Czerwony golem - Peter Higgins - Recenzja

Czasami trafiają się dni, gdy niepozorna książka, napisana przez nikomu nieznanego autora sprawia, że bez względu na piętrzące się obowiązki, zagłębiamy się w lekturze na długie godziny. Nieważne są wszelkie mankamenty i niedoróbki. Jakaś siła zaklęta w kartach powieści każe dotrzeć do ostatniej strony i dowiedzieć się, „jak się to wszystko kończy”. Jednym z takich dni był ten, w którym w moje ręce trafił Czerwony golem.

Akcja książki toczy się w fikcyjnym państwie stylizowanym na radziecką Rosję za rządów Stalina. Bezlitosna, sroga Właść kontroluje każdy aspekt życia obywateli, a tajna policja dusi w zarodku wszelkie przejawy nieposłuszeństwa. Jeden z jej funkcjonariuszy, Wissarion Hipolitowicz Łom, otrzymuje rozkaz wytropienia groźnego wywrotowca i terrorysty – Józefa Kantora. Policjant szybko przekonuje się, że w Mirgorodzie nie ma słusznych decyzji - każde nierozważne posunięcie to kolejny krok na drodze do stryczka. 

Myliłby się jednak ten, kto po przeczytaniu powyższego zarysu fabularnego doszedłby do wniosku, że Czerwony golem to kolejna antyutopia próbująca stawać do nierównej walki z orwellowskim Rokiem 1984. Na odrobinę oklepany już wątek trudów życia w systemie totalitarnym, Higgins nakłada orzeźwiający balsam wątku fantastycznego. 

Około trzystu lat przed wydarzeniami opisanymi w książce, na terytorium Właści spadł pierwszy z martwych aniołów. Jego ciało przyczyniło się do spektakularnego rozwoju technologii i powstania golemów – najpotężniejszej broni w arsenale Przywódcy. Doprowadziło też do rozwarstwienia historii oraz stało się przyczynkiem do konfliktu pomiędzy aktualnie obowiązującą rzeczywistością i jej potencjalną, pełną magii, wersją zawartą w tajemniczym obiekcie ukrytym głęboko w podziemiach siedziby władz.

Świat przedstawiony to z całą pewnością najmocniejszy element Czerwonego golema. Połączenie zakulisowych starć na najwyższych szczeblach politycznego łańcucha pokarmowego z elementami mistyki i słowiańskiej mitologii świadczy o niebywałej wyobraźni i sporym potencjale na przyszłość. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o kreacji postaci. Sprawiają one wrażenie nieco płaskich, pozbawionych głębi psychologicznej i zafiksowanych wyłącznie na jednym celu, a przez to mało wiarygodnych. Jedynie główny bohater przejawia jakiekolwiek znamiona ewolucji pod wpływem wydarzeń, ale wydaje się, że jego reakcje są zbyt słabe w stosunku do rozmiarów tragedii, jakie go spotykają. 

Warto wspomnieć jeszcze o jednym szczególe, który w zabawny sposób przypomina o walijskim pochodzeniu Petera Higginsa – mimo, że akcja powieści rozgrywa się w alternatywnej wersji Rosji, to jej mieszkańcy posługują się anglosaskim systemem miar, a więc stopami, funtami itd. W zestawieniu ze słowiańsko brzmiącymi imionami, tworzy to iście kabaretową (choć chyba nie zamierzoną) mieszankę. 

Mimo wszystko Czerwony golem to ponadprzeciętnie udany debiut. Wielu pisarzy z o wiele większym stażem mogłoby pozazdrościć Higginsowi wyobraźni i odwagi w tworzeniu oryginalnych, intrygujących światów. Przyszłość pokaże w jakim kierunku rozwinie się kariera autora, ale jeśli popracuje nad techniką tworzenia postaci, to może być o nią spokojny.  


Murky


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.