Obserwując księgarniane półki, można powiedzieć, że fantastyka zdecydowanie zdominowała ofertę literatury popularnej w ostatnich latach. Obecnie mało kto może pozostać dumny z własnej ignorancji w tym obszarze, ograniczając się do głównego nurtu i wstydząc czytania „bajeczek.” I dobrze. Taki stan rzeczy mógłby cieszyć jeszcze bardziej, gdyby nie oznaczał zalewu fantastyczną masówką z wampirami w rolach głównych. Nie tak łatwo znaleźć choćby stare dobre fantasy z krasnoludami, elfami i smokami, nie wspominając o science fiction czy horrorze. Całe szczęście są jeszcze wydawnictwa, które za trendami nie podążają, zamiast tego oddając do rąk czytelników nieco zakurzoną klasykę, taką jak Zły wpływ Ramseya Campbella.
Zagorzałym fanom grozy nie trzeba przybliżać nazwiska tego brytyjskiego pisarza, choć polski rynek wydawniczy nie może poszczycić się wieloma jego książkami. W ubiegłym roku autor ten gościł na wrocławskich Dniach Fantastyki. Zły wpływ to powieść z lat 80-tych ubiegłego wieku, a więc nie najnowsza, co nie znaczy, że straciła na wartości. Wręcz przeciwnie, jest jak dobre wino – im starsza, tym lepsza.
Główni bohaterowie, Alison i Derek, to niezbyt zamożne małżeństwo. Mają kilkuletnią córkę Rowan. Choć bezsprzecznie kochają dziecko, nieplanowana ciąża istotnie zaważyła na stanie posiadania małżonków. Chcąc nie chcąc, przyjęli ofertę mieszkaniową od starej ciotki Alison, samotnej i zgorzkniałej Queenie. Słynąca w rodzinie z paskudnego charakteru staruszka do końca swych dni z lubością zatruwa parze życie w zamian za dach nad głową. Z początku mało kto orientuje się, że zgon Queenie nie oznacza nadejścia spokojniejszych dni. Stara kobieta ma bowiem tak poważne, jak i złowrogie plany wobec małej Rowan, których nie pokrzyżuje nawet sama śmierć.
Powieść Campbella absorbuje czytelnika już od pierwszych stron, mimo że fabuła nie należy do nieprzeciętnie oryginalnych i zaskakujących. Jednak to nie uciekania od schematów oczekują czytelnicy horrorów. Oni pragną gęstej i mrocznej atmosfery tajemnicy, dreszczu na kręgosłupie, mocnych wrażeń, jakich nie zapewnia zazwyczaj codzienność. Wszystko to znajdą w treści Złego wpływu, tuż pod iście upiorną okładką w stonowanych brązach.
Choć wydarzenia skupiają się wokół małego dziecka, bohaterami powieści są ludzie dorośli. Przyszło im zmagać się nie tylko z problemami szarej rzeczywistości, ale i z takimi, jakie trudno poruszać na forum bez narażenia swej reputacji i posądzenia o szaleństwo. Każdy z nich zostaje sam na sam ze swą przerażającą wiedzą, co przybliża starą, wredną jędzę Queenie do osiągnięcia swego potwornego celu. Postaci są wiarygodnie, a ich postępowanie konsekwentne. Ramsey Campbell potrafi także stworzyć wspaniały nastrój grozy i mistrzowsko stopniować napięcie poprzez klasyczne zabiegi literackie. Rozdzielanie bohaterów i zawieszanie akcji w momentach kluczowych sprawia, że po przeczytaniu Złego wpływu długo jeszcze pamięta się o tej książce, a ponadto ma się ochotę na więcej lektur tego typu.
Powieść Ramseya Campbella daleka jest od stylistyki Edwarda Lee czy Jacka Ketchuma, autorów od pewnego czasu coraz bardziej popularnych wśród polskich czytelników literatury grozy. Zły wpływ bliższy jest pisarskim dokonaniom Petera Strauba – książkom takim jak Julia czy Upiorna opowieść, gdzie sylwetki psychologiczne bohaterów są bardzo rozbudowane, a ich przeżycia wewnętrzne kluczowe dla fabuły. W takich utworach czynnikiem oddziaływania na czytelnika stają się przede wszystkim nastrój i tajemnica, a element makabry jest wręcz zredukowany do zera. Wszak nie samymi flakami fan horroru żyje.
Komentarze
Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!