13. anioł - Anna Kańtoch - Recenzja

"13 anioł" Anny Kańtoch ukazał się nakładem Fabryki Słów w 2007 roku. Była to trzecia książka autorki, z jaką miałem do czynienia, zaraz po obu zbiorach opowiadań o Domenicu Jordanie. Jest to więc pierwsza powieść polskiej pisarki, jaka trafiła w moje ręce, a zarazem pozycja, która rzuciła nowe światło na jej twórczość. Mówi się, że nie można oszukać diabła, lecz do aniołów nie odnosi się to żadną miarą. Kańtoch udowadnia to w bardzo nowatorski sposób na kartach "13-go anioła". Od pierwszych stron książki czytelnik zapoznaje się ze szczegółami drobnego anielskiego niedopatrzenia, wokół którego narasta fabuła powieści.

Getteim, miasto zbudowane na jeziorze w najszerszym miejscu nieprzekraczalnej bariery wodnej, oddzielającej mieszkańców świata magii od świata ludzi, jaki znamy, skupiło na sobie po pięćdziesięciu latach uwagę rady anielskiej. Należy zaznaczyć, że nie w smak jej było obejście zakazu i wymieszanie się kultur, dlatego postanawiają zetrzeć Getteim na pył. Łaskawi członkowie "anielskiego zarządu" zsyłają mieszkańcom Znaki, by dać im czas na opuszczenie miasta przed jego zniszczeniem. Jedyną nadzieją dla Getteim staje się Joel - trzynasty członek rady, który przepadł bez wieści. Americ Tyren, syn założyciela wodnej metropolii wynajmuje prywatnego detektywa, by ten odszukał zaginionego skrzydlatego. w ciągu dwunastu dni, które pozostawiła miastu rada. Obaj jeszcze nie wiedzą, że Joel może mieć swoje własne, całkowicie niezależne plany.

Podczas czytania pojawia się kilku głównych bohaterów, z których każdy wykreowany jest w sposób wyjątkowy pod względem osobowości. Mogłoby się wydawać, że wiele postaci może wprowadzić pewien chaos, ale nie u Kańtoch. Każda z tych osób jest na tyle różna od pozostałych, że trudno je pomylić. Każda z nich odgrywa również ważną rolę dla całokształtu powieści oraz zakończenia, które wydaje się być specjalnością autorki. Nie zdarzyło mi się jeszcze, bym zawiódł się u niej treścią kilku ostatnich stron - te zawsze zapadają w pamięć. Również tym razem.

 

Na dobry odbiór spory wpływ ma również styl, jakim książka została napisana. Język autorki oferuje pewne bogactwo, które urozmaica kolejne strony powieści, a lekko ironiczny humor dodaje całości ciepła. "13-go anioła" czyta się jak dobry kryminał, w którym znaczenie może mieć każdy znak pozostawiony przez autorkę. Nieuważny odbiorca dostanie więc książkę z zaskakującym finałem, podczas, gdy ktoś, kto zagłębi się bardziej w fabułę, zakończy lekturę z uśmiechem satysfakcji. Kańtoch nie traci czasu na zbędne pisanie o niczym, wszystko rozgrywa się błyskawicznie, zgodnie z tempem narzuconym przez anielską radę. Splatające się wątki, tworzą powieść spójną i logiczną, a przy tym ciekawą i nietuzinkową. Książka ta odstaje od pozostałej twórczości autorki, zarówno konwencją, jak i - w pewnej mierze - stylem. Nie świadczy to jednak na niekorzyść "13-go anioła", a jedynie wprowadza pewną odmianę. Pierwszy raz mamy bowiem u Kańtoch do czynienia z historią osadzoną w realiach nie czerpiących pełnymi garściami z epoki wiktoriańskiej, a co za tym idzie - z wyższym poziomem techniki. Poza tym nie zdarzyło się wcześniej, by w prozie autorki pojawiały się postaci aniołów, które tym razem mają zasadniczy wpływ nie tylko na fabułę, ale również całą wykreowaną rzeczywistość. Pomimo tego jednak, że skrzydlaci odgrywają na stronach książki ważną rolę, bohaterami pozostają istoty niższe.

Tym, co najbardziej drażniło mnie w całym wydaniu, były ilustracje, przy których nie potrafię się zmusić, by uznać je za udane. Na szczęście nie straszą aż tak, jak niektóre inne diabełki Fabryki Słów i jest ich niewiele. Jednak osobiście nie jestem czytelnikiem, który w razie czego potrafi całkowicie zignorować popisy rysowników wydawnictwa.

Tę książkę mogę z czystym sumieniem polecić każdemu, kto lubi synkretyzm w literaturze fantastycznej. Mamy tu bowiem do czynienia zarówno z aniołami oraz magami rodem z fantasy, jak i detektywami, którym mogło się kiedyś obić coś o uszy o niejakim Owenie Yeatesie. Każdy, kto zainteresuje się światem, w którym elfy odgrywają główne role na wielkim ekranie, a magiczne umiejętności nie robią na nikim większego wrażenia, stanowiąc element codzienności, dostanie w swoje ręce pozycję, którą z pewnością zapamięta na długo.


Viear


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.