Na ostrzu noża, t.2 - Miroslav Zamboch - Recenzja

Niedawno recenzowany na łamach Enklawy Magii tom pierwszy powieści o losach najemnika Koniasza był obiecującą zapowiedzią porywającej lektury. Miałem w związku z tym spore wymagania co do kontynuacji błyskotliwego początku i liczyłem na to, że nie będzie to kolejne rozczarowanie, jeśli chodzi o sposób zakończenia historii przez czeskiego fantastę. Postanowiłem więc nie zwlekać ani chwili dłużej i znowu podążać śladami Koniasza.

I od razu wpadłem po uszy w posokę – autor zamiast bawić się w przypominanie „co było w poprzednim odcinku”, wrzuca najwyższy bieg i nie zatrzymuje się ani na chwilę. A i Koniasz nie ma czasu na odpoczynek; nawarstwiają się kłopoty z wyruszeniem karawany, a pomocnych ludzi bynajmniej nie przybywa. Toteż wojownik podejmuje decyzję, że mieczem i kuszą oczyści sobie i swoim podopiecznym drogę ku lepszemu światu. Ścielą się trupy, a do tego uczestnicy karawany wciąż napotykają liczne przeszkody. Zagadka tajemniczej osoby, „obserwatora obozu” z poprzedniej części, jest wciąż nierozwiązana i Koniasz, pomimo jednego kroku wprzód, przy okazji wykonuje dwa kroki do tyłu – czego w pewnym momencie o mało nie przypłaca życiem.

W odróżnieniu od pierwszego tomu, Žamboch rozwija wątek Leda Kowalskiego i dwóch uwolnionych przez niego kobiet – Rezki i Nataszy. Szeroko zakrojony temat miłosny momentami przykrywa główną treść powieści, co może się niektórym czytelnikom nie spodobać – szczególnie, że na pewien moment Koniasz kompletnie znika, jakby jego los już się nie liczył. Bez obaw – ten dwumetrowy mistrz latających noży nie ma zamiaru złożyć broni. Summa summarum nadal jest on postacią wiodącą i ciężko byłoby wyobrazić sobie finisz bez niego. Do tego dochodzi kulminacyjny moment powieści, w której Koniasz musi zadecydować o swoim własnym życiu i przestać myśleć o innych. Ten fragment podobał mi się najbardziej – nie spodziewałem się takiego obrotu sytuacji, a sam bohater zaimponował mi chęcią przetrwania. Jeśli więc po pierwszym tomie można mieć było jakieś wątpliwości, czy aby postać Žambocha będzie wystarczająco wyrazista w kontynuacji, teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że te obawy się nie sprawdziły.

 

Niestety, spełniły się za to inne moje obawy, dotyczące tego, że Žamboch ma tendencję do urywania ciekawych wątków. Zasmuciło mnie, gdy motyw „tajemniczego podglądacza” został rozwiązany właściwie w kilku zdaniach, dosłownie na pół gwizdka. Szkoda, tym bardziej, że w pierwszym tomie zdawało się, iż ten wątek będzie dość ważnym składnikiem całej fabuły. Do tego bardzo irytował mnie problem Žambocha z konsekwencją w przedstawianiu scenerii. Kilka razy miałem wrażenie, że gubi się w opisywaniu krajobrazu, a ja, zamiast uczestniczyć w akcji, która okazała się kluczowym momentem książki, zastanawiałem się, gdzie właściwie znajdują się dani bohaterowie. Strasznie skonfundował mnie ten fragment i niejednokrotnie byłem zły, bowiem nie wiedziałem, o co właściwie autorowi chodziło.

Na szczęście samo zakończenie historii jest jak najbardziej udane, opiera się bowiem w większej mierze na Koniaszu – wspomniałem o tym wyżej - a jego sukces zależy od przebiegłości i wyrachowania. Podobało mi się zarówno rozwiązanie wątku kryminalnego, jak i osobistego Koniasza.

Styl powieści jest identyczny jak w tomie poprzednim – Koniasz sam opowiada o swoich losach, a pozostali bohaterowie są prezentowani narracją z trzeciej osoby. Zabieg ten w dalszym ciągu wpływa na tajemniczość powieści, choć mniej tu elementu zaskoczenia niż w poprzedniej części. Do tego dochodzą problemy ze zrozumieniem autora, o czym wspomniałem już wcześniej (a nie spostrzegłem ich w tomie pierwszym). Zabrakło natomiast trochę humoru: Žamboch zaprzestał dodawania tekstów „luzujących” atmosferę, co powieści dodało znacznego dramatyzmu. Dialogi natomiast nadal są dobrze dopracowane i nie wprowadzają żadnej sztuczności do powieści.

Jeśli mam ocenić „Na ostrzu noża” jako całość, to z przyjemnością oraz wielką ulgą mogę powiedzieć, że dzieło Žambocha jest jak najbardziej godne polecenia. Jest to powieść udana, pełna zwrotów akcji, prowadzona w szybkim tempie, z ciekawymi bohaterami (szczególnie głównym) i niebanalnym zakończeniem. Dobra historia o losach człowieka, któremu wiatr wiecznie wieje w oczy, który, wbrew pozorom, nie jest podłym draniem, i pomimo odstraszającej aparycji, w głębi duszy jest człowiekiem pragnącym po prostu szczęścia.


Zimek


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.