Oko Jelenia. Droga do Nidaros - Andrzej Pilipiuk - Recenzja

Andrzej Pilipiuk jest dość znanym polskim pisarzem fantasy, słynącym jednak w większości z kontynuacji cyklu „Pan Samochodzik”. Ma też na swoim koncie powieści poważniejsze, jak np. najnowsza saga „Oko Jelenia”, której pierwszy tom, „Droga do Nidaros”, postaram się Wam przybliżyć.

Akcja powieści rozpoczyna się w wieku XXI, czyli w czasach nam współczesnych. Główny bohater, którym jest bodaj 28 letni nauczyciel informatyki o imieniu Marek, dowiaduje się o nadchodzącym wielkimi i szybkimi krokami końcu świata. Nie zastanawiając się długo, postanawia dotrzeć do swoich bliskich, aby być z nimi w tych ostatnich godzinach. Niestety, nie da się przebić przez Warszawę z powodu zamieszek, Marek zostaje więc z napotkanym po drodze niedoszłym maturzystą Staszkiem. Gdy wydaje się, że już po nich, spotykają przypadkowo pewną istotę z innej planety, która ratuje ich w zamian za służbę. W jej ramach bohaterowie zostają rzuceni do XVI wiecznej Norwegii, gdzie mają znaleźć Oko Jelenia.

Z początku – mimo dość fascynujących i szokujących wydarzeń – książka wydaje się nieciekawa. Ot, autor miał pomysł, ale jego umiejętności są zbyt małe, aby poruszyć czytelnika. Ogólnie akcja pierwszego tomu rozwija się wolno, można rzec bardzo wolno. Bohaterowie starają się jakoś przystosować do tego świata, spotyka ich jedna (sic!) przygoda, reszta to opisy dni powszednich, starań o przeżycie i myśleniu nad sposobem wykonania zadania. Dialogów tu mało, śmiać się nie ma z czego, niewiele się dzieje. Więc co, do kosza? Skądże. Dzieje się mało, jednak gdy już coś się zdarzy, przykuwa to nas na kolejnych parędziesiąt stron. I tak brniemy aż do końca, kiedy to akcja w końcu się rozkręca.

 

W stylu pisania widać, że Pilipiuk ma na swoim koncie wiele książek dla dzieci i młodzieży. Jest on dość lekki, przekleństwa można policzyć na palcach jednej ręki, choć wydarzenia są czasem dramatyczne, a nawet drastyczne. Rzuca się też w oczy znajomość przedmiotów z poprzedniej epoki – autor jest z wykształcenia archeologiem. Jednak, o ile to można wytłumaczyć fabularnie, ciężej już uzasadnić jakoś sensownie znajomość procesu tworzenia ręcznie różnych współczesnych rzeczy. Przez to bohaterowie tracą na wiarygodności, a książka wywołuje czasem uśmiech politowania, gdy czytamy, że Marek wszystko wie, bo ten kolega robił to, a inny tamto. Z czasem robi się to też irytujące. Na dodatek pojawia się wiele nielogiczności, także w fabule. To wszystko powoduje wrażenie braków w warsztacie lub niedoszlifowania książki, nie zmienia jednak faktu, że czyta się całkiem przyjemnie i szybko. Tym bardziej, że dzieło liczy sobie niecałe 400 stron.

W przypadku „Drogi do Nidaros” nie wypada nie wspomnieć o wydaniu. Trzeba to przyznać – Fabryka Słów się postarała. Sam wygląd tomu zachęca do kupna. Okładka i grzbiet są stylizowane na stare, oprawione w skórę tomiszcza. Dodatkowo od frontu zdobi je wypukły obraz zegara słonecznego, a i same karty utworu są zdobione, choć tekst nie znajduje się na najlepszej jakości papierze. Na półce prezentuje się naprawdę bardzo ładnie.

Podsumowując, pierwszy tom „Oka Jelenia” wielkim dziełem literackim na pewno nie jest, wszystko wolno się rozwija, bohaterowie nie są wyjątkowi, rażą trochę nawyki nabyte przy okazji pisania „Pana Samochodzika” i temu podobne. Mimo tych wszystkich wad, książkę czyta się całkiem przyjemnie, umie powstrzymać senność, a zakończenie zapowiada (nareszcie!) ruszenie akcji z kopyta. Nie pozostaje mi nic innego, jak zabrać się za kolejny tom, który prezentuje wyższy poziom niż część pierwsza.


JayL


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.