko a dopiero sklecić z tego posta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra.

Sonky, brewer no to co postawicie kolejkę koledze? ;D

A na poważnie musimy usalić:

- kto pisze teraz swój akapit!

- ten bohater przedstawi swoją wersję pytając was o sporne, dotyczące bezpośrednio waszych postaci kwestie.

Widzę, że nikt nie wychodzi z inicjatywą, więc proponuję, że ja zacznę.

Ogólny plan:

Podchodzę do waszego stolika i z uśmieszkiem spragnionego menela pytam was głupkowato o postawienie kolejki.

- wasza rola co mam napisać jako waszą odpowiedź.

Proponuję wymianę kąśliwych uwag, a na koniec żart, który załagodzi sytuację. Karl, nazywany teraz Ludwikiem, że ma sporo kasy może postawić kolejkę mi i wilhelmowi.

Mówcie co zmieniamy co akceptujecie.

Ruszymy z tym dzisiaj?

Jutro muszę iść do roboty, także będę na forum dopiero wieczorem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...