Gry: Pod lupą

Umarł król, niech żyje król! Chciałoby się wykrzyknąć po ukończeniu najnowszej polskiej superprodukcji, Wiedźmina 2. Nie da się ukryć, że najnowsze przygody Geralta jak na chwilę obecną dzierżą niepodzielnie palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o rynek gier cRPG (tuż przed Mass Effect 2 i Fallout: NV).

17 maja 2011 roku był ważną datą dla większości fanów uniwersum Fallouta. Tego dnia bowiem swą światową premierę miało drugie DLC do New Vegas – Honest Hearts. Jak zatem sprawdza się w boju młodszy brat świetnego Dead Money? W niniejszej recenzji postaram się przybliżyć tę kwestię i odpowiedzieć na pytanie, czy rozszerzenie jest warte wydania nań 800 MP lub 10 USD.

Wydany pod koniec 2010 roku Fallout: New Vegas bez cienia wątpliwości należy do najlepszych cRPG, jakie kiedykolwiek powstały. Charakteryzuje się dużym, otwartym światem pełnym intrygujących miejsc i postaci, a także zaletą spotykaną równie „często” co cnotliwa modelka, a mianowicie nieliniowością.

W dzisiejszych czasach będąc fanem cRPG można zająć jedynie dwa stanowiska w odniesieniu do firmy Bioware: można ją kochać lub szczerze nienawidzić. Gry przez nią tworzone mogą poszczycić się ciekawymi, żywymi światami i świetnie prowadzoną fabułą.

Od premiery Dragon Age II dzielą nas już tylko dni. BioWare, zgodnie ze swoim zwyczajem, pozwoliło zakosztować graczom dema swojego najnowszego dzieła; sytuacja jest jednak nietypowa, bowiem o ile wcześniej produkty kanadyjskiego studia można było testować wyłącznie na różnego rodzaju imprezach branżowych (targi, konwenty), o tyle teraz wersję demonstracyjną może pobrać każdy.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat poznaliśmy całkiem pokaźną, jak na grę komputerową, liczbę odsłon postapokaliptycznej sagi Fallouta - legendarną „jedynkę” i „dwójkę”, i po dość długiej przerwie kolejną część, Fallout: Tactics: Brotherhood of steel i Fallout 3, która wprowadziła zniszczone wojną atomową pustkowia w erę 3D.

W czasach, w których wszyscy wydawcy często specjalnie ładują do pudełka jak najwięcej rzeczy, by sprzedać je drożej nie dając kupującemu żadnej możliwości wyboru, Cenega zrobiła graczom bardzo miły gest.

Współczesne wydawanie hitów wygląda mniej więcej tak: najpierw mamy kosztowną kampanię reklamową, w wyniku której bohater(owie) gry lądują w lodówkach graczy, a hype dookoła produkcji rośnie do olbrzymich rozmiarów.

Nie da się ukryć – rynek gier, zarówno pecetowych jak i konsolowych, ulega stopniowej „casualizacji”. Produkcje stają się coraz bardziej uproszczone, łatwiejsze, przystępniejsze.

History bores kids – proven fact!- Jolee Bindo

Gdy w roku 2003 światło dzienne ujrzał Knights of the Old Republic, gracze byli urzeczeni. Przemyślany, dobrze wykonany, klimatyczny cRPG w magicznym świecie Star Wars przyciągnął wiele osób przed ekran na długie godziny, w czasie których razem z Bastilą rozbijali się na pokładzie Ebonhawka po całej galaktyce.