Królowie Dary - Ken Liu - recenzja premierowa

Dla polskich czytelników fantastyki Ken Liu nie jest postacią anonimową. Jego opowiadania, m.in. Papierowa menażeria czy Mono No Aware, publikowane były już w magazynie Nowa Fantastyka i zbierały pochlebne recenzje. O twórczości amerykańskiego pisarza najlepiej świadczą zdobyte nagrody Nebuli, Hugo i World Fantasy Awards, które zapisał na swoim koncie pomimo ciągle młodego wieku. Niemniej Liu do tej pory kojarzył się przede wszystkim z gatunkiem SF, stąd wiadomość, że debiutancka powieść pisarza - Królowie Dary - to książka, której zdecydowanie najbliżej do fantasy, zaskoczyła niejednego miłośnika jego prozy.

Powieść przenosi nas na fikcyjny archipelag tytułowej Dary. Przez wiele stuleci teren ten był podzielony pomiędzy siedem odrębnych królestw, których siła mniej więcej równoważyła się. W pewnym momencie państwo Xany zyskało jednak znaczną przewagę militarną i technologiczną nad swoimi sąsiadami i wskutek wieloletnich podbojów doprowadziło do Zjednoczenia, czyli utworzenia jednego cesarstwa Dary. Narzucenie nowej władzy, obyczajów czy podatków było dla podbitych ludów czymś zdecydowanie traumatycznym, lecz akceptowalnym. Przez kilkanaście kolejnych lat ucisk cesarstwa nie złagodniał, a pozbawieni nadziei na lepsze jutro poddani cesarza coraz częściej zaczęli myśleć o rebelii. W tym burzliwym momencie historii Dary rozpoczyna się właśnie akcja powieści.

Historia to niezwykła, wielowątkowa, pełna zwrotów akcji. Tempo narracji nie zawsze porywa, lecz jest to zabieg absolutnie celowy. Pisząc Królów Dary Liu czerpał wiele z tradycji swoich przodków, stąd sposób opowiadania historii przypomina chińskie baśnie i powiastki filozoficzne. Wprawdzie powieść amerykańskiego pisarza posiada dwóch głównych bohaterów - łotra i hulakę Kuni Garu, a także zdyscyplinowanego, znakomitego wojownika Matę Zyndu - to jednak w książce pojawiają się dziesiątki innych ważnych postaci. Jedne potrafią zaistnieć na dłużej, inne znikają ze sceny dość szybko; ich cechą wspólną jest to, że każda z nich posiada swój cel, swoją własną historię do opowiedzenia. Liu dołożył starań, by nawet najbardziej marginalni bohaterowie nie sprawiali wrażenia wyciętych z papieru. Na kartach powieści przewijają się osoby reprezentujące niemal każdą krainę i stan społeczny, dlatego wydarzenia toczące się w Darze poznajemy z wielu różnych perspektyw. W rezultacie okazuje się, że nikt nie jest krystalicznie czysty, ale też nikt nie jest zepsutym do szpiku kości szwarccharakterem. Mieszkańcy Dary kochają i zdradzają, okazują łaskę i zabijają, giną lub trwają wbrew przeciwnościom losu - lecz nigdy nie są czytelnikowi obojętni.

 

Świat Dary został zresztą wyrzeźbiony z taką samą pieczołowitością, co bohaterowie po nim kroczący. Każde z siedmiu królestw, choć stylizowane nieco wedle kultury Wschodniej Azji, różni się od innych pod względem warunków naturalnych, gospodarki, obyczajów, a nawet obrzędowości. Warto bowiem wspomnieć, że królestwa posiadają bogów, którzy się nimi opiekują, lecz starają nie wtrącać w życie śmiertelników - a przynajmniej nie czynić tego oficjalnie. Zetknięcie świata bogów i ludzi zawsze pobudza do refleksji. Na ile człowiek jest istotą wolną, a na ile zależną od bogów? Jak dalece bogowie są w stanie ingerować w życie ludzi, by odnosić zwycięstwa we własnych igrzyskach? W Królach Dary los bywa przewrotny, a konsekwencje pozornie nieistotnych czynów - druzgocące. Mieszkańcy archipelagu zwykli mawiać, że szczęście sprzyja odważnym, choć ich najwyżsi opiekunowie nie zawsze zdają się z tym zgadzać.

W powieści Liu nie brakuje również rozważań na tematy bardziej przyziemne. Czas akcji rozciąga się na przestrzeni wielu lat, dzięki czemu główni bohaterowie mają okazję zwiedzić większą część Dary i wziąć udział w wielu rozgrywkach politycznych. Archipelag jest spowity ogromnym konfliktem, w czasie którego państwa powstają i upadają, a ich władcy toczą orientalną grę o tron. Najważniejsze wydarzenia dzieją się jednak w tle okrutnej wojny. Wielkie ludzkie dramaty mają miejsce nie tylko na polach bitewnych, ale przede wsz z dala od nich. Liu stara się nie pomijać żadnego z nich. Klasyczna historiografia nie pamięta o maluczkich. W Królach Dary to właśnie ich historie są ważnym elementem narracji, niejednokronie zaskakująco, lecz logicznie wpływając na główny wątek fabuły.

Debiutancka powieść Kena Liu stanowi początek cyklu Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu, stąd z lekkim zaskoczeniem można przyjąć fakt, że autor już teraz domknął wszystkie ważne wątki. Niemniej dla nikogo, kto miał już wcześniej styczność z twórczością amerykańskiego pisarza, nie jest żadnym zaskoczeniem, że amerykański pisarz jest obdarzony bogatą wyobraźnią i zmysłem do tworzenia wspaniałych, zapadających w pamięć historii. Królowie Dary to dzieło szczególne, zarówno pod względem staranności kreacji świata, jego bohaterów, jak i sposobu narracji. Jeśli dodać do tego nutkę chińskiej kultury i tradycji, to otrzymamy dzieło, którego lektura sprawi przyjemność nie tylko miłośnikom fantasy. Gorąco polecam.


Mrozie


Opublikowano:


Komentarze

Ostrzeżenie

Komentowanie jest zarezerwowane dla zarejestrowanych użytkowników. Zaloguj się poniżej lub zarejestruj - za darmo i w mniej niż 5 minut!

Zaloguj się

Nie zalecane na współdzielonych komputerach

Szybsze logowanie

Możesz również zalogować się poprzez jeden z poniższych serwisów.